Ostatnio znowu „wzięło” mnie na Norę Roberts. Sięgam
po powieści, których wcześniej nie czytałam i które stanowią moje ulubione
połączenie gatunków: sensacji i romansu. Powieść „Czarne wzgórza” stanowi godną
reprezentantkę tego swoistego miksu.
Tym razem autorka przenosi nas w urokliwe miejsca w
Dakocie Południowej, gdzie od urodzenia mieszka młodziutka Lil. Gdy na wakacje
do dziadków przyjeżdża nowojorczyk z krwi i kości, czyli Cooper Sullivan,
dziewczynka nie wie jeszcze, że te wakacje na zawsze odcisną piętno na jej
przyszłym życiu. Dzieci, na początku trochę niechętnie nastawione, zwłaszcza ze
strony chłopca, zaprzyjaźniają się. Coop dostrzega piękno i prostotę życia na
farmie i gdy tylko może, wraca do dziadków. Z rodzicami łączą go bardzo oschłe
stosunki, ojciec ciągle go krytykuje i grozi wstrzymaniem dotacji finansowej. Chłopak
ucieka do Dakoty na kolejne wakacje i zauważa, że Lil wyrosła na piękną
dziewczynę. Wybucha uczucie, gorące, dzikie, ale czy coś takiego ma szansę
przetrwać? Młoda kobieta wie, co chce w życiu robić, zamierza założyć rezerwat
dla dzikich zwierząt. Ratować je z rąk nieodpowiedzialnych ludzi, a także
pomagać zwierzakom znalezionym w lesie. A Cooper? Mężczyzna postanawia odciąć
się od rodzinnego majątku, rzuca studia prawnicze i zostaje policjantem. Ich
drogi się rozchodzą, co sprawia, że dziewczyna czuje się opuszczona i zraniona.
Po kilku latach Coop wraca do dziadków, a wówczas Lil jest już właścicielką
przystani Lilian Chance. Czy wciąż zakochany Cooper dostanie drugą szansę? Lil
jest kobietą twardo stąpającą po ziemi i nie zamierza tak łatwo ponownie oddać
swego serca. Ale już wkrótce wokół niej pojawi się prawdziwe zagrożenie, które
stanie na drodze nie tylko jej własnej, ale będzie stanowić śmiertelne
niebezpieczeństwo dla jej bliskich, a także dla zwierząt. Walka o życie, walka
o miłość, a wszystko to w malowniczych krajobrazach Dakoty Południowej.
„Czarne wzgórza” to sensacja połączona z gorącym
romansem, okraszona opisami przyrody i metod postępowania z dzikimi
zwierzętami. Książka stanowi doskonałą rozrywkę, zapewniającą i szybsze bicie
serca, a także niezłe nerwy, zwłaszcza w finale. Nora Roberts kolejny raz
pokazała, że jest mistrzynią w łączeniu moich ulubionych gatunków. Oczywiście
polecam.
Nie czytałam żadnej książki Nory Roberts, ale namiętnie zaczytuje się w nich moja mama, więc na pewno polecę :)
OdpowiedzUsuń