piątek, 6 maja 2011

Ewa Ostrowska "Kamuflaż"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.

Kamuflaż - czynność wykonywana przez zwierzęta w celu ukrycia się przed drapieżnikami. Tak tłumaczy ten termin Wikipedia. Ale w książce Ewy Ostrowskiej, pod tym właśnie tytułem, definicja z powodzeniem mogłaby brzmieć tak:
Kamuflaż – czynność wykonywana przez drapieżnika w celu ukrycia się przed ludźmi i prowadzenia swoich chorych działań.
To byłoby właściwe określenie na sposób działania psychopatycznego mordercy, który rozpościera swoje bezlitosne macki nad pewnym amerykańskim miasteczkiem. W Nevadzie ludzie żyją spokojnie, wedle utartych schematów, znają się doskonale, ale dopiero wtargnięcie psychopaty pokazuje, że tak naprawdę wcale się nie znali. I nic o sobie nie wiedzieli. A swe tajemnice ukrywali głęboko, wierząc że te nigdy nie wydostaną się na zewnątrz. Próżna to była wiara. Bo wśród nich pojawia się zło w czystej postaci. A może… to zło jest im znajome? Może to nie jest nikt z zewnątrz? Może to zło ma przyjazną i dobrze znaną twarz? Na te pytania próbuje odpowiedzieć szeryf Nevady, Stan Haig, który pewnego dnia zostaje wezwany do domu Barkinsów, ponieważ z ich własnego podwórka został uprowadzony ukochany sześcioletni synek Patrick. To rozpoczyna spiralę zła i szaleństwa, która rozprzestrzenia się na całe miasteczko i niemal na wszystkich jego mieszkańców, atakując ich teraźniejszość, budząc demony przeszłości i kreśląc grubą krechą przyszłość. O ile jeszcze jakąś będą mieli.

Do pomocy szeryfowi przybywa detektyw stanowy Collin Peters, człowiek oschły, bezczelny, obcesowy, nie szanujący niczego i nikogo. Pokojowo nastawiony szeryf Haig obawia się tej współpracy, ale w końcu mężczyźni postawieni przed wciąż gmatwającą się sprawą, odnajdują wspólny język i działają w miarę zgodnie. Ale Haig nie zapomina, że on przynależy do społeczności miasteczka, a Peters nie i nie musi o wszystkim wiedzieć. Niedługo potem zostaje porwane kolejne dziecko i do zespołu śledczego dołącza doktor psychologii Jennifer Whitaker. Wydarzenia narastają w lawinowym tempie, tajemnica goni tajemnicę a nad wszystkim roztacza się groza i niedowierzanie.

Kolejna polska autorka, która stworzyła niezwykle sugestywną i wiarygodną historię, której akcja dzieje się w obcym kraju. Wszystko jest jak najbardziej na miejscu, nie ma żadnych przerysowań i to jest chyba najbardziej okrutne. Ta świadomość, że w takim miasteczku, w miejscu niemal sielankowym może wydarzyć się coś tak strasznego. Historia jest niezwykła, tragiczna, miejscami okrutna, bohaterowie mają złożone osobowości, są wyraziści, po prostu są, istnieją, żyją, wraz ze swoimi tajemnicami, grzechami, demonami. Czytając ten kryminał, thriller, ba! nawet horror, najzwyczajniej w świecie… bałam się. I to nie żadnego wampira, ducha, nadprzyrodzonej istoty. Nie. Po prostu… czułam wokół siebie, we mnie, w mojej głowie rozprzestrzeniające się, wszechobecne, nie dające się zastraszyć czy pokonać ZŁO. Kiedyś przeczytałam, że miarą dobrej historii kryminalnej jest częstotliwość występowania chęci, aby zerknąć na ostatnią stronę. Nie miałam takich chęci. I to nie dlatego, że akcja mnie do tego nie zmuszała. Ja… po prostu bałam się tam zajrzeć. Bałam się kolejnej odwracanej kartki i tego, co tam przeczytam. Ewa Ostrowska, jak dla mnie, stworzyła powieść na miarę światowego thrillera z elementami horroru, w których to nie brakuje psychologii i rysu skomplikowanej natury człowieka.

Polecam, ale tylko Czytelnikom o mocnych nerwach. Jak dla mnie-rewelacja.

A Nevada? Cóż to za miasteczko?

„Mijasz domy. Są zadbane, czyściuteńkie, wybłyszczone. Mieszkają w nich ludzie, których znasz lepiej lub gorzej, ale znasz. Porządni , zacni ludzie, myślisz sobie, mijając ich zadbane, czyściuteńkie domy. Jakiś tam malusieńki grzeszek któregoś z nich, no ale kto nie grzeszy? Cóż za spokojne miasteczko, ta nasza Nevada.”

A kim jest ON. Ten ZŁY?

„Strzeżcie się. Wszyscy go znają. Niekoniecznie musi porywać nocą. I nie muszą to być dzieciaki. Ma dobrą twarz. Słynie z uczynności i dobroci… Wzbudza zaufanie… Bez trudu zdobywa potrzebne informacje…”

Tak więc… STRZEŻCIE SIĘ…


4 komentarze:

  1. Oj, bardzo mnie zaintrygowałaś ;) Zastanawiam się tylko, czy zaliczam się do czytelników o mocnych nerwach?... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to musisz rozważyć:) Jestem wychowana na Kingu, więc zło mi nie straszne, jednakże przy tej lekturze strach był moim stałym towarzyszem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Doskonała recenzja :) A książka interesująca ...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze porywająca recenzja. Ja już piszę się na tę książkę... bo jakżeby inaczej :)

    OdpowiedzUsuń