środa, 28 września 2011

Izabela Szolc "Strzeż się psa. Psi kryminał"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.




„Poszedłem jeszcze raz na miejsce zbrodni, żeby zorientować się, czy czegoś nie przeoczyłem, a raczej nie wywęszyłem. Pachniało strachem, zgniłą słodyczą i malutkimi zwierzątkami bobrującymi w swoich podziemnych jamkach. Pachniało psami-widać nie tylko ludzie lubią zażywać wycieczek do miejsc upiornych, w poszukiwaniu katharsis albo chociaż spłachetka zieleni, na której można zjeść piknikową kanapkę z jajkiem na twardo. Ciał bliźniaczek już nie było, ale słaba trawa nie mogła się podnieść w miejscach, gdzie je złożono. Złożono, bo byłem pewien, że nie tu zostały zamordowane”.

To myśli głównego bohatera książki Izabeli Szolc, zatytułowanej „Strzeż się psa. Psi kryminał”, wydanej przez wydawnictwo Oficynka. Pełna zagadek i pytań bez odpowiedzi akcja, wyraziści bohaterowie, liczne metafory i porównania, bogaty język, zaskakujące puenty. To wszystko znajdziecie w tej powieści. Ale nie tylko. Zaskoczy was coś jeszcze. Bo detektywem, o którym była mowa powyżej nie jest człowiek. To Albrecht, pies rasy bloodhound. Uszczypliwy, ironiczny, inteligentny, czasami dający się ponieść emocjom. Żyje w spokoju u boku ukochanej Laury, którą darzy uczuciem bezwarunkowym, dzielnie znosząc kolejnych dwunożnych samców, pojawiających się w jej łóżku. Gdzie nawiasem mówiąc jest jego miejsce. Jest trochę leniwy, woli Schopenhauera od Freuda i powoli przygotowuje się do nadchodzącej starości. Ale gdy na jego osiedlu zaczynając ginąć psy, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, to znaczy łapy. Al odkrywa w sobie detektywistyczne zalążki i twardo prowadzi żmudne śledztwo. Czy czworonożny inteligent poradzi sobie i odkryje szokującą prawdę? Przekonajcie się sami. Bo tę lekturę naprawdę warto przeczytać. Jest zabawna, ale to bardzo inteligentna rozrywka. Bohater jest ujmujący i przypomina ironicznego detektywa po przejściach i z romantycznymi rysami na duszy. Który, kiedy trzeba, potrafi być odważny i zawsze reaguje jak prawdziwy facet… prawdziwy samiec.

Warto też sięgnąć po tę książkę z innych powodów. Całość dochodu ze sprzedaży Autorka przeznaczyła na fundację Viva! Jest oddaną wojowniczką o prawa zwierząt, ambasadorką wegetarianizmu w Polsce, w przyszłości chce założyć azyl dla zwierząt.

Tak więc gorąco zachęcam do zakupu i lektury tej powieści, trochę dla duszy i trochę dla biednych zwierzaków, taki cel powinien być silnym motorem do tego, aby udać się do najbliższej księgarni.

1 komentarz: