Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.
Czym jest kłamstwo? Subiektywną prawdą? Przekształceniem
rzeczywistości na własny użytek. Odbiciem prawdy? Próbą zatajenia tego co
widzimy? Bohaterowie zbioru „Labirynt kłamstw” autorstwa Tess Gerritsen na
pewno mieliby jedną definicję tego słowa. Okrucieństwo, mające na celu pozbycie
się niewygodnych świadków.
W pierwszej opowieści z tego zbiorku, zatytułowanej „Telefon
o północy” poznajemy losy świeżo upieczonej mężatki, Sarah, która pewnej nocy
otrzymuje koszmarny telefon z departamentu stanu. Agent Nick O’Hara informuje
ją, że jej mąż zginął w pożarze w hotelu w Berlinie. Zszokowana Sarah nie może
w to uwierzyć, a jednocześnie w jej głowie mnożą się setki pytań. Jakim
sposobem jej mąż znalazł się w Niemczech, skoro miał być w Londynie? Kim
właściwie jest O’Hara i dlaczego ktoś zaczyna
na nią polować? I wreszcie, gdy otrzymuje kolejny telefon, ale tym razem
słyszy w słuchawce głos swojego martwego, jakoby, męża, zaczyna wątpić we
wszystko to, w co do tej pory wierzyła. Jej małżeństwo okazuje się być jedną wielką mistyfikacją, ktoś nastaje na życie kobiety, a obecny przy niej agent Nick
zaczyna wzbudzać niepokój i w jej głowie, a także i w sercu. Kłamstwa mnożą się
a Sarah powoli odkrywa całą prawdę. Która będzie dla niej i szokująca i niebezpieczna.
Druga opowieść, zatytułowana „Bez odwrotu”, także utrzymana
jest w sensacyjno-szpiegowskim klimacie. Główną bohaterką jest filmowa charakteryzatorka,
Catherine Weaver. Dziewczyna jadąc do przyjaciółki potrąca mężczyznę, który
pojawia się znikąd. Okazuje się, że Victor Holland jest ranny, ale nie od
zderzenia z pojazdem, tylko ma ranę postrzałową i wyraźnie się czegoś obawia.
Gdy zginie koleżanka Cathy, a ona sama znajdzie się w śmiertelnym
niebezpieczeństwie, przy jej boku pojawia się Victor, który okazuje się być
znanym biochemikiem. Oboje stają oko w oko z bezwzględnymi ludźmi, dla których życie
innych jest bez żadnej wartości. Broń
biologiczna, zabójca na zlecenie, konfidenci i budzące się uczucie pomiędzy
ściganymi Sarah i Victorem, to wybuchowa mieszanka, która na pewno wciągnie
niejednego czytelnika.
Obie opowieści Tess Gerritsen to swoista mieszanina
gatunków. Sensacja przeplata się z romansem, intryga z wątkiem szpiegowskim.
Czyta się to łatwo, miło i przyjemnie. Akcja rozwija się w tempie błyskawicy
jak w filmie sensacyjnym. Myślę, że całkiem przyjemnie by się to oglądało.
Oczywiście wątek romansowy odgrywa znaczące role w obu historiach, a uczucie
spada na bohaterów jak grom z jasnego nieba. Dla niektórych może to wydawać się
nieco naciągane, ale w końcu od tego są takie historie, aby bawić, denerwować i
wzbudzać emocje. Nie zawsze wszystko musi iść zgodnie z ogólnie przyjętymi
normami czy przekonaniami. Tak więc jeśli ktoś ma ochotę na szpiegowskie
historie z miłością w tle, powinien sięgnąć po „Labirynt kłamstw”. Polecam.
Czytałam i bardzo mi się spodobała ,,Labirynt kłamstw'' i wszystkim także polecam.
OdpowiedzUsuńoh, ja to dziś zaczytam czytać. Jak to jest powiedz mi że zwykle jak ty kończysz to ja zaczynam??? eh :P
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńŚwietna książka, w każdym bądź razie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńNie czytałam,ale chętnie sięgnę - bardzo lubię tą autorkę.
OdpowiedzUsuńA czytałaś "Grzesznika"?
Jeszcze nie, Labirynt to było moje pierwsze spotkanie z prozą Tess, ale na pewno nie ostatnie:)
OdpowiedzUsuń