piątek, 27 kwietnia 2012

Suzanne Collins "Igrzyska śmierci"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu DużeKa i wydawnictwa Media Rodzina.

Recenzja ukazała się wcześniej na portalu DużeKa, pod tym LINKIEM

Przyszłość. Postapokaliptyczne Stany Zjednoczone. Nie ma już państwa „nieograniczonych możliwości”. Teraz to kraj zwany Panem, podzielony na Dystrykty, inwigilowane i będące po ciągłym nadzorem Kapitolu. Dystryktów jest dwanaście, kiedyś było o jeden więcej, ale bo buncie ten ostatni został całkowicie zniszczony. Od tamtej pory, aby przypomnieć mieszkańcom o tej nieudanej próbie postawienia się najwyższej władzy i pokazać, gdzie jest ich miejsce i rola w obecnej rzeczywistości, Kapitol co roku organizuje Głodowe Igrzyska. Z każdego Dystryktu wyłaniani są Trybuci: chłopak i dziewczyna, w wieku od 12 do 18 lat. Umieszczani są na wielkiej, podłączonej do kamer arenie, gdzie pod okiem widzów walczą o przetrwanie. Na śmierć i życie. Bo zostać może tylko jeden Trybut. Który tym samym zagwarantuje swojemu Dystryktowi pomoc i żywność ze strony Kapitolu. Takie przyszłościowe reality show.
Główną bohaterką „Igrzysk śmierci”, autorstwa Suzanne Collins jest Katniss Everdeen. Opiekuje się swoją młodszą siostrą Prim i matką, która po śmierci ojca popadła w marazm i zapomniała, że ma dwie córki, którymi trzeba się zająć. Katniss mieszka w Dwunastym Dystrykcie, gdzie głód nader często zagląda mieszkańcom do żołądków i przez to dziewczyna staje się mistrzynią w polowaniach na drobną zwierzynę, poszukiwaniu żywności w lesie i handlu na miejscowym targowisku, zwanym Ćwiekiem. Działa wspólnie z przyjacielem - Gale'm, który jest świetnym i łowcą i tropicielem. Oboje nienawidzą Kapitolu, Głodowych Igrzysk, oboje muszą opiekować się swoimi matkami i rodzeństwem. Miłość do rodzeństwa okazuje się być kluczowa w przypadku losów Katniss. Gdy nadchodzą kolejne igrzyska, z wielu setek losów w ich dystrykcie zostaje wylosowana dwunastoletnia Prim Everdeen. Jej starsza siostra nie może dopuścić, aby mała dziewczynka wzięła udział w tej śmiertelnej walce, dlatego zgłasza się na ochotnika. Tym samym rozpoczyna się dla niej pełna zabójczego niebezpieczeństwa walka o przetrwanie. Razem z nią do Kapitolu jedzie drugi Trybut, Peeta Mellark, syna piekarza, wobec którego Katniss ma pewien dług wdzięczności. Jak zakończy się ta bezlitosna walka o przeżycie? Czy można zaprzyjaźnić się ze swoim wrogiem? A czy można się... zakochać? Lecz jak to możliwe, skoro zostaje tylko jeden Trybut? Pytania, wybory, decyzje. Tych Katniss będzie musiała podjąć wiele. A czy będzie potrafiła wyzbyć się resztek człowieczeństwa i zamienić w maszynę do zabijania? Cóż. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę.
Lektura „Igrzysk śmierci” to nie tylko na swój sposób przygodowa opowieść o życiu w świecie pozbawionym litości, gdzie jednostka jest częścią większego planu i musi go realizować i poddawać się bez szemrania decyzjom najwyższej władzy. To także historia zahaczająca o elementy thrillera psychologicznego, gdzie ukazane są zachowania ludzi w przypadku zagrożenia życia, ich wybory, ich zasady, które często ulegają załamaniu. W pewnym sensie ta opowieść przypomina mi „Wielki marsz” Stephena Kinga, gdzie akcja powieści też rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, w której co roku organizowany jest tytułowy wielki marsz. W rozgrywce tej bierze 100 chłopców, których zadaniem jest... iść. Wygrywa ten, który pozostanie sam na placu boju. Bo gdy któryś z uczestników nie ma siły już dalej powłóczyć nogami, dostaje ostrzeżenia i wkrótce zostaje zastrzelony. Podobieństwo koncepcji narzuca się samo.
Powieść Suzanne Collins to świetna wciągająca historia, którą czyta się z zapartym tchem, denerwując, irytując, czasami wzruszając na przemian. Jest to pierwszy tom trylogii, a w kinach pojawiła się właśnie adaptacja pierwszej części. Polecam tę lekturę, to nie jest książka młodzieżowa, jak może być postrzegana, to wciągająca historia ludzi, którzy istniejąc w świecie chorych zasad wciąż pamiętają, że co to znaczy być człowiekiem.
„Zastanawiam się, jakby mi się żyło w świecie, w którym jedzenie zjawia się po naciśnięciu guzika. Jak spędzałabym czas, który teraz poświęcam na przeczesywanie lasu w nadziei na znalezienie pożywienia, gdyby było tak łatwo osiągalne jak tutaj? Co robią całymi dniami mieszkańcy Kapitolu, poza ozdabianiem ciał i wyczekiwaniem na kolejne dostawy trybutów, skazanych na śmierć dla rozrywki widzów?”[1]





[1]Str. 64, Igrzyska śmierci, Suzanne Collins, Media Rodzina, 2009



3 komentarze:

  1. Czytałam Igrzyska... Czytałam... Pochłonęłam! Mega wciągająca historia! Przez blisko dwa miesiące żyłam tylko książką, filmem i soundtrackiem :D Ten okres skomentuję jednym zdaniem: Tik-tak, tik-tak, rozum Anny trafił szlag!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam, ale Katniss pisze się przez dwa 's'

    OdpowiedzUsuń