Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.
Każda rodzina ma swoje sekrety. Małe
lub duże tajemnice, chowane przez lata, przekazywane tylko członkom
rodziny. Minione chwile, historie, które określają istnienie małej
spokrewnionej społeczności. Jednakże czasami te sekrety mogą
stanowić zagrożenie. I dla jednostki i dla ogółu. Wówczas... z
takich rodzinnych sekretów rodzi się nowa historia. Nie zawsze miła
i nie zawsze... bezpieczna.
W książce autorstwa Nory Roberts
"Rodzinne sekrety" znajdujemy dwie historie o właśnie
takich rodzinnych tajemnicach. Pierwsza z nich, zatytułowana
"Partnerzy czy rywale", opowiada o dziennikarskim śledztwie
dwójki rywalizujących redaktorów pewnej poczytnej gazety. Laurel
Armand i Matt Bates nie przepadają za sobą, ale dostają wspólną
sprawę do wyjaśnienia. Zagadkowa śmierć żony właściciela
posiadłości Heritage Oak, której ciało zostało znalezione na
bagnach, nie daje spokoju jej siostrze, Susan. Która nie wierzy w
nieszczęśliwy wypadek. Zwraca się o pomoc do znanej gazety i tym
samym Laurel i Matt otrzymują zlecenie zajęcia się tą sprawą od
szefa, a jednocześnie ojca Laurel. Dwójka dziennikarzy rozpoczyna
żmudne śledztwo, jednocześnie zauważając, że zaczyna się coś
dziać pomiędzy nimi samymi. Ale czy na pewno Matt dopiero teraz
dostrzegł Laurel? I czy dziewczyna będzie potrafiła zapomnieć o
niezależności? I wreszcie, czy na pewno wypadek na bagnach w
Heritage Oak był tylko wypadkiem? Aby się o tym przekonać,
zachęcam do lektury tej opowieści.
Druga historia nosi tytuł "Sztuka
mistyfikacji". Przedstawia losy młodego i cenionego malarza,
Adama Haines'a, który trafia do posiadłości znanego malarza
Philipa Fairchilda i jego córki Kirby. Pięknej dziewczyny, która
także staje się uznaną artystką. Adam pojawia się tam na
zaproszenie Philipa, często goszczącego u siebie młodych twórców.
I od razu u czytającego rodzą się pytania: czy na pewno tylko
dlatego mężczyzna pojawił się w posiadłości artystów? I czy
ojciec i córka nie mają czegoś do ukrycia? Czy gra niedomówień
się skończy i trójka ludzi pozna prawdę? Myślę, że po lekturze
już wszystko będzie jasne.
Szczerze mówiąc spodziewałam się
kolejnych romansów, z małym wątkiem kryminalnym. Ale zostałam
mile zaskoczona. Gdyż wątek kryminalny jest bardzo intrygujący,
zaskakujący i zgrabnie poprowadzony. A nawet denerwujący.
Oczywiście jest też romans, jest wzajemne przyciąganie bohaterów,
jest miłość i pożądanie. Ale proporcje przechylają się tutaj w
stronę intrygi kryminalnej. Książkę czyta się świetnie,
błyskawicznie, dynamika i akcja przeplata się z romantyzmem i
uczuciami buzującymi na każdym kroku.
Cóż mogę dodać? To cała Nora
Roberts, w pełnej krasie i w moim ulubionym wydaniu. Polecam,
świetna lektura na jesienny słoneczny weekend.
Nie ma to jak Roberts!!! Kocham, kocham, kocham :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię dzieła tej autorki, gdyż zawiera wszystko to co chce, czyli miłość, kłamstwa, intrygi, namiętność i szczęśliwy finał. Z pewnością sięgnę i po tę książkę.
OdpowiedzUsuńWiem, że się powtarzam, ale w 100% podpisuję się pod wypowiedziami moich poprzedniczek. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Norę Roberts :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na małą rozdawajkę :)
http://osobiebb.blogspot.com/2011/10/candy-pazdziernikowe.html?showComment=1317485940019#c3320835838553643103