Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf.
Zaczyna się zupełnie prozaicznie. Czasy obecne. Oto w opuszczonym domu zostają odnalezione zwłoki mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Widać, że denat był zamożny, raczej nic nie wskazuje na jakieś gangsterskie porachunki, może to napad rabunkowy? Piotr "Dragon" Dragoński przyjeżdża na miejsce zabójstwa i nie wie jeszcze, że wkrótce odkryje historię mroczną, sięgającą lat trzydziestych XX wieku.
W tym samym czasie Maurycy Kunis spotyka się ze swoją wnuczką, Julią, która przebywa... Właśnie, czy to możliwe, że wydarzenia sprzed ponad siedemdziesięciu lat zadecydowały o losie tej młodej dziewczyny? I o życiu i niejednokrotnie śmierci wielu młodych dziewczyn i chłopców, kobiet i mężczyzn?
Wolne Miasto Gdańsk. Rok 1934. Ona, Maria Tarnowska, skromna polska nauczycielka. On, Werner von Beck, oficer SS, potomek dobrego niemieckiego rodu. Architekt, znawca dzieł sztuki, teraz, dzięki koneksjom ojca zajmuje ważne stanowisko bardzo blisko Goeringa. Wysoki, przystojny, o zimnych niebieskich oczach. Czy to bezlitosne spojrzenie będzie mogło się kiedykolwiek ocieplić? Na pewno nie przyczyni się do tego interesowna i swobodna Rita, która zaplanowała sobie zostać żoną Wernera. Ale nie przeszkadza jej to dzielić łóżko z Peterem-bratem mężczyzny, a także z ich... ojcem. Gdy podczas deszczowego popołudnia Maria schroni się w bramie gdańskiej kamienicy i wpadnie prosto w ramiona przystojnego oficera SS, żadne z nich nie będzie zdawać sobie sprawy z tego, że oto zmienia się historia ich własna, a także przyszłych pokoleń. Wybucha miłość, mocna i bezkompromisowa, a zaraz potem wybucha wojna, okrutna i bezlitosna. Gdańsk, Kraków, Zurich, Paryż, Warszawa. Piękna Prowansja, Berlin. Kawał historii, szykany, wywózki, obozy. Ukrywanie Żydów, kariery kacyków, ślepo zapatrzona młodzież, należąca do ZMP. A wszystko to okraszone gorącym romansem, który przecież nie ma żadnych szans, nie powinien w ogóle się zdarzyć. A jednak.
"Dziedzictwo von Becków" to debiutancka książka Joanny Jax. Bardzo wciągająca, dobrze skonstruowana, przemyślana i niezwykle denerwująca. Ludzka podłość, złośliwy los, nieprzewidziane zwroty akcji, to wszystko sprawia, że fabułę połyka się jak najlepszy przysmak, gdzie wszystkie składniki zostały idealnie dobrane i okraszone nutką goryczy, ale i finezji. Podczas lektury na myśl przyszła mi trylogia "Jeździec miedziany" Paulliny Simons, tam także czułam tę nieznośną niecierpliwość, aby dowiedzieć się, co będzie dalej i jak skończą się losy bohaterów. Polecam, świetny debiut i nieszablonowa opowieść.
Zamówiłam, wkrótce się za nią wezmę. A "Jeźdźca miedzianego" nie czytałam, ale moja mama mocno mnie do tego namawia ;) Skusić się?
OdpowiedzUsuńKoniecznie!!! Trylogia: Jeździec miedziany, Tatiana i Aleksander i Ogród letni to moje ukochane książki :)
Usuń