Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.
Są sprawy, którym trzeba poświęcać więcej uwagi. Ciągle o
nich mówić, pokazywać realia, uświadamiać. Odzierać ze sztuczności, ułudy,
kłamstwa. Uświadamiać. Ostrzegać. Chronić. Do takich właśnie spraw na pewno
należy problem prostytucji, handlu kobietami, pedofilii, zmuszania do nierządu.
W dokumentalnej książce „Sprzedane”, autorka Louise Brown, właśnie tym
problemom poświęca niemal trzysta stron. Trzysta stron suchych liczb, danych,
statystyk. A także trzysta stron bólu, strachu, upokorzeń, chorób, gwałtów,
śmierci.
W książce ukazana jest sytuacja azjatyckich dziewcząt i
kobiet z prowincji i nie tylko. Autorka przedstawia także fragment historii,
cofając się aż do XIX wieku. Dowiadujemy się także o dynamicznie rozwijającym
się seks biznesie podczas wojny w Wietnamie. Louise Brown bezlitośnie obnaża
prawdę o genezie tego seksualnego półświatka, przedstawiając kulisy tworzenia
domów publicznych i metody rekrutacji często nieświadomych niczego dziewcząt.
Albo ich sprzedaży za symboliczne kwoty. Brown udowadnia także, że wbrew
ogólnie panującemu przekonaniu, że to Europejczycy i Amerykanie głównie
korzystają z usług azjatyckich prostytutek i dlatego to dla nich tworzone są
domy uciech, prawda jest jednak całkiem inna. To głównie Azjaci czerpią i zyski
i przyjemności z istnienia domów publicznych, które specjalnie dla nich są
tworzone w niewyobrażalnych wprost ilościach i tak ukryte, że potencjalny
europejski klient nigdy by takiego miejsca nie znalazł. Autorka pisze także o męskiej
i chłopięcej prostytucji, która jednak stanowi mniejszy odsetek, niż ta żeńska.
Najmłodsze prostytutki mają po dziewięć lat, ale handlowano też młodszymi, pod
specjalne pedofilskie zamówienia. To prawdziwa żyła złota dla zorganizowanych
grup przestępczych, a także dla mniejszych band, czerpiących niewyobrażalne
zyski z nierządu.
To bulwersująca i porażająca książka, dokument, który
uświadamia, że jest to walka z wiatrakami. Bezsilność, złość, żal, współczucie.
To na pewno tylko garstka uczuć, jaka pojawia się podczas lektury „Sprzedanych”.
Ale tak jak wspomniałam na początku, trzeba o tym mówić, trzeba to sobie
uświadamiać, trzeba to sygnalizować. Milczenie oznacza przyzwolenie.
„Chcę, żeby cały świat
dowiedział się o tym, co się tu dzieje. Pragnę, żeby to wszystko się skończyło.
Nie życzę sobie, by to, co mnie spotkało, przydarzyło się moim młodszym
siostrom”.*
* str. 282, Sprzedane, Louise Brown, Świat Książki, 2012.
Ja aktualnie nie mam ochoty na lekturę tego typu. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuń