Recenzja ukazała się wcześniej na portalu DużeKa, pod tym LINKIEM
Przyszłość. Postapokaliptyczne Stany Zjednoczone. Nie ma już
państwa „nieograniczonych możliwości”. Teraz to kraj zwany Panem, podzielony na
Dystrykty, inwigilowane i będące po ciągłym nadzorem Kapitolu. Dystryktów jest
dwanaście, kiedyś było o jeden więcej, ale bo buncie ten ostatni został
całkowicie zniszczony. Od tamtej pory, aby przypomnieć mieszkańcom o tej
nieudanej próbie postawienia się najwyższej władzy i pokazać, gdzie jest ich
miejsce i rola w obecnej rzeczywistości, Kapitol co roku organizuje Głodowe
Igrzyska. Z każdego Dystryktu wyłaniani są Trybuci: chłopak i dziewczyna, w
wieku od 12 do 18 lat. Umieszczani są na wielkiej, podłączonej do kamer arenie,
gdzie pod okiem widzów walczą o przetrwanie. Na śmierć i życie. Bo zostać może
tylko jeden Trybut. Który tym samym zagwarantuje swojemu Dystryktowi pomoc i
żywność ze strony Kapitolu. Takie przyszłościowe reality show.
Główną bohaterką „Igrzysk śmierci”, autorstwa Suzanne Collins
jest Katniss Everdeen. Opiekuje się swoją młodszą siostrą Prim i matką, która po
śmierci ojca popadła w marazm i zapomniała, że ma dwie córki, którymi trzeba
się zająć. Katniss mieszka w Dwunastym Dystrykcie, gdzie głód nader często
zagląda mieszkańcom do żołądków i przez to dziewczyna staje się mistrzynią w
polowaniach na drobną zwierzynę, poszukiwaniu żywności w lesie i handlu na
miejscowym targowisku, zwanym Ćwiekiem. Działa wspólnie z przyjacielem -
Gale'm, który jest świetnym i łowcą i tropicielem. Oboje nienawidzą Kapitolu,
Głodowych Igrzysk, oboje muszą opiekować się swoimi matkami i rodzeństwem.
Miłość do rodzeństwa okazuje się być kluczowa w przypadku losów Katniss. Gdy
nadchodzą kolejne igrzyska, z wielu setek losów w ich dystrykcie zostaje wylosowana
dwunastoletnia Prim Everdeen. Jej starsza siostra nie może dopuścić, aby mała
dziewczynka wzięła udział w tej śmiertelnej walce, dlatego zgłasza się na
ochotnika. Tym samym rozpoczyna się dla niej pełna zabójczego niebezpieczeństwa
walka o przetrwanie. Razem z nią do Kapitolu jedzie drugi Trybut, Peeta
Mellark, syna piekarza, wobec którego Katniss ma pewien dług wdzięczności. Jak
zakończy się ta bezlitosna walka o przeżycie? Czy można zaprzyjaźnić się ze
swoim wrogiem? A czy można się... zakochać? Lecz jak to możliwe, skoro zostaje
tylko jeden Trybut? Pytania, wybory, decyzje. Tych Katniss będzie musiała podjąć
wiele. A czy będzie potrafiła wyzbyć się resztek człowieczeństwa i zamienić w
maszynę do zabijania? Cóż. Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę.
Lektura „Igrzysk śmierci” to nie tylko na swój sposób
przygodowa opowieść o życiu w świecie pozbawionym litości, gdzie jednostka jest
częścią większego planu i musi go realizować i poddawać się bez szemrania
decyzjom najwyższej władzy. To także historia zahaczająca o elementy thrillera
psychologicznego, gdzie ukazane są zachowania ludzi w przypadku zagrożenia
życia, ich wybory, ich zasady, które często ulegają załamaniu. W pewnym sensie
ta opowieść przypomina mi „Wielki marsz” Stephena Kinga, gdzie akcja powieści
też rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości, w której co roku organizowany
jest tytułowy wielki marsz. W rozgrywce tej bierze 100 chłopców, których
zadaniem jest... iść. Wygrywa ten, który pozostanie sam na placu boju. Bo gdy
któryś z uczestników nie ma siły już dalej powłóczyć nogami, dostaje
ostrzeżenia i wkrótce zostaje zastrzelony. Podobieństwo koncepcji narzuca się
samo.
Powieść Suzanne Collins to świetna wciągająca historia, którą
czyta się z zapartym tchem, denerwując, irytując, czasami wzruszając na
przemian. Jest to pierwszy tom trylogii, a w kinach pojawiła się właśnie
adaptacja pierwszej części. Polecam tę lekturę, to nie jest książka
młodzieżowa, jak może być postrzegana, to wciągająca historia ludzi, którzy
istniejąc w świecie chorych zasad wciąż pamiętają, że co to znaczy być
człowiekiem.
„Zastanawiam się, jakby mi się żyło w świecie, w którym
jedzenie zjawia się po naciśnięciu guzika. Jak spędzałabym czas, który teraz
poświęcam na przeczesywanie lasu w nadziei na znalezienie pożywienia, gdyby
było tak łatwo osiągalne jak tutaj? Co robią całymi dniami mieszkańcy Kapitolu,
poza ozdabianiem ciał i wyczekiwaniem na kolejne dostawy trybutów, skazanych na
śmierć dla rozrywki widzów?”[1]
[1]Str.
64, Igrzyska śmierci, Suzanne Collins, Media Rodzina, 2009
Czytałam Igrzyska... Czytałam... Pochłonęłam! Mega wciągająca historia! Przez blisko dwa miesiące żyłam tylko książką, filmem i soundtrackiem :D Ten okres skomentuję jednym zdaniem: Tik-tak, tik-tak, rozum Anny trafił szlag!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ale Katniss pisze się przez dwa 's'
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Poprawiam.
OdpowiedzUsuń