wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie mojego 2013 roku :)

Czas leci jak szalony, przecież dopiero co skończyłam osiemnaście lat! A tymczasem... w tym roku miałam dwudziestą rocznicę ślubu z moim małżem, córka skończyła lat dwanaście, a syn osiemnaście. Kiedy to wszystko się stało???

No dobrze, skupmy się konkretnie na 2013 roku.

Tak więc podczas minionych dwunastu miesięcy moim udziałem stało się:

- ukazanie się na rynku wydawniczym moich trzech książek:

"W szpilkach od Manolo" (napisana w 2012, wydana przez Novae Res)






"Łatwopalni" (napisana w 2013, wydana przez Filię)


"Obrońca nocy" (napisana w 2009, wydana przez Novae Res)





Wszystkie trzy książki znalazły się na liście bestsellerów empik.com
Wiem, że najbardziej rozbawiły Was Szpilki, a najwięcej emocji wzbudzili Łatwopalni, którzy doczekali się kontynuacji.

- W 2013 napisałam dwie książki: 
"Łatwopalni" - wydanie we wrześniu 2013
"Przebudzenie-Łatwopalni II" - wydanie wiosną 2014 

- przeczytałam 91 powieści

- ukończyłam studia podyplomowe, zrobiłam dwie specjalizacje: Planowanie kampanii PR i Rzecznictwo prasowe

- pożegnałam się całkowicie z pracą na etacie

- podpisałam duży kontrakt na kolejne powieści z wydawnictwem Novae Res.

- tłumaczymy "Bez przebaczenia" na kilka języków, trzymajcie kciuki!



- 2014 zapowiada się dla mnie bardzo intensywnie, ale najbardziej cieszę się z tego, że w lutym ukaże się ważna dla mnie historia. Książka "Brudny świat", która najpierw była fan fiction, niezwykle popularnym, potem ukazała się w USA jako "Dirty World", a teraz wreszcie ujrzy światło dzienne w Polsce. 

W tej chwili pracuję nad pierwszym tomem "chorwackiej" trylogii o trzech siostrach. Plan wydawania tych książek wstępnie jest taki:
"Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna" - Maj/czerwiec 2014
"Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia" - Październik 2014
"Szukaj mnie wśród lawendy. Gabriela" - 2015

Oby wena łaskawa była!

I oczywiście życzę Wam samych cudowności i spełnienia wszelkich zamierzeń w 2014 roku!



poniedziałek, 30 grudnia 2013

Mój książkowy TOP 10 w 2013 roku.

Przedstawiam moje ulubione książki, które miałam przyjemność przeczytać w mijającym roku.

Przy wyborze kierowałam się tylko własnymi subiektywnymi odczuciami, książkowym węchem i wielce osobistym gustem :)

Zaczynamy od miejsca 10:

10. "Tylko on wie" Patrick Bauwen

9. "Kocham Nowy Jork"  Isabelle Lafleche


8. "O krok za daleko" i "Spróbujmy jeszcze raz" Abbi Glines

7. "Wściekła skóra" Agnieszka Miklis






6. "W cudzym domu" - Hanna Cygler





5. "Jezioro cierni" Magdalena Zimniak





4. "Niewierni" Vincent V. Severski





3. "Jak oddech" Małgorzata Warda





2. "Świadek" Nora Roberts





1. "Upadły anioł" Daniel Silva



niedziela, 29 grudnia 2013

Nora Roberts "Czarne wzgórza"

Ostatnio znowu „wzięło” mnie na Norę Roberts. Sięgam po powieści, których wcześniej nie czytałam i które stanowią moje ulubione połączenie gatunków: sensacji i romansu. Powieść „Czarne wzgórza” stanowi godną reprezentantkę tego swoistego miksu.

Tym razem autorka przenosi nas w urokliwe miejsca w Dakocie Południowej, gdzie od urodzenia mieszka młodziutka Lil. Gdy na wakacje do dziadków przyjeżdża nowojorczyk z krwi i kości, czyli Cooper Sullivan, dziewczynka nie wie jeszcze, że te wakacje na zawsze odcisną piętno na jej przyszłym życiu. Dzieci, na początku trochę niechętnie nastawione, zwłaszcza ze strony chłopca, zaprzyjaźniają się. Coop dostrzega piękno i prostotę życia na farmie i gdy tylko może, wraca do dziadków. Z rodzicami łączą go bardzo oschłe stosunki, ojciec ciągle go krytykuje i grozi wstrzymaniem dotacji finansowej. Chłopak ucieka do Dakoty na kolejne wakacje i zauważa, że Lil wyrosła na piękną dziewczynę. Wybucha uczucie, gorące, dzikie, ale czy coś takiego ma szansę przetrwać? Młoda kobieta wie, co chce w życiu robić, zamierza założyć rezerwat dla dzikich zwierząt. Ratować je z rąk nieodpowiedzialnych ludzi, a także pomagać zwierzakom znalezionym w lesie. A Cooper? Mężczyzna postanawia odciąć się od rodzinnego majątku, rzuca studia prawnicze i zostaje policjantem. Ich drogi się rozchodzą, co sprawia, że dziewczyna czuje się opuszczona i zraniona. Po kilku latach Coop wraca do dziadków, a wówczas Lil jest już właścicielką przystani Lilian Chance. Czy wciąż zakochany Cooper dostanie drugą szansę? Lil jest kobietą twardo stąpającą po ziemi i nie zamierza tak łatwo ponownie oddać swego serca. Ale już wkrótce wokół niej pojawi się prawdziwe zagrożenie, które stanie na drodze nie tylko jej własnej, ale będzie stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo dla jej bliskich, a także dla zwierząt. Walka o życie, walka o miłość, a wszystko to w malowniczych krajobrazach Dakoty Południowej.

„Czarne wzgórza” to sensacja połączona z gorącym romansem, okraszona opisami przyrody i metod postępowania z dzikimi zwierzętami. Książka stanowi doskonałą rozrywkę, zapewniającą i szybsze bicie serca, a także niezłe nerwy, zwłaszcza w finale. Nora Roberts kolejny raz pokazała, że jest mistrzynią w łączeniu moich ulubionych gatunków. Oczywiście polecam.

piątek, 27 grudnia 2013

John Lutz "Puls"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.


„Puls” autorstwa Johna Lutza to kolejna odsłona w kryminalnej serii wydawnictwa Prószyński i S-ka. To także drugi tom z cyklu o detektywie Quinnie i jego partnerce Pearl. Agencja Franka Quinna specjalizuje się w poszukiwaniu seryjnych zabójców i ściśle współpracuje z policją Nowego Jorku. Tym razem także detektywi muszą stawić czoło okrutnemu mordercy, który atakuje kobiety o określonym typie urody. Są to ładne brunetki z długimi czarnymi włosami i bujnymi piersiami. Czy to przypadek, że są niezwykle podobne do Pearl? Czy to przypadek, że giną w ten sam okrutny sposób, w jaki mordowane były niegdyś przez seryjnego zabójcę Daniela Danielle? Przecież to niemożliwe, aby on wrócił, skoro zginął przed laty podczas huraganu Sophia? Jednak modus operandi jest identyczny. Ładne brunetki, związane w zmyślny sposób i pozbawione piersi. Wszystkie ofiary żyły, kiedy morderca dokonywał makabrycznej amputacji. Policja jest bezradna, a Quinn wie, że podobieństwo do ukochanej, a jednocześnie partnerki w agencji nie jest przypadkowe. Musi zrobić wszystko, aby ująć psychopatę, bez względu na to, kim on jest. Czy to faktycznie Daniel, czy może naśladowca. Ale skąd ten by znał szczegóły mordu i sposób postępowania seryjnego mordercy?

W międzyczasie pojawiają się nowe elementy, na początku nie mające zbyt wiele wspólnego z poszukiwaniami zwyrodnialca. Pojawia się także tajemnicza młoda kobieta, która śledzi Pearl. Co to może oznaczać? Kim jest ta dziewczyna? Rozwiązanie okaże się bardzo zaskakujące dla Pearl i Quinna, a także wiele zmieni w ich życiu. Okaże się, że wszystkie tropy prowadzą do ludzi, którzy powinni być wzorem dla innych, którzy kreują wielkie umysły i stanowią dla nich doskonały przykład. A przynajmniej powinni stanowić. 

„Puls” to całkiem zgrabny thriller, trochę przewidywalny, ale niekiedy trzymający w napięciu. Jak dla mnie zawierający zbyt wiele wątków pobocznych, które w sumie nie mają zbyt wielkiego wpływu na finał i wyjaśnienie sprawy. Ale czyta się całkiem sprawnie, tak więc dla wielbicieli powieści z dreszczykiem może to być całkiem przyjazna lektura.

czwartek, 19 grudnia 2013

Rozwiązanie konkursu "Moja przygoda z Agnes"

Kochani!
Chyba przestanę organizować konkursy, ponieważ mam ogromny problem z wybraniem zwycięzców. Wszystkie prace bardzo mi się podobają, są wzruszające, pełne prawdziwych emocji, szczerości, Waszych przeżyć i wzruszeń. Serce mi się kraje, bo chciałabym nagrodzić wszystkie 20 odpowiedzi. Jednak nie mam aż tyle książek :(
Ale postanowiłam przyznać jeszcze dwie nagrody pocieszenia.
Tak więc:

Obrońca nocy plus plakat plus zakładka wędrują do:
Naty 130 za pięknie opisane wrażenia i rysunek przedstawiający Lukasa i Magdalenę.

Nagrody pocieszenia w postaci pierwszego wydania Szóstego polecą do:
Weroniki Klinkosz i
Katarzyny Krakowiak.

Serdecznie dziękuję WSZYSTKIM za udział i za wspaniałe prace. 

A Zwyciężczynię i Wyróżnione Panie proszę o przesłanie adresu do wysyłki nagrody na mojego maila: agnieszka.loniewska@gmail.com


WESOŁYCH ŚWIĄT :D


środa, 18 grudnia 2013

Nora Roberts "Świadek"

Nora Roberts to kolejna autorka, którą czytam od lat. Jej książki odprężają, czasami denerwują, innym razem sprawiają, że serce bije szybciej, a człowiek oddaje się marzeniom. Powieści Roberts są różne, jedne lepsze, inne trochę słabsze. Lubię po nie sięgać, gdy mam zły humor, gdy mam ochotę na coś lżejszego i niezobowiązującego. Chociaż nie zawsze jest tak, że przy jej książkach można się tylko relaksować. Roberts potrafi zaintrygować i zdenerwować. Tak jak w przypadku jej dwusetnej książki, którą miałam właśnie okazję przeczytać.

„Świadek”, bo o nim mowa, to niezwykle wciągający dramat sensacyjny połączony oczywiście z romansem. Główną bohaterkę poznajemy jako szesnastolatkę, niezwykle zdolną i inteligentną i całkowicie zdominowaną przez toksyczną matkę - uznaną neurochirurg. Takie same plany kobieta ma względem Elizabeth, która już znalazła się na Harvardzie. Dziewczyna jest całkowicie odseparowana od rówieśników, posiada własną dietetyczkę, a ubrania dobiera jej matka. Nastolatka nigdy nie usłyszała od rodzicielki ciepłego słowa, jest tylko częścią jej planu, który rozpoczął się w momencie, gdy wyszukała doskonałego kandydata na ojca i zdecydowała się na zapłodnienie in vitro. Teraz kształtuje swoje dzieło na własne podobieństwo, nie zważając na to, że jest to człowiek, jej córka, a nie sztuczny twór. Gdy pani Fitch pewnego razu wyjeżdża, dziewczyna postanawia po raz pierwszy w życiu się zbuntować. Wraz z koleżanką rusza na ciuchowe zakupy, potem fałszuje sobie i jej dokumenty i na ich podstawie zostaje wpuszczona do znanego klubu, należącego do rosyjskiego klanu Wołkowych. Ten wieczór zaważy na jej całym życiu. I zmieni wszystko. Dziewczyna pozna tam przystojnego Ilię Wołkowa, syna szefa rosyjskiej mafii. A później znajdzie się w samym środku piekła.

Po latach, w domu naszpikowanym elektrycznością, w małym miasteczku mieszka tajemnicza Abigail Lowery. Rzadko wychodzi, a jeśli już to z groźnym psem i bronią ukrytą pod ubraniem. Wzbudza zainteresowanie mieszkańców miasteczka, a szczególnie miejscowego szefa policji. Brooks Gleason zrobi wszystko, aby przebić się przez mur, którym otoczyła się tajemnicza nieznajoma i poznać ją bliżej. Czy jest gotowy na udźwignięciu ciężaru, jaki nosi w sobie kobieta o czujnym spojrzeniu? Wszystkiego dowiecie się z lektury „Świadka”.

Powieść czyta się błyskawicznie, akcja toczy się równie dynamicznie. Świetnie skonstruowana postać głównej bohaterki, komputerowego geniusza, nienauczonej okazywania uczuć i mówienia o nich. Wiedzę na temat życia i stosunków międzyludzkich czerpie z książek, opracowań i na wszystko szuka naukowego wytłumaczenia. Wspaniałe są jej kwestie, kiedy każdą rzecz, nawet niezwykle prostą, wyjaśnia językiem rodem z encyklopedii. To nadaje delikatny rys humoru tej książce, a jednocześnie pokazuje jak wielką krzywdę wyrządziła bohaterce matka. Poza tym, jak to u Roberts, jest miejsce na gorące uczucie, które jest w stanie pokonać każdą przeszkodę. Tak więc, jeśli lubicie połączenie gatunków, szybką akcję, wątki sensacyjne i miłosne, to ta powieść świetnie wpasuje się w te upodobania. Polecam.

wtorek, 17 grudnia 2013

Stephen King "Doktor sen"

Stephena Kinga przedstawiać nie muszę, tkwiąc może czasami w nieco naiwnym przekonaniu, że nawet największy ignorant czytelniczy chociaż raz słyszał to nazwisko. Trzymam się wersji optymistycznej, dlatego akurat tego amerykańskiego pisarza przedstawiać nie będę. Moje pierwsze spotkanie z Królem było gdzieś w okolicach czasów licealnych, pamiętam, że przeczytałam „Wielki marsz” i wiedziałam, że muszę zdobyć pozostałe powieści tego pisarza. Sam marsz jest moją ulubioną książką Kinga i bardzo żałuję, że akurat ta powieść nie została zekranizowana, a przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo. Potem w mojej biblioteczce pojawiły się kolejne książki autora ze stanu Maine. Do moich ulubionych należą: „Christine”, „Sklepik z marzeniami”, „Mroczna połowa”, „Smętarz dla zwierząt”, „Carrie”, no i „Lśnienie”. Kiedy usłyszałam, że wkrótce na nasz rynek wydawniczy zawita druga część tego ostatniego tytułu, bardzo byłam ciekawa jak po tylu latach, po takiej przerwie, pisarz przedstawił dalsze losy Torannce’ów. I gdy tylko „Doktor sen” pojawił się w księgarniach, trafił też na moją osobistą biblioteczną półkę. Nie od razu zabrałam się za lekturę, nie pozwoliły mi na to obowiązki, ale teraz jestem już po. 

Daniel Torrance, chłopiec ze „Lśnienia”, jest dorosłym mężczyzną. Przeżycia z hotelu Panorama odcisnęły na nim olbrzymie piętno, a umiejętność „jaśnienia” sprawiła, że widzi to, co zwykły człowiek nie ma szansy zobaczyć, z korzyścią dla siebie oczywiście. Bo czasami lepiej nie widzieć i nie wiedzieć. Gdy Daniel był chłopcem, posiadł zdolność otwierania tajemnych szuflad w swoim umyśle i chowania w nich „ducholudków”, złych duchów, które nie mogą pogodzić się z tym, że nie żyją. Kiedyś, w przyszłości, bardzo mu się to przyda. Teraz wędruje po Stanach, jest alkoholikiem i szuka ukojenia. Znajdzie je już wkrótce, a także pozna, najpierw na odległość, a potem w rzeczywistości, pewną niezwykłą dziewczynkę, posiadającą jeszcze większe umiejętności niż on sam. Okaże się, że Abra stanowi wielki kąsek (i to dosłownie) dla Prawdziwych, którzy od setek lat poruszają się po świecie i żywią „parą”, którą wysysają z jaśniejących dzieci. Zaczyna się walka o życie, o uratowanie setek, a nawet tysięcy dzieci, a także walka Daniela z własnymi słabościami i demonami przeszłości.

„Doktor sen” to dość obszerna powieść i czasami nieco nierówna. Niektóre elementy fabuły czytało się w tempie błyskawicznym, innym razem akcja nieco zwalniała i czuło się lekkie znużenie. Może dlatego, że jestem już starszym czytelnikiem i pamiętam swoje młodzieńcze zafascynowanie Kingiem, albo dlatego, że ta powieść taka właśnie jest. Trochę za mało strachu, za dużo nadnaturalnych historyjek. Powtarzam, albo sama już nie jestem taka strachliwa, albo w tej książce po prostu za bardzo nie ma się czego bać. Nie odebrało mi to jednak przyjemności czytania i w sumie mogę powiedzieć, że cokolwiek by jeszcze King nie napisał, i tak to przeczytam. Taka już ze mnie tradycjonalistka.