Ma trzydzieści pięć lat, pracuje w jednej z większych
korporacji prawniczych w Warszawie, niedawno kupił mieszkanie (w kredycie),
jeździ nową Hondą, nieźle zarabia, umie gotować i jest stałym bywalcem klubów
nocnej „warszawki”. Tam zajmuje się głównie wyhaczaniem „ciał”, czyli kobiet, z
którymi udaje się na jednorazowy numerek. To robi w weekendy, natomiast od
poniedziałku do piątku jest radcą prawnym, który zamknięty w szklanym domu
czasami pracuje, innym razem udaje, że pracuje. Takie życie młodego japiszona
opisał Piotr C w książce „Pokolenie IKEA”. Z autorem spotkałam się już dużo
wcześniej, gdyż od jakiegoś czasu podczytuję jego blog o takim samym tytule, jak wydana teraz
książka. Temat jest mi bliski, gdyż przez dziewięć lat pracowałam właśnie w
takim „szklanym domu” i uwierzcie, z Cezarym Baryką i jego ojcem niewiele ma to wspólnego.
Piotr C w ironiczno-cyniczny sposób pokazuje obecne życie
pokolenia lat siedemdziesiątych i ich pęd za lepszym życiem, niż mieli ich
rodzice. To też jest mi bliskie, bo autor wspomina czasy swojego dzieciństwa,
które były także i moimi czasami. Jak to się stało, że daliśmy się wciągnąć w
ten wyścig szczurów? Mi wprawdzie udało się z niego wyrwać, ale setki
zawodników nadal tkwią w tej ułudzie, zwanej życiem. Aby się odstresować, sięgają
po używki, alkohol i przypadkowy seks. Tak też żyje Czarny, bohater opowieści.
Szanuje tylko siebie i swoje upodobania. Jest cyniczny, aż do bólu, a to
wszystko podaje nam z wielką dawką równie cynicznego humoru.
Co do samej warstwy językowej książki, to całość przekazu
jest swobodna, ale zachowuje pewien stylowy smaczek, który sprawia, że książkę
czyta się błyskawicznie.
Tak więc jeśli macie ochotę na coś zabawnego, ale
niepozbawionego gorzkiej prawdy, jeśli panie nie są aż tak bardzo
sfeminizowane, żeby nie mogły przełknąć szowinistycznych przemyśleń autora,
zachęcam do sięgnięcia po „Pokolenie IKEA”.
A także zapraszam do lektury bloga, który cały czas się
tworzy: http://generationikea.blox.pl/html
„Z ciałem umówiłem się przez internet. Poznałem ją na
chacie w pokoju:>>Miłośnicy czarnych kotów<<. Zaczepiła mnie dwa
dni temu, żądając spotkania i obiecując między słowami szalony seks w ubikacji.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem komputer, nie
przypuszczałem, że to automat do wydawania prezerwatyw.
Spóźniłem się piętnaście minut, aby mogła poprawić
materiał na twarzy i skruszeć. Ciało miało wyrabiać w sobie odpowiednią dawkę
zaangażowania. Ona jest psem, ja kotem. Ona ma sierść, ja futro. Ona się łasi,
ja pozwalam głaskać. Ona daje, ja korzystam. I odchodzę własną drogą. Czysty
układ. Nie twierdzę, że sprawiedliwy”.[1]
[1] Str. 8, Piotr C, Pokolenie IKEA, Novae Res,
2012
Zostałaś oTAGowana:) Szczegóły zabawy na:
OdpowiedzUsuńhttp://takijestswiat.blogspot.com/2012/05/otagowanie.html
O coś dla mnie. Cytat mnie zachęcił;>
OdpowiedzUsuńPrzez rok mieszkałem w Warszawie i miałem okazję poznać ludzi z rożnych środowisk, również młodych prawników. Czytając Twoją recenzję myślałem o konkretnej osobie. Muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńCzekałam na recenzję. Z reguły nie czytuję książek li tylko o tak zwanej szarej rzeczywistości, bo sama żyję w różowej, więc po co się dołować. ;)
OdpowiedzUsuńAle trzeba przyznać, że zapowiada się interesująco.
Dziękuję Patrycjo, zajrzę na Twojego bloga:)
OdpowiedzUsuńI fajne to i smutne... Chyba też jestem z tego pokolenia, albo nawet starszego bo 40.na karku...
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje recenzje - rzeczowe, rozsądne, zdystansowane.
Zapraszam do siebie: czytajcie.blogspot.com
Ale nawet jeśli nie zajrzysz - ja i tak zaglądam do ciebie :)
Magdaleno, z chęcią zajrzę na Twojego bloga:) A 40-stkę witam w tym roku, w listopadzie:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń