czwartek, 29 listopada 2012

Dariusz Michalski "To była bardzo dobra telewizja. Część 1: Misja emisji".

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa MG.


Dariusz Michalski to dziennikarz i prezenter radiowy, znany jako współtwórca 144 odcinków telewizyjnego Leksykonu polskiej muzyki rozrywkowej. Jest także autorem wielu programów poświęconych muzyce, m.in. Metronomu, za który otrzymał Złoty Ekran. Stworzył także biografie takich postaci jak: Jerzy Wasowski, Alina Janowska, Wojciech Młynarski, Czesław Niemen, Kalina Jędrusik i Krzysztof Klenczon.

W związku z sześćdziesięcioleciem Telewizji Polskiej powstała opowieść, dzięki której Dariusz Michalski na pewno ułatwił nam, telewidzom, zrozumieć genezę powstania tego medium, przypomniał stare programy, które wielu z nas pamięta, a także pokazał wszystko to, co było i jest nadal dla nas niedostępne, jako dla tych, siedzących po drugiej stronie szklanego okienka.
Książka, opatrzona numerem 1, co daje nadzieję na kontynuację, składa się z szesnastu rozdziałów, stanowiących wycieczkę w przeszłość, kiedy to studio telewizyjne było niczym innym, jak tylko Doświadczalną Stacją Telewizyjną. Dzięki temu, dowiedziałam się, że historia pierwszych „programów” telewizyjnych sięga dalej niż do 1952 roku, bo oto już w 1938 roku w Warszawie dokonano pierwszych prób emisji i odbioru obrazu telewizyjnego: na dwóch aparatach oglądano Barbarę Radziwiłłównę, a także, w celach badawczo-pomiarowych, nadano krótki występ Mieczysława Fogga. Artysta tak to skomentował:

Miałem to szczęście, że wszędzie byłem pierwszy. (…) A kiedy powiedziano mi, że na rynek wchodzi nowy wynalazek, telewizja – zgodziłem się natychmiast. (…) Zrozumiałem, że telewizja to takie jakby kino, tylko to, co się dzieje na szklanym ekranie, dzieje się natychmiast, w jednej chwili i powtórzyć tego już nie można.*

Tak więc historia telewizji rozpoczęła się dużo wcześniej niż podają oficjalne źródła, ale wybuch II wojny światowej przerwał wszelkie działania, a właściwie doświadczenia w tym zakresie i faktyczną datą premiery telewizyjnego medium jest 25 października 1952 roku, kiedy to nadano pierwszy program Doświadczalnej Stacji Telewizyjnej Instytutu Łączności. Ta data uznawana jest za dzień narodzin telewizji polskiej. Od tego momentu rozpoczął się gwałtowny rozwój zarówno strony technicznej telewizji, jak i samych programów, które zaczęły się dynamicznie tworzyć i wciąż ewoluować. Autor przedstawia początki Teatru Telewizji, kiedy to pierwsze spektakle odgrywane były oczywiście na żywo i nie zostały zapisane, tak więc nikt nigdy nie będzie już w stanie ich obejrzeć. Poznajemy także rozwój Teatru Sensacji „Kobra”, który sprawiał, że w czwartkowe wieczory ulice zamierały, bo wszyscy śledzili kryminalne, szpiegowskie i sensacyjne zmagania bohaterów. Sama pamiętam, że w czwartkowy wieczór zasiadałam z rodzicami przed telewizorem i z wypiekami na twarzy oglądałam „Kobrę”.
Ta książka to dla mnie osobista wycieczka w przeszłość. Także do czasów programów dla dzieci. „Piątek z Pankracym”, „Niewidzialna ręka”, „Teleranek” czy później „Tik-Tak”. 
Bogaty w informacje i cenne wiadomości, zarówno dotyczące samej telewizji, jak i sytuacji społeczno-politycznej, jaka nieustannie dyktowała sferę programową i opiniotwórczą tekst, opatrzony jest także cennymi fotografiami, które pokazują w jakich warunkach pracowali i aktorzy i twórcy programów telewizyjnych.

„To była bardzo dobra telewizja. Część 1: Misja emisji” to wartościowa pozycja, stanowiąca cenny materiał i badawczy i historyczny, a także intelektualny, który może posłużyć jako podstawa lekturowa do napisania pracy poświęconej historii telewizji. Ale dla mnie to niezwykła wycieczka w przeszłość, a także w zakazane i niedostępne rejony dla ciekawskiego widza, który rósł wraz z telewizją i zawsze był ciekawy „co dzieje się po drugiej stronie szklanego okienka”. Polecam.

* str. 11, To była bardzo dobra telewizja, Dariusz Michalski, Wydawnictwo MG, 2012.

wtorek, 27 listopada 2012

Łukasz Maciejewski "Aktorki"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.


Mam wielki sentyment do kina, starych filmów, najlepiej jeszcze czarno-białych. Oglądałam większość produkcji przedwojennych, które kiedyś z lubością były prezentowane przez Stanisława Janickiego w cyklu „W starym kinie”. Dlatego też z chęcią czytam wszelkie publikacje, związane ze światem kina polskiego, a także telewizji polskiej.

Tym samym do mojej biblioteczki trafiła pozycja wydawnictwa Świat Książki, zatytułowana „Aktorki”, autorstwa Łukasza Maciejewskiego. To wielostronicowa wycieczka po aktorskich rewirach, często zaklętych, bolesnych, innym razem radosnych, twórczych, po których oprowadzają nas największe tuzy polskiego teatru, kina i telewizji. 
Nina Andrycz, Irena Kwiatkowska, Małgorzata Braunek, Ewa Wiśniewska, Anna Dymna, Stanisława Celińska, Danuta Stenka, Barbara Brylska, Krystyna Feldman to tylko niektóre z postaci, które zechciały podzielić się swoją historią, swoimi przeżyciami i wspomnieniami. Każda odsłona składa się zarówno z elementów wywiadu, jak i z wypowiedzi innych osób, na temat ról, wyborów, zachowań prezentowanej postaci aktorki. Książka ta stanowi doskonały przekrój, a właściwie pełen różnorakich kolorów kalejdoskop charakterów, kreacji polskich aktorek i niejednokrotnie odsłania ich prawdziwe twarze, ukrywane sekrety, wstydliwe tajemnice, grzeszki, błędy, porażki. Ale także chwile triumfu, szczyty popularności, role życia.

Wspaniale się czyta, każda z postaci to wielka osobowość, której historia od pierwszych słów porywa, wciąga, pasjonuje. Niebywała gratka dla wielbicieli dużego i małego ekranu, a także dla wszystkich tych, którzy cenią opowieści z życia, pełne pasji, emocji i prawdy o czasach minionych i obecnych. Warto przeczytać, warto mieć tę pozycję w swojej biblioteczce.

czwartek, 22 listopada 2012

Zapraszam na nową stronę CPA

Prawie dwa lata temu założyłam fanpage na Facebooku Czytajmy Polskich Autorów. Potem powstał blog Konkursy z Polskimi Autorami. Nie spodziewałam się, że ten projekt, hobbistyczny powiedzmy szczerze, tak bardzo się rozrośnie. Moim celem było propagować twórczość polskich autorów, informować o nowościach, organizować konkursy. Ta strona jest konsekwencją tych dwuletnich działań. W tym roku dostałam doceniona za te przedsięwzięcia i uhonorowana tytułem Ambasadora Krakowskich Targów Książki.
Mam nadzieję, że wraz z zespołem redakcyjnym stworzymy ciekawą stronę, na której miłośnicy polskiej literatury współczesnej zawsze znajdą coś dla siebie.
Miłej lektury:)

Link do strony: Czytajmy Polskich Autorów


 

środa, 21 listopada 2012

Jacek Inglot "Wypędzony"

Książkę przeczytałam dzięki wydawnictwu Erica i portalowi DużeKa.


Gdy portal Duże Ka wraz z Instytutem Wydawniczym Erica zaproponowali mi tę powieść do recenzji, po zapoznaniu się z tematyką pozycji nie zastanawiałam się ani przez chwilę. Ja, Wrocławianka, na swój sposób zawsze zafascynowana przeszłością tego miasta, może nie na jakimś profesjonalnym poziomie poszukiwacza śladów historii, ale z chęcią czytająca opowieści z dawnych lat, najchętniej zasłyszane wprost od osób, które wówczas żyły, nie mogłam sobie odmówić przyjemności zapoznania się z tą lekturą. Mowa oczywiście o najnowszej powieści wrocławskiego prozaika, Jacka Inglota, zatytułowanej „Wypędzony. Breslau-Wrocław 1945”.

Tytuł jest wielce wymowny i od razu kieruje nasze myśli na odpowiednie tory. Rok 1945, odzyskanie ziem zachodnich, powrót „piastowskiego” Wrocławia, wysiedlenia. Ale także mordy, gwałty i szabrownictwo na globalną skalę. Do tego zniszczonego i wciąż dewastowanego miasta przybywa porucznik Armii Krajowej, Jan Korzycki, któremu udało się uciec z łap bezwzględnego ubeka, Kamana. To co zastaje w Breslau nie daje najmniejszych szans na rozpoczęcie tutaj jakiegokolwiek bytowania. Chowający się pod gruzami Niemcy, głównie starcy, kobiety i dzieci. Panoszące się wojsko sowieckie. I dzikie hordy polskich szabrowników, którzy nie wierzą, że Breslau ma szansę stać się Wrocławiem, w związku z tym trzeba wykorzystać ten moment i ogołocić konające miasto z tego, co jeszcze nadaje się do wywiezienia. Korzycki, pod zmienionym nazwiskiem, zostaje komendantem jednego z powstających posterunków Milicji Obywatelskiej i z garstką milicjantów próbuje zachować względny porządek w ogarniętym chaosem mieście. Jednocześnie chce ująć komendanta ukrywających się resztek niemieckich żołnierzy, który zarzuca miasto ulotkami nawołującymi Niemców do walki o Festung Breslau. W międzyczasie porucznik AK walczy także z szabrownictwem i przemocą w stosunku do bezbronnej niemieckiej ludności, a jednocześnie stara się nie wpaść w łapy UB. Czy mu się to uda? I kto naprawdę stoi za niemiecką propagandą? Zachęcam do sięgnięcia po tę powieść, aby znaleźć odpowiedzi na te i szereg innych pytań.

Nie nazwałabym „Wypędzonego” kryminałem retro, tak modnym i często eksploatowanym w ostatnich czasach. Myślę, że Jacek Inglot pokusił się o coś więcej. Oprócz wątków kryminalnych i sensacyjnych mamy tutaj historyczny rys tworzenia się polskiej społeczności na ziemiach odzyskanych, a sposób, w jaki to zostało przedstawione, sprawia, że jako mieszkanka Wrocławia zaczynam się zastanawiać, na jak wielu tragediach ludzkich została oparta moja obecność tutaj, dzisiaj, teraz. Te odwieczne dylematy zaczynają mieć szerszy i głębszy wymiar, po przeczytaniu tej książki. Autor pokazuje także odmienne opinie dotyczące samej idei II wojny światowej i przywództwa Hitlera. Nie tłumaczy Niemców, nie usprawiedliwia Polaków, pokazuje tylko racje jednej i drugiej strony. Przedstawia także stosunek Polaków do Żydów i na odwrót. Czytając to, zaczynam się zastanawiać, jak to w ogóle możliwe, że na takiej ziemi powstało tak piękne miasto, w którym mieszkam niemal od urodzenia? Dla mnie ta powieść, to nie tylko sensacja z wyższej półki, to także swoista lekcja historii i próba zrozumienia tego, co działo się w atakowanym przez Niemców, Polaków, Rosjan i hordy szczurów mieście. Polecam, naprawdę wartościowa i wciągająca pozycja książkowa.

wtorek, 20 listopada 2012

Recenzja "Historii Lukasa"

"Zakręty losu – Historia Lukasa to chyba najbardziej wzruszająca część tej trylogii. To takie zamykające się koło, kiedy dokładnie widać, jak Łukasz Borowski umiera, aby narodzić się jako Lukas, a potem znowu umiera i ponownie staje się Łukaszem Borowskim, choć już nie tym samym, którego pamięta Krzysztof z lat dzieciństwa. Z historii Lukasa płynie także ku nam nadzieja na to, że nie ma ludzi przegranych tak do końca. W każdym, gdzieś na dnie serca, tli się promyk Dobra, który czeka jedynie na odpowiedni moment, aby zapłonąć wyrazistym światłem. Trzeba tylko czasu i splotu rozmaitych zdarzeń, a czasami pomocy innych, żeby znów poczuć się Człowiekiem."
Tak pisze o "Historii Lukasa" na swoim blogu Kraina Czytania, Agnieszka, moja cenna mailowa korespondentka, która sama tworzy, ceni słowo pisane i kocha literaturę. Dziękuję, pięknie napisałaś, Aguś! Cieszę się, że dostrzegasz w moich powieściach to coś! 
 Zapraszam do lektury: Kraina Czytania
A tu dla przypomnienia trailer, autorstwa Julii P.:)
 


 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Daniel Silva "Portret szpiega"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.


Powstało wiele powieści z gatunku sensacji, thrillerów politycznych, szpiegowskich, gdzie sprytny bohater walczy z całym złem tego świata i niezwykle skutecznie niszczy wrogie siatki złoczyńców, terrorystów, ekstremistów. Jednakże niewiele z tych historii posiada specyficzny klimat normalności w świecie pełnym przemocy, człowieczeństwa wśród ludzi, na co dzień parających się szpiegostwem, zabójstwami, walką, śledztwem. Do powieści, które oprócz pasjonującej fabuły, posiadają świetnie wykreowany świat bohaterów, nie tylko ten zawodowy, ale i prywatny, należy seria Daniela Silvy o izraelskim zabójcy i agencie, Gabrielu Allonie.

„Portret szpiega” to kolejna odsłona tego cyklu, wydana przez wydawnictwo Muza. Powieść przedstawia dalsze losy Gabriela i jego ukochanej Chiary. Żyją w Kornwalii, Gabriel zajmuje się swoją pasją, czyli konserwacją obrazów i oboje marzą o normalnym życiu, dziecku, sprawach zwykłego szarego człowieka. Lecz nie tym razem. Allon z zaniepokojeniem obserwuje sytuację w większych miastach Europy, gdzie islamscy ekstremiści dokonują serii okrutnych zamachów. Przebywając z Chiarą w Londynie, nieomal udaje mu się rozbroić terrorystę, ale niestety zostaje mu to udaremnione. Wówczas już wie, że pojawiając się w tym miejscu, będzie musiał powziąć dalsze działania, w celu powstrzymania ekstremistów. Zwłaszcza, że dowodzi nimi szalony i inteligentny erudyta, który jest w stanie pociągnąć za sobą setki wyznawców Koranu.

Gabriel wpada na iście szatański plan, w którym główną rolę odgrywa córka zabitego przez niego saudyjskiego miliardera, Nadia-Al-Bakari. Rozpoczyna się niebezpieczna rozgrywka, w której stawką jest życie nie tylko Gabriela, Nadii i pozostałych członków zespołu Allona, ale także życie setek niewinnych ofiar, zupełnie niespodziewających się zagrożenia.

Daniel Silva po raz kolejny stworzył pasjonującą, pełną ciekawych treści, obfitującą w sensacyjne akcje powieść, gdzie bohaterowie ujmują swoją postawą, zdecydowaniem, życiowym podejściem do nader trudnych spraw, a główna postać, czyli Gabriel Allon, jest idealnym szpiegiem, agentem, kochankiem, przyjacielem, ale jednocześnie posiada swoje własne demony, strachy, obawy. Na dodatkową uwagę zasługuje sposób przedstawienia świata Bliskiego Wschodu, ich wartości, zależności, cele. „Portret szpiega” to fascynująca lektura dla czytelników ceniących dobrą sensację, niuanse szpiegowskich zadań i doskonale wykreowane postaci z krwi i kości, poruszające, intrygujące i niezwykle wyraziste. Gorąco polecam.

piątek, 16 listopada 2012

Listopadowy stosik:)

Liście lecą z drzew, jestem ogólnie "zarobiona", powoli zaczynam się łapać na tym, że czas przecieka mi przez palce. A tymczasem kolejne ciekawe lektury zawitały do mojej biblioteczki. Oto one:


Od góry:

Boris Akunin "Świat jest teatrem" - wydawnictwo Świat Książki
Łukasz Maciejewski "Aktorki" - wydawnictwo Świat Książki
Alicia Gimenez-Bartlett "Tam, gdzie nikt cię nie znajdzie" - wydawnictwo Noir sur Blanc i portal DużeKa

środa, 14 listopada 2012

40 lat minęło...

Tak, to dzisiaj:)
I wcale się nie czuję...
Pamiętam, gdy czekałam na 1990 rok, bo wówczas miałam ukończyć 18 rok życia. I wydawało mi się, że to nigdy nie nastąpi. A potem... poleciało! Naprawdę, nawet nie zauważyłam kiedy.
I jaki bilans?
Mąż od 19 lat wciąż ten sam:)
Syn, lat 17
Córka, lat 11
9 wydanych książek
3 koty
1 pies
Nie jest źle, powiedziałabym:)

I podyplomowe studia właśnie zaczęte, dwie specjalizacje: rzecznictwo prasowe i planowanie kampanii PR.

A tymczasem w realu i online multum życzeń, prezentów, maili, smsów. 
Serdecznie wszystkim dziękuję za pamięć i za miłe słowa:)))

A tutaj z prezentem od ludzi z firmy:





A taką niespodziankę fotograficzną wysłała mi Księgarnia Atena:


niedziela, 11 listopada 2012

Anatol Chari "Podczłowiek. Wspomnienia członka Sonderkommanda"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.

Anatol Chari jest bohaterem i współautorem autobiograficznej i dokumentalnej książki „Podczłowiek. Wspomnienia członka Sonderkommanda”. Drugi autor to Timothy Braatz.
Chari urodził się w Łodzi w 1923, po wojnie zamieszkał w Niemczech, gdzie ukończył stomatologię, a w 1951 roku wyemigrował do USA, gdzie mieszka do dziś. W książce, którą miałam okazję przeczytać dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki, autor opowiada o swoim życiu i losach w wojennej zawierusze.

Anatol przedstawia sytuację łódzkich Żydów, funkcjonowanie w getcie, codzienność, walkę o przeżycie, miłości, pragnienia. Jako syn wysokiego urzędnika gminy żydowskiej, przebywając w łódzkim getcie miał wiele przywilejów, o których zwykły „śmiertelnik” mógł tylko marzyć. Może dlatego właśnie nie stracił zbyt wielu sił, które pomogły mu przetrwać to, co dopiero miało nadejść. Czyli wywózkę do Auschwitz. Tam już wszystko przestawało się liczyć. Najważniejsze było tylko przetrwanie. Jedyną myślą, jaka od rana do nocy zaprzątała umysł bohatera było to, w jaki sposób napełnić sobie żołądek. Minimalne racje żywnościowe, drastyczne warunki bytowania w obozie Birkenau, zastraszanie, bicie, to wszystko sprowadzało każdego człowieka do zupełnego odizolowania się od świata zewnętrznego i skupienia tylko na najniższych potrzebach organizmu. A zarazem elementarnych. Przetrwać. Tylko to się liczyło. Za wszelką cenę. A pobyt w tym obozie to tylko przedsmak prawdziwej katorgi, która wciąż była przed autorem.

Opowieść Anatola Chariego to poruszająca, wstrząsająca, szczera, czasami oskarżająca, innym razem starająca się tłumaczyć historia człowieka, który może z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że przeżył piekło i widział diabła. Chari pokazuje prawdziwą twarz członków Sonderkommanda, nie stara się usprawiedliwiać, jednocześnie czasami wykazuje skruchę i żal, że czegoś nie zrobił, komuś nie pomógł, że za późno zareagował, albo nie zrobił tego wcale. Rozliczenie z przeszłością? Na pewno. A jednocześnie świadectwo potworności, które ludzie zrobili sobie nawzajem. Wartościowa lektura, trochę w innym świetle pokazująca ludzi, którzy starali się po prostu przetrwać. Bez oceniania, bez ferowania wyroków, opowieść do refleksji i przemyśleń. Zachęcam.