sobota, 1 października 2011

Nora Roberts "Rodzinne sekrety"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


Każda rodzina ma swoje sekrety. Małe lub duże tajemnice, chowane przez lata, przekazywane tylko członkom rodziny. Minione chwile, historie, które określają istnienie małej spokrewnionej społeczności. Jednakże czasami te sekrety mogą stanowić zagrożenie. I dla jednostki i dla ogółu. Wówczas... z takich rodzinnych sekretów rodzi się nowa historia. Nie zawsze miła i nie zawsze... bezpieczna.

W książce autorstwa Nory Roberts "Rodzinne sekrety" znajdujemy dwie historie o właśnie takich rodzinnych tajemnicach. Pierwsza z nich, zatytułowana "Partnerzy czy rywale", opowiada o dziennikarskim śledztwie dwójki rywalizujących redaktorów pewnej poczytnej gazety. Laurel Armand i Matt Bates nie przepadają za sobą, ale dostają wspólną sprawę do wyjaśnienia. Zagadkowa śmierć żony właściciela posiadłości Heritage Oak, której ciało zostało znalezione na bagnach, nie daje spokoju jej siostrze, Susan. Która nie wierzy w nieszczęśliwy wypadek. Zwraca się o pomoc do znanej gazety i tym samym Laurel i Matt otrzymują zlecenie zajęcia się tą sprawą od szefa, a jednocześnie ojca Laurel. Dwójka dziennikarzy rozpoczyna żmudne śledztwo, jednocześnie zauważając, że zaczyna się coś dziać pomiędzy nimi samymi. Ale czy na pewno Matt dopiero teraz dostrzegł Laurel? I czy dziewczyna będzie potrafiła zapomnieć o niezależności? I wreszcie, czy na pewno wypadek na bagnach w Heritage Oak był tylko wypadkiem? Aby się o tym przekonać, zachęcam do lektury tej opowieści.

Druga historia nosi tytuł "Sztuka mistyfikacji". Przedstawia losy młodego i cenionego malarza, Adama Haines'a, który trafia do posiadłości znanego malarza Philipa Fairchilda i jego córki Kirby. Pięknej dziewczyny, która także staje się uznaną artystką. Adam pojawia się tam na zaproszenie Philipa, często goszczącego u siebie młodych twórców. I od razu u czytającego rodzą się pytania: czy na pewno tylko dlatego mężczyzna pojawił się w posiadłości artystów? I czy ojciec i córka nie mają czegoś do ukrycia? Czy gra niedomówień się skończy i trójka ludzi pozna prawdę? Myślę, że po lekturze już wszystko będzie jasne.

Szczerze mówiąc spodziewałam się kolejnych romansów, z małym wątkiem kryminalnym. Ale zostałam mile zaskoczona. Gdyż wątek kryminalny jest bardzo intrygujący, zaskakujący i zgrabnie poprowadzony. A nawet denerwujący. Oczywiście jest też romans, jest wzajemne przyciąganie bohaterów, jest miłość i pożądanie. Ale proporcje przechylają się tutaj w stronę intrygi kryminalnej. Książkę czyta się świetnie, błyskawicznie, dynamika i akcja przeplata się z romantyzmem i uczuciami buzującymi na każdym kroku.

Cóż mogę dodać? To cała Nora Roberts, w pełnej krasie i w moim ulubionym wydaniu. Polecam, świetna lektura na jesienny słoneczny weekend.

4 komentarze:

  1. Nie ma to jak Roberts!!! Kocham, kocham, kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo lubię dzieła tej autorki, gdyż zawiera wszystko to co chce, czyli miłość, kłamstwa, intrygi, namiętność i szczęśliwy finał. Z pewnością sięgnę i po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, że się powtarzam, ale w 100% podpisuję się pod wypowiedziami moich poprzedniczek. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Norę Roberts :)
    zapraszam na małą rozdawajkę :)
    http://osobiebb.blogspot.com/2011/10/candy-pazdziernikowe.html?showComment=1317485940019#c3320835838553643103

    OdpowiedzUsuń