Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu "Zbrodnia w Bibliotece".
Linda Howard jest autorką około czterdziestu książek, które są zaliczane do kategorii thrillerów romantycznych. Czyli sensacja przeplata się z wątkiem romansowym, dosyć mocno zaakcentowanym. Nie inaczej ma się akcja jej ostatniej książki, zatytułowanej "Polowanie na sobowtóra". Ostatniej, w znaczeniu tej, którą ostatnio przeczytałam.
Tutaj mamy do czynienia z zagadkowym morderstwem pewnej kobiety, która całe swoje życie upodobniła do głównej bohaterki książki-Blair Mallory. Ta ostatnia jest byłą cheerleaderką, prowadzi klub fitness, niedawno się rozwiodła i ma też za sobą króciutki epizod z pewnym przystojnym porucznikiem policji. Blair całkowicie poświęca się prowadzeniu klubu, darzy sympatią wszystkich swoich "podopiecznych", oprócz jednej z klientek, Nicole, która w nieco irytujący sposób zaczyna ją we wszystkim naśladować. Lecz irytacja zamienia się w przerażenie, gdy naśladowczyni zostaje zastrzelona na parkingu przed klubem, na oczach samej właścicielki. Od tego momentu niepokojąco rośnie liczba zamachów na Blair, w jej życiu pojawia się znienawidzony porucznik Wyatt Bloodsworth i jej problemami zaczyna interesować się były mąż Jason, robiący karierę w polityce.
Powiem szczerze, że niebywale irytowała mnie główna bohaterka. I opisy dotyczące jej kreacji, które na siebie wkładała, czy makijażu, jaki sobie robiła. A także niektóre jej zachowania, świadczące o zatrzymaniu się na etapie rozwoju małej dziewczynki. Ale wkrótce zrozumiałam, że taki był zamysł autorki. Przedstawienie bohaterki w sposób ironiczno-żartobliwy, jej komentarze, jej myśli, byłej cheerlaederki, oczka w głowie tatusia, ale zdradzonej przez męża i odnoszącej biznesowy sukces. A teraz rzuconej w wir niebezpiecznych wydarzeń, które nie do końca są dla niej jasne. I jeszcze obecność byłego-niedoszłego chłopaka, przeklętego Bloodswortha, który swoją obecnością potwierdza tezę, że między niektórymi ludźmi wytwarza się chemia, nawet gdy tego bardzo nie chcą.
Książkę czyta się szybko, jest to w sumie bardziej romans niż thriller, więcej w niej rozgrywek pomiędzy Blair i Wyattem, niż samego śledztwa. Jest to lekka lektura na wiosenny wieczór, zbytnio się przy niej nie zdenerwujecie, ale czasami nawet bawi i na pewno odpręża.
Jeśli jednak liczycie na jakieś krwiożercze akcje, czy pasjonujące śledztwo, to tego tu nie znajdziecie. Lecz dla rozrywki i relaksu-jak najbardziej.
Zaciekawiłaś mnie, szczególnie tą irytującą główną bohaterką ;) Aż sama mam ochotę się przekonać o co tu chodzi ;) Blog dodałam do obserwowanych i linków, dziwię się, że wcześniej się tam nie znalazł - gapa ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Niedopisanie:)
OdpowiedzUsuńA co do książki, to faktycznie główna bohaterka irytująca, bohater smakowity, generalnie bezstresowa lektura na wieczór:)
Myślę, że mi przypadnie do gustu. W każdym razie ja zamierzam ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChyba nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńCyrysia, czytałam tez inne książki Howard i fajne były. Piter, to chyba raczej "babska" lektura, chociaż o gustach się nie dyskutuje:)
OdpowiedzUsuńJa raczej też odpadam, niby jest to thriller ale skoro bardziej romans niż thriller to raczej nie :)
OdpowiedzUsuń