Załóżmy, że jesteś menadżerem działającym w branży muzycznej. Załóżmy,
że od jakiegoś czasu nie wypromowałeś żadnego większego hitu. A twój średnio
zapowiadający się zespół ucieka do innego menadżera. Jasne, zawsze możesz pójść
do modnego klubu, wciągnąć kreskę koki, albo dwie, wypić kilka mocnych drinków
i próbować nie myśleć o zaległych płatnościach, byłych żonach i rosnących
wymaganiach dorastającej córki. Albo… Możesz zrobić coś, co pozwoli ci wrócić
na szczyt. Choćby na moment. Wówczas bierzesz pięciu chłopaków, z których każdy
nieco różni się od siebie, ale co najmniej dwóch musi umieć śpiewać. Muszą też
być przystojni, a dwaj nawet powalający. Dwóch musi być fest zbudowanych,
wysportowanych, ci z kolei śpiewać nie muszą. To tak zwani pasażerowie, którzy
i tak podczas koncertów będą mieć wyłączone mikrofony. Wmawiasz im, że czeka
ich wielka kariera i uruchamiasz samonapędzającą się machinę kontaktów,
telefonów, maili, zapomnianych speców od promocji, autorów piosenek, menadżerów
tras, organizatorów koncertów, przedstawicieli wytwórni, papparazzi, sztucznych
blogów, inscenizowanych romansów. Jednym słowem… tworzysz boysband.
„Pop Babylon” to szalona opowieść
człowieka z branży muzycznej, który znajdując się w sytuacji podbramkowej
tworzy nowy zespół, składający się z pięciu, spragnionych lepszego życia
chłopaków. Grupa otrzymuje nazwę Band of Five i jesteśmy świadkami ich drogi prowadzącej
od kariery złodzieja samochodów do pierwszych miejsc list przebojów. Przy
okazji dowiadujemy się o większych lub mniejszych sekretach gwiazd
show-biznesu, takich jak U2, Kylie Minoque, Michael Jackson, The Cure, Motley
Crue. A także poznajemy historie boysbandów: Take That, Westlife, Boyzone i
wielu wielu innych.
Autorka tej książki, Imogen Edwards-Jones,
ma na swoim koncie bestsellerową serię obnażającą tajemnice i grzeszki wielu
luksusowych branż. „Pop Babylon” napisała wspólnie z Autorem Anonimowym, który
od lat siedzi w „szołbizie”. I czytając o chorych zasadach, które tam panują,
nic dziwnego, że nie chce się ujawniać.
„Pop Babylon” to pełna gorzkiego humoru
opowieść o pragnieniu sławy, blichtru i o wielkim koszcie, jaki musi ponieść
jednostka, gdy wejdzie już na tę drogę. Szaloną, bezlitosną, tętniącą nocnym
życiem i głośnym piskiem roznegliżowanych fanek. Warto przeczytać, opowieść
wciąga od pierwszych stron.
„-
Są sławni, stary. - Pociąga nosem. - Tylko to nas obchodzi. Stracili prawo do
anonimowości, kiedy podpisali umowę na płytę. Chcieli być sławni. Dostali swoje
trzydzieści srebrników.
O
wiele mniej niż trzydzieści, myślę po odłożeniu słuchawki. Ciekawe, czy
wiedzieli tego dnia, gdy podpisali kontrakt lub gdy weszli do holu na
Shepherd's Bush Road, że tak tanio oddają swoją anonimowość. Ich każdy ruch,
każde wykroczenie, każdy związek, myśl, problemy z wagą, plamę potu, włosy i
złamany paznokieć oddali do obsmarowania i opisania dla naszej uciechy i
przyjemności.”[1]
[1]Str. 424, Pop Babylon, Imogen
Edwards-Jones, Pascal, 2012
Zaczynając czyta te recenzje byłam mocno sceptycznie nastawiona do tej książki. Zainteresowałaś mnie tą książką. Jednak tematyka jednak nie moja.
OdpowiedzUsuń