wtorek, 17 grudnia 2013

Stephen King "Doktor sen"

Stephena Kinga przedstawiać nie muszę, tkwiąc może czasami w nieco naiwnym przekonaniu, że nawet największy ignorant czytelniczy chociaż raz słyszał to nazwisko. Trzymam się wersji optymistycznej, dlatego akurat tego amerykańskiego pisarza przedstawiać nie będę. Moje pierwsze spotkanie z Królem było gdzieś w okolicach czasów licealnych, pamiętam, że przeczytałam „Wielki marsz” i wiedziałam, że muszę zdobyć pozostałe powieści tego pisarza. Sam marsz jest moją ulubioną książką Kinga i bardzo żałuję, że akurat ta powieść nie została zekranizowana, a przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo. Potem w mojej biblioteczce pojawiły się kolejne książki autora ze stanu Maine. Do moich ulubionych należą: „Christine”, „Sklepik z marzeniami”, „Mroczna połowa”, „Smętarz dla zwierząt”, „Carrie”, no i „Lśnienie”. Kiedy usłyszałam, że wkrótce na nasz rynek wydawniczy zawita druga część tego ostatniego tytułu, bardzo byłam ciekawa jak po tylu latach, po takiej przerwie, pisarz przedstawił dalsze losy Torannce’ów. I gdy tylko „Doktor sen” pojawił się w księgarniach, trafił też na moją osobistą biblioteczną półkę. Nie od razu zabrałam się za lekturę, nie pozwoliły mi na to obowiązki, ale teraz jestem już po. 

Daniel Torrance, chłopiec ze „Lśnienia”, jest dorosłym mężczyzną. Przeżycia z hotelu Panorama odcisnęły na nim olbrzymie piętno, a umiejętność „jaśnienia” sprawiła, że widzi to, co zwykły człowiek nie ma szansy zobaczyć, z korzyścią dla siebie oczywiście. Bo czasami lepiej nie widzieć i nie wiedzieć. Gdy Daniel był chłopcem, posiadł zdolność otwierania tajemnych szuflad w swoim umyśle i chowania w nich „ducholudków”, złych duchów, które nie mogą pogodzić się z tym, że nie żyją. Kiedyś, w przyszłości, bardzo mu się to przyda. Teraz wędruje po Stanach, jest alkoholikiem i szuka ukojenia. Znajdzie je już wkrótce, a także pozna, najpierw na odległość, a potem w rzeczywistości, pewną niezwykłą dziewczynkę, posiadającą jeszcze większe umiejętności niż on sam. Okaże się, że Abra stanowi wielki kąsek (i to dosłownie) dla Prawdziwych, którzy od setek lat poruszają się po świecie i żywią „parą”, którą wysysają z jaśniejących dzieci. Zaczyna się walka o życie, o uratowanie setek, a nawet tysięcy dzieci, a także walka Daniela z własnymi słabościami i demonami przeszłości.

„Doktor sen” to dość obszerna powieść i czasami nieco nierówna. Niektóre elementy fabuły czytało się w tempie błyskawicznym, innym razem akcja nieco zwalniała i czuło się lekkie znużenie. Może dlatego, że jestem już starszym czytelnikiem i pamiętam swoje młodzieńcze zafascynowanie Kingiem, albo dlatego, że ta powieść taka właśnie jest. Trochę za mało strachu, za dużo nadnaturalnych historyjek. Powtarzam, albo sama już nie jestem taka strachliwa, albo w tej książce po prostu za bardzo nie ma się czego bać. Nie odebrało mi to jednak przyjemności czytania i w sumie mogę powiedzieć, że cokolwiek by jeszcze King nie napisał, i tak to przeczytam. Taka już ze mnie tradycjonalistka.

8 komentarzy:

  1. Zgadzam się z tym, że ,,Doktor sen" to nierówna powieść. Ma naprawdę mocne momenty oraz takie, których potencjał został zmarnowany. Dobra powieść, ale ma kilka ,,ale" - szczególnie dla kogoś, kto zna jego wcześniejsze powieści i wie, że King straszyć potrafi (jak w ,,TO" czy ,,Lśnieniu").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zapomniałam o "To". A się człowiek bał, że ho ho!

      Usuń
  2. Mam dokładnie tak samo:) Wszystko co wyjdzie spod pióra Kinga i tak prędzej czy później znajdzie się u mnie na półce. A "Doktor.." bardzo mi się podobał, chociaż rzeczywiście tym razem strasznie nie było. W tym roku chyba King nie chciał nas straszyć, bo w "Joyland" też popłynął w inne klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie Joyland i Doktor są mniej "kingowe", czyli straszne.

      Usuń
  3. Po przeczytaniu recenzji można uznać, że książka jest warta poświęcenia czasu i zagłębienie się w jej tematykę :) Na pewno sięgnę po nią :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przeczytać, ale zdecydowanie wolę starego Kinga :) (czyli chronologicznie młodszego) :D

      Usuń
  4. a wiecie że ja nic KINGA nie czytałam ...ech to nie na moje słabe nerwy. Ciężko się czyta przez palce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te pierwsze jego powieści może i czytałabyś przez palce, ale te ostatnie raczej nie.

      Usuń