środa, 27 sierpnia 2014

Alexander Walker "Audrey Hepburn"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.

"Rzymskie wakacje", "Śniadanie u Tiffany'ego", "Jak ukraść milion dolarów", "Powrót Robin Hooda", "Dwoje na drodze", to tylko kilka z tytułów filmów, w których zagrała Audrey Hepburn. Kobieta, która obaliła mit pięknej biuściastej blondynki, stanowiącej wzorzec hollywoodzkich gwiazd. Kobieta, która zamiast limuzyn wolała przemieszczać się na rowerze, która poświęciła się pomocy dzieciom z krajów trzeciego świata i ściśle współpracowała z UNICEF-em. Książka Alexandra Walkera pokazuje inną twarz znanej aktorki, nie tylko tą, którą kojarzymy z ekranów kin i telewizorów. Pokazuje człowieka, którego naznaczyło dzieciństwo, II wojna światowa, głód i choroby. Może dlatego Audrey potrafiła wczuć się w rolę ludzi cierpiących i tak dobrze ich rozumiała. Pamiętała wszak, jak podczas wojny, przebywając w okupowanej Holandii, kopała rękoma w ziemi, aby wydobyć brukiew i ugotować na niej marną zupinę. Gdy kilka lat później będzie wraz z matką w londyńskim kinie oglądać "Przeminęło z wiatrem" i gdy Scarlett O'Hara zacznie kopać dłońmi w ziemi, Audrey nie będzie w stanie na to patrzeć. Takie rzeczy naznaczają człowieka na zawsze.

Walker ukazał dosyć szczegółową historię życia aktorki. Zarysował losy jej rodziny, wątpliwą fascynację ojca i matki Adolfem Hitlerem i jego polityką. Pierwsze doświadczenia taneczne, uwielbienie dla baletu. Bulimię, którą jako dziecko okupiła kłótnie i późniejszy rozwód rodziców. Tragizm wojny, głód, choroby, które potem nawracały poprzez nawiedzającą Audrey anoreksję i kłopoty z wagą. Ale to wszystko sprawiło, że Hepburn na zawsze pozostała sobą, nawet wówczas, gdy stała się gwiazdą światowego formatu. Nawet z Oscarem w dłoni za rolę w "Rzymskich wakacjach" była nadal tą samą Audrey, wrażliwą na krzywdę innych, nieustępliwą, zdeterminowaną, ale starającą się dostrzegać w każdym aspekcie życia jego pozytywy i dobre strony.
Nawet, gdy po powrocie z Afryki zachorowała na raka okrężnicy, uśmiechała się i choć bardzo cierpiała, przyjmowała to z sobie właściwym spokojem ducha.

Książka "Audrey Hepburn" to ciekawa wycieczka do świata małej dziewczynki, której życie rozpoczęło się w trudnych dla Europy czasach, a los potoczył się zupełnie niespodziewanie. To także dobra wskazówka dla ludzi: należy zawsze być sobą, pozostać w zgodzie ze światem i w każdej chwili cieszyć się z tego, co się ma. I cieszyć się z życia. Choćby było cholernie trudne. Ciekawa biografia ciekawej osoby. Polecam.

czwartek, 21 sierpnia 2014

Joanna Jax "Dziedzictwo von Becków"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf.
 
Zaczyna się zupełnie prozaicznie. Czasy obecne. Oto w opuszczonym domu zostają odnalezione zwłoki mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Widać, że denat był zamożny, raczej nic nie wskazuje na jakieś gangsterskie porachunki, może to napad rabunkowy? Piotr "Dragon" Dragoński przyjeżdża na miejsce zabójstwa i nie wie jeszcze, że wkrótce odkryje historię mroczną, sięgającą lat trzydziestych XX wieku.
 
W tym samym czasie Maurycy Kunis spotyka się ze swoją wnuczką, Julią, która przebywa... Właśnie, czy to możliwe, że wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat zadecydowały o losie tej młodej dziewczyny? I o życiu i niejednokrotnie śmierci wielu młodych dziewczyn i chłopców, kobiet i mężczyzn?
 
Wolne Miasto Gdańsk. Rok 1934. Ona, Maria Tarnowska, skromna polska nauczycielka. On, Werner von Beck, oficer SS, potomek dobrego niemieckiego rodu. Architekt, znawca dzieł sztuki, teraz, dzięki koneksjom ojca zajmuje ważne stanowisko bardzo blisko Goeringa. Wysoki, przystojny, o zimnych niebieskich oczach. Czy to bezlitosne spojrzenie będzie mogło się kiedykolwiek ocieplić? Na pewno nie przyczyni się do tego interesowna i swobodna Rita, która zaplanowała sobie zostać żoną Wernera. Ale nie przeszkadza jej to dzielić łóżko z Peterem-bratem mężczyzny, a także z ich... ojcem. Gdy podczas deszczowego popołudnia Maria schroni się w bramie gdańskiej kamienicy i wpadnie prosto w ramiona przystojnego oficera SS, żadne z nich nie będzie zdawać sobie sprawy z tego, że oto zmienia się historia ich własna, a także przyszłych pokoleń. Wybucha miłość, mocna i bezkompromisowa, a zaraz potem wybucha wojna, okrutna i bezlitosna. Gdańsk, Kraków, Zurich, Paryż, Warszawa. Piękna Prowansja, Berlin. Kawał historii, szykany, wywózki, obozy. Ukrywanie Żydów, kariery kacyków, ślepo zapatrzona młodzież, należąca do ZMP. A wszystko to okraszone gorącym romansem, który przecież nie ma żadnych szans, nie powinien w ogóle się zdarzyć. A jednak.
 
"Dziedzictwo von Becków" to debiutancka książka Joanny Jax. Bardzo wciągająca, dobrze skonstruowana, przemyślana i niezwykle denerwująca. Ludzka podłość, złośliwy los, nieprzewidziane zwroty akcji, to wszystko sprawia, że fabułę połyka się jak najlepszy przysmak, gdzie wszystkie składniki zostały idealnie dobrane i okraszone nutką goryczy, ale i finezji. Podczas lektury na myśl przyszła mi trylogia "Jeździec miedziany" Paulliny Simons, tam także czułam tę nieznośną niecierpliwość, aby dowiedzieć się, co będzie dalej i jak skończą się losy bohaterów. Polecam, świetny debiut i nieszablonowa opowieść.

sobota, 16 sierpnia 2014

Kate Atkinson "Zagadki przeszłości"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarna Owca.

Za każdym razem, gdy w moje ręce trafia powieść sygnowana nazwą "Czarna Seria", przeczuwam, czego mogę się spodziewać. Mrożącej krew w żyłach akcji kryminalnej, intrygi, suspensu, zaskakującej fabuły, wyrazistych bohaterów, zawiłej zagadki. Gdy "Zagadki przeszłości" Kate Atkinson zawitały do mojej biblioteczki, z podobnymi odczuciami zasiadłam do lektury tej powieści. Czy otrzymałam to, czego się spodziewałam? No cóż, i tak i nie.

Dziwna jest to książka. Niby kryminał, ale nie do końca, psychologiczna - na pewno, nieco żartobliwa - w sposób ironiczno-sardoniczny, dramatyczna - w każdym calu. Główny bohater to prywatny detektyw, były glina, Jackson Brodie, na którego biurko trafiają trzy nierozwiązane sprawy sprzed lat. Tajemnicze zniknięcie małej Olivii, która wraz z siostrą, Amelią, spała w namiocie tuż koło domu, a rankiem okazało się, że dziewczynki nie ma. Czy teraz, po ponad 30 latach Jacksonowi uda się odkryć, co stało się z małą Olivką i czy z jej zniknięciem ma coś wspólnego któraś z jej starszych sióstr: Julia, Sylvia lub Amelia? A może ojciec? A może to sprawka jakiejś obcej osoby? Kolejna sprawa to zabójstwo osiemnastoletniej Laury, która stała się ofiarą napaści niezidentyfikowanego sprawcy, który napadł na nią i innych ludzi w biurze jej ojca. Ostatnia zagadka dotyczy mężobójstwa sprzed lat dokonanego przez depresyjną Michelle. 

Wszystkie trzy sprawy zdają się być trudne do rozwiązania, a jednocześnie w dziwny sposób zazębiają się, ukazując czytelnikowi nić powiązań i zależności. Ta niesamowicie poplątana fabuła sprawia, że książkę czyta się z nieustającą uwagą i z nutką niecierpliwości i wyczekiwania na to, co jeszcze zafundowała nam autorka. Chronologia to pojęcie względne i Kate Atkinson nic sobie z tego nie robi, a jednak wszystko zaczyna się idealnie zazębiać i ukazywać czytelnikowi całkiem składny obraz. Obraz ludzi, ich demonów, pasji, grzechów, marzeń i dramatycznych decyzji. A wszystko to okraszone wisielczym czasami humorem i ironicznymi spostrzeżeniami, które mimo wszystko wywołują uśmiech na twarzy czytającego.

"Zagadki przeszłości" to książka dziwna. Wiem, powtarzam się. Dziwnie skonstruowana, zagmatwana, ale jednocześnie napisana przejrzyście, wciągająco i pomysłowo. Czyta się w oczekiwaniu na zderzenie wszystkich wątków i ułożenie ich w logiczną całość. I koniec końców się to dostaje, chociaż spodziewałam się jakiegoś mocniejszego uderzenia. Może dlatego, że przez całą lekturę zachowany jest niezwykle wysoki poziom i fabularny i konstrukcyjny, dlatego zakończenie dla mnie było nieco spłaszczone. Ale nie zmienia to mojej wysokiej oceny tej powieści, którą czytało się i smakowało (co w porównaniu z okropnościami, jakie są tam opisane jest określeniem nieco... niesmacznym) wyśmienicie. Gorąco polecam, warto przeczytać. Ale należy pamiętać, że nie jest to typowy kryminał i nie jest to typowa książka psychologiczna, a i dramat typowy też nie. Nic w tej powieści nie jest typowe, a już najmniej bohaterowie. I to stanowi o jej wartości. Naprawdę dobra książka!

czwartek, 14 sierpnia 2014

Luke Delaney "Nieuchwytny"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.


Jesteś ofiarą, narzędziem w rękach tego, który powinien być twoim wsparciem, a okazał się najgorszym z koszmarów. Jesteś dzieckiem, które wpadło w łapy zwyrodnialca, spełniającego swoje chore fantazje. To nie twój ojciec, to kat, wróg, postać z sennych majaków. Co może cię czekać w przyszłości, kiedy wbrew wszystkiemu będziesz potrafił odczuwać to, co czują seryjni mordercy, zabójcy, sadyści, psychopaci? Czy wejdziesz na tę mroczną ścieżkę i podążysz nią, znacząc każdy krok kolejnymi ofiarami, tym razem twoimi? A może... zostaniesz komisarzem policji i wczuwając się w rolę socjopatów, pomożesz ich ująć i tym samym powoli będziesz oczyszczał świat z tych chorych odłamków ludzkości?

Detektyw komisarz Sean Corrigan zdecydowanie dąży do tego, aby złapać jak największą ilość psycholi chodzących po jego terenie, czyli po południowym Londynie. Dzieciństwo naznaczyło go na zawsze, przeszłość siedzi w nim bardzo głęboko, a o koszmarach z dawnych czasów wie tylko jego żona, Kate, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak trudno jest żyć z takim człowiekiem. Oddanym swojej pracy gliniarzem, widzącym więcej, sięgającym głębiej, czującym mocniej niż jakikolwiek inny detektyw. Nie jest to łatwe, ale Kate stara się być dla niego wsparciem, chociaż na jej głowie jest wychowanie dwóch małych córeczek i praca w szpitalu.

Akcja "Nieuchwytnego Luke'a Delaneya rozpoczyna się od brutalnego morderstwa młodego geja, który świadczył usługi seksualne w klubie "Utopia". Śledczy na początku przypuszczają, że to efekt kłótni kochanków, typowa zbrodnia w afekcie, jednak komisarz Corrigan czuje coś innego. Trop trafia do eleganckiego finansisty, Jamesa Helliera, który od pierwszego spojrzenia budzi w przenikliwym policjancie sprzeczne uczucia. Corrigan zaczyna szperać i odkrywa szereg nierozwiązanych i niepowiązanych ze sobą zbrodni. Nie ma żadnych dowodów, ale wie, że tych makabrycznych morderstw dokonała jedna osoba. Lecz czy to jest właściwy trop? Czy przeczucia detektywa są słuszne? Zapewniam, że wątpliwości i przypuszczenia nie będą was opuszczać niemal przez całą książkę.

"Nieuchwytny" jest debiutem literackim Luke'a Delaneya. Niezwykle udanym debiutem, dodam, napisanym ze swadą, mądrze, niezwykle pomysłowo i merytorycznie. A to zapewne dlatego, że autor przez wiele lat pracował  w Londyńskiej Policji Metropolitalnej, a później wstąpił do pionu śledczego, w którym zajmował się sprawami zabójstw, popełnianych przez seryjnych morderców, a także tych, które były efektem porachunków gangów. Postać Seana Corrigana zasługuje na uwagę, jest doskonale skonstruowana, mroczna, pełna sprzeczności, ale stojąca wciąż po tej jasnej stronie prawa. Chociaż na granicy mroku. Mam nadzieję, że to początek serii, bo z chęcią przeczytam kolejne odsłony niesamowitych śledztw przenikliwego policjanta. Polecam.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

John Lutz "Mister X"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.


Od jakiegoś czasu w wydawnictwie Prószyński i S-ka ukazuje się kryminalna seria, zatytułowana „Crime scene - do not cross”. Miałam okazję czytać wszystkie pozycje z tego cyklu i kilka z nich, autorstwa Johna Lutza opowiadało o śledztwach i perypetiach Franka Quinna, szefa firmy „Quinn i Zespół-Dochodzenia”. Najnowsza powieść „Mister X” także zawitała do mojej biblioteczki i z chęcią zagłębiłam się w lekturę, gdzie ponownie spotkałam sceptycznego i pozornie spokojnego Franka, nerwową i nadpobudliwą Pearl, często nietrzeźwego Feldsa i ich pomocników z policji, Mishkina i Vitaliego.

Tym razem na biurko szefa „QUIZ” trafia stara, nierozwiązana sprawa seryjnego mordercy kobiet, który zostawiał po sobie znak rozpoznawczy: duży X wycięty na klatce piersiowej ofiar. Jest to jedna z nielicznych spraw, z którymi nie poradził sobie zespół Quinna, a i policja była bezradna. Lecz teraz w gabinecie Franka pojawia się siostra-bliźniaczka jednej z ofiar, oferuje dużą sumę i proponuje, a właściwie żąda wznowienia śledztwa. Frank przyjmuje zlecenie i rozpoczyna się żmudna walka nie tylko z tajemnicami z przeszłości, ale także z kłamstwami, które zdają się go i jego zespół osaczać. Nikt nie jest tym, za kogo się podaje, a powrót do przeszłości okazuje się bolesny i okrutny. Jak zawsze u Lutza, poznajemy osobiste problemy głównych bohaterów, tym razem śledzimy życie Pearl, która chyba właśnie znalazła swoją drugą połówkę (starając się zapomnieć o tym, co łączyło ją z Quinnem). Lecz czy przyjdzie jej wreszcie zaznać spokoju na tym polu? No cóż, pytania się mnożą, tropy mylą, a i na odpowiedzi czasami nie ma co liczyć. Zakończenie, typowe dla tego autora, niby wszystko wyjaśnia, ale jednak daje pewną furtkę na przyszłość. Co w sumie wcale nie jest takie złe.

„Mister X” to sprawnie napisany kryminał, połączony z sensacją, mylący tropy, rzucający czytelnikowi wiele wskazówek, ale nie na tyle, aby mógł zbyt wcześnie znaleźć odpowiedzi i rozwiązać zagadkę.
Czyta się błyskawicznie, na pewno ciekawa wskazówka dla wszystkich fanów powieści kryminalnych. Polecam.

sobota, 9 sierpnia 2014

Joyce Maynard "Ostatni dzień lata"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA.


Uwielbiam historie trudnych miłości, skomplikowane układy międzyludzkie, pierwsze trudne chwile, dalsze jeszcze trudniejsze. Wybory, zdrady, powroty. Marzenia, plany, które muszą ulec zmianie, wskutek nieprzewidzianych okoliczności. Przysłowiowe kłody pod nogi rzucane bohaterom przez innych, przez zwroty akcji, przez nich samych. A wszystko to powinno prowadzić do wyczekiwanego happy endu. Lecz czy zawsze tak być musi? A może czasami fabuła przedstawiona jest w nieco inny sposób, ale tak samo intryguje, wciąga, rozbawia i zasmuca?
Taka właśnie powieść trafiła na moją półkę biblioteczną. Jest to książka Joyce Maynard „Ostatni dzień lata”.

W sumie ciężko mi określić kto jest jej głównym bohaterem. Trzynastoletni Henry? A może jego matka, Adele? Może też nim być przystojny uciekinier Frank. Ta trójka niespodziewanie wpada na siebie w świecie, w którym Adele popada w coraz większe szaleństwo, Henry walczy ze swoją budzącą się dojrzałością, a Frank jest mężczyzną, który znalazł się na skraju piekła i tylko krok dzieli go od jego czeluści.

Fabuła niby prosta, oto matka z synem pojawiają się w jednym z marketów na zakupy, na które wybierają się niezmiernie rzadko. Lepiej zamawiać puszkowane jedzenie z katalogu, niż zjawiać się tam, gdzie są ludzie. LUDZIE. Tych Adele ścierpieć nie może, a już szczególnie kobiet w ciąży i tych z małymi dziećmi. Nastoletni Henry traktuje te rzadkie wyjścia jako jedną z nielicznych rozrywek, jest outsiderem, co nie jest wcale dziwne, biorąc pod uwagę sposób wychowania go przez matkę. Do kolejnych nielicznych rozrywek (jeśli można to tak ująć) należą wyjścia z ojcem i jego nową rodziną do baru na burgera. Henry znosi to cierpliwie, acz bez wielkiego halo. Jednak tym razem wyjście do marketu całkowicie zmieni ich życie. Tam pojawia się Frank, mężczyzna o zniewalającej powierzchowności, stanowczy i… ranny. Prosi Henry’ego o pomoc i ją uzyskuje. Gdy spojrzenia Franka i Adele przecinają się, coś się zmienia. Nieważne są okoliczności, w jakich się poznali, istotne jest to, że coś drgnęło w ich poranionych i zamrożonych sercach. Rozpoczyna się kilka ostatnich dni lata, w których bohaterowie poznają smak prawdziwej miłości i namiętności. Jednak… czy w tej sytuacji możliwy jest happy end?

Na uwagę zasługuje sposób przedstawienia wydarzeń, gdyż narratorem jest nastoletni Henry i całą fabułę widzimy jego oczami, a kwestie wypowiadane przez bohaterów, słyszymy jego uszami. Nieco inna forma narracji nie przeszkadza w odbiorze powieści, która wzrusza, denerwuje i daje do myślenia.
„Ostatni dzień lata” to piękna opowieść o miłości, dojrzewaniu, trudnych wyborach, ludzkich tragediach, a także o tym, że na prawdziwe uczucie nigdy nie jest za późno, a ta jedyna szczera miłość jest w stanie przetrwać lata w oczekiwaniu na spełnienie. Dodam jeszcze, że na podstawie książki nakręcono film pod tytułem „Długi, wrześniowy weekend”, a główne role zagrali Kate Winslet i Josh Brolin.
Gorąco polecam tę powieść, mnie ujęła i wzruszyła, teraz mam zamiar obejrzeć jej adaptację filmową.

„Doszedłem do przekonania, że prawdziwym narkotykiem jest miłość. Taka, która zdarza się rzadko, dla której nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Mężczyzna wyskakuje z okna na drugim piętrze i krwawiąc, dobiega do supermarketu. Kobieta zawozi go do swego domu. Oboje nie mogą nigdzie wychodzić. Tworzą własny świat w czterech - zbyt cienkich - ścianach naszego starego żółtego domku. Przez niecałe sześć dni trzymają się siebie nawzajem ze wszystkich sił. Przez dziewiętnaście on czekał na chwilę, kiedy będzie mógł do niej wrócić. I wreszcie się doczekał.”*


* str. 298, Ostatni dzień lata, Joyce Maynard, Muza, Warszawa 2014

piątek, 8 sierpnia 2014

Kerrelyn Sparks "Jak uwieść wampira (specjalnie się nie starając)"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Amber.

Kerrelyn Sparks znana jest jako autorka bestsellerowej serii o wampirach i ich zmiennokształtnych przyjaciołach, którzy są zarówno przystojni, romantyczni, jak i groźni. "Jak uwieść wampira "specjalnie się nie starając)"jest już 15 tomem tego cyklu i niesłabnące powodzenie sprawia, że chyba na tym się nie skończy.

Wspomniana wyżej powieść przedstawia losy Zoltana, który od setek lat zarządza zamkiem w Transylwanii. Przystojny wampir od prawie 800 lat tropi zabójców swojego ojca, a jedynym śladem, jaki posiada, jest strzała o niespotykanym grocie. Wskutek pewnych okoliczności mężczyzna trafia do... Tybetu i tam zostaje zaatakowany przez zamaskowanego wojownika. Po trudnej, acz nieco zadziwiającej walce okazuje się, że napastnikiem była piękna kobieta. Zoltanowi od razu zaczyna bić szybciej serce na widok nieznajomej, a z jego ciałem dzieją się dziwne rzeczy. A myślał już, że na zawsze (na wieczność) pozostanie samotnym wampirem, który nigdy nie poczuje "tego czegoś".

Neona ma jednak inne priorytety. Sama skrywa pewien sekret, związana jest tajemnicą, której wyjawienie zagroziłoby zasadom od lat pielęgnowanym przez ród dziewczyny. Jednak głównym celem pięknej Neony jest... zajście w ciążę i urodzenie córki. Gdy przystojny Zoltan wpada w jej ręce, najpierw chce go zabić, ale zaraz potem... Jest coś w tym mężczyźnie, co ją pociąga, a jednocześnie coś, co ją niepokoi. A także, nie chcąc na początku przyznać się sama przed sobą, uczucia jakie się w niej budzą, do tej pory nigdy jej nie ogarniały. Lecz czy oboje mają jakiekolwiek szanse, skoro skrywają tak wiele sekretów? Poza tym świat, w którym żyją, pełen jest zagrożeń i niebezpieczeństw. Na ród dziewczyny szykuje swoją napaść groźny i zły wampir, Zoltan i jego przyjaciele chcą pomóc kobietom z tybetańskiej doliny, jednak królowa zarządzająca klanem nie zgadza się na to. Kłód rzucanych pod nogi Zoltana i Neony jest niezliczenie wiele. Ale może to miłość okaże się silniejsza? Mocniejsza niż nadnaturalne zdolności, wrogowie z supermocami i sekrety pielęgnowane od setek lat?

Zapewniam, że w książce znajdziecie odpowiedzi na wszelkie pytania, gdyż przecież jest to romans. Okraszony wątkiem sensacyjno-nadnaturalnym, a także wieloma scenami pełnymi pożądania i namiętności. Jeśli ktoś wcześniej spotkał się z tą serią, wie o czym piszę. A jeśli nie... cóż, jeżeli lubicie pełne humoru, ale i miłości serie paranormalne, z ciekawie zarysowanym wątkiem sensacyjnym, to warto sięgnąć po cykl Kerrelyn Sparks. Polecam.

piątek, 1 sierpnia 2014

"Do zobaczenia w Barcelonie" Anna B. Kann - powieść polecana przeze mnie :)

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal.

Hiszpania kojarzy się nam z dobrym winem, gorącymi nocami, piękną architekturą i porywającymi rytmami flamenco. A jeśli do tego dołożymy jeszcze serca bijące w rytmie upojnego romansu, to mamy już właściwie gotową fabułę wciągającej historii miłosnej.
Taką właśnie powieść miałam okazję niedawno czytać. „Do zobaczenia w Barcelonie” autorstwa Anny B. Kann.

Bohaterką tej pachnącej południem książki jest Ewa, kobieta z niezłym dorobkiem doświadczeń, mężatka, matka… kochanka. Ewa szuka własnej tożsamości, szuka własnej pasji i odnajduje ją dzięki treningom tańca flamenco. Jej osobiste życie zmierza ku rozstaju wspólnej drogi, którą do tej pory szła z mężem, Jackiem. Czuje się zagubiona, jednakże gdy na jednym z treningów poznaje hiszpańskiego nauczyciela tańca, zaczyna rozumieć, co to znaczy prawdziwa namiętność i to nie tylko ta do tańca. Paco także jest mężczyzną po przejściach, nieco zmęczonym napastliwymi czasami propozycjami ze strony niektórych kursantek. To, że jest przystojnym Hiszpanem nie oznacza, że wzorem swoich niektórych krajan powinien wykorzystywać egzotyczną urodę i obcy akcent. Jego serce zostało złamane przez wielką tragedię i teraz mężczyzna wątpi, że kiedykolwiek poczuje to samo, co czuł do swojej ukochanej Anny. Ale gdy poznaje Ewę, okazuje się, że jeszcze wszystko może się zdarzyć, bo oto pojawiła się kobieta, która dostrzegła w nim człowieka, a nie tylko obiekt do spełnienia marzenia o romansie z południowcem. Rozpoczyna się gra o miłość, pełna niespodzianek, przeszkód, niedopowiedzeń i zawistnych osób wokół. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Ewę i Paco czeka wiele przeżyć, podczas których ich uczucie zostanie poddane niejednej próbie.
Jednocześnie poznajmy losy koleżanek Ewy, których losy zdają się wzajemnie przenikać i wpływać na przyszłość głównej bohaterki.

„Do zobaczenia w Barcelonie” to przesycona gorącymi rytmami flamenco powieść, gdzie ukazane są losy zwykłych ludzi, szukających własnej drogi w życiu, czekających na kolejną szansę, aby przekonać się, że miłość może zdarzyć się każdemu i to w najmniej oczekiwanym momencie. W powieści zwiedzimy Barcelonę, zatańczymy flamenco, spróbujemy paelli, gazpacho i crema catalana. Poznamy gorzki smak zdrady i słodki smak miłości. Ta literacka wycieczka będzie podróżą do świata muzyki, dobrego jedzenia, zabytków i uczuć. Doskonała lektura na nadchodzące wakacje, zwłaszcza dla tych, dla których Hiszpania jawi się jako kraj parnych nocy, pełnych namiętności i porywającej muzyki. Polecam.


Na okładce powieści znajdziecie moją rekomendację :)