wtorek, 11 października 2011

Katarzyna Lewcun "Wyznania pizzonosza"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Skrzat.


Czy macie czasami ochotę poczytać coś lekkiego, luźniejszego, swobodniejszego? O ludzkich problemach, przeżyciach, ale przedstawionych w sposób żartobliwy, z przymrużeniem oka, z humorem i swego rodzaju optymizmem? Jeśli tak to zachęcam do sięgnięcia po króciutką książkę Katarzyny Lewcun, zatytułowaną „Wyznania pizzonosza”.


Jest to zabawna i nieco przewrotna opowieść o młodym chłopaku, Mateuszu, który po ukończeniu szkoły średniej podejmuje pracę jako dostawca pizzy.  Robi to na przekór swoim rodzicom, którzy spodziewają się, że ich syn pójdzie na studia i podejmie jakieś wiążące decyzje odnośnie swojej przyszłości. Tak jak zrobiła to jego starsza siostra. Jednakże Mat ma inne zamiary, podoba mu się jego praca, wyprowadza się z domu i jest zadowolony z tego co ma. Cały czas rozpamiętuje związek z ukochaną Kasią, ale wokół niego ciągle kręcą się kobiety, bo chłopak jest bardzo atrakcyjny, pewny siebie i ujmujący. Historia pizzonosza przedstawiona jest z perspektywy głównego bohatera, który pisze swoisty pamiętnik. Opowiada w nim nie tylko o swoich osobistych doświadczeniach, przeżyciach, pragnieniach, ale także jest to swego rodzaju dziennik obserwacji ludzkich zachowań, których bohater jest świadkiem podczas dostarczania pizzy. A spotykamy tu bardzo ciekawe postaci. Jednakże główny nacisk położony jest na miłosne i egzystencjonalne rozterki Mateusza: kogo naprawdę kocha i co ma robić dalej ze swoim życiem.

Książka stanowi relaksującą lekturę na leniwe deszczowe popołudnie, zawiera wiele żartobliwych scen i cytaty z wielu znanych przebojów, które stanowią doskonałe uzupełnienie dialogów i przemyśleń bohaterów. Miła i niezobowiązująca lektura z równie miłym, acz nieco zwariowanym niekiedy bohaterem. Dla złapania oddechu-idealna.

„Po takim wstępie zapewne pomyśleliście sobie, że będę wyłącznie narratorem tej opowieści. Ja – wieczny podglądacz. Że opowiem wam o czyichś problemach małżeńskich, albo że przypadkowo stałem się świadkiem morderstwa. No i błąd! Główną postacią tej książki będę ja – bo szczerze mówiąc, jestem najbardziej interesującą osobą jaką znam (oj, nie krzywcie się, tylko żartowałem… ale nadaję się na bohatera powieści, prawda?).


Książka ta jest pozycją z serii Wydawnictwa Skrzat, zatytułowaną „Smak dorosłości”. Jak podaje Wydawca ta seria to:

Seria książek o losach współczesnych młodych Polaków, którzy zaczynają samodzielne życie tu i teraz. Nie chcą wyjeżdżać z kraju i uparcie pokonują problemy codzienności. To portret nowej generacji ludzi – otwartych, samodzielnych, nastawionych nie tylko na posiadanie, ale również na istnienie i realizowanie swoich pasji, albo po prostu na spokojne, wygodne życie, na które chcą zapracować sami. Ich historie są momentami gorzkie, ale też pełne humoru i lekkie, bo ostatecznie każdy z bohaterów może powiedzieć „Kocham cię, życie”, mimo wszystko…

2 komentarze:

  1. Chciałabym znów wkroczyć w dorosłość, teraz bym podjęła całkiem inne decyzje, ale jako że to niemożliwe to z chęcią się zapoznam z Mateuszem i jego rozterkami, pierwszymi krokami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ech, żeby ta można było cofnąć czas... też wiele bym zmieniła:)

    OdpowiedzUsuń