Daniel Radziejewski to młody twórca,
który zadebiutował powieścią „Metodyk”. Teraz światło
dziennie ujrzała jego najnowsza książka, zatytułowana „Grzech
ojca”. Zarówno fabuła, jak i język, a także stworzone kreacje
pokazują znaczenie definicji „szlifować warsztat”. Autor
prezentuje opowieść, która na długo pozostaje w pamięci
czytelnika, może dlatego, że niewątpliwe są analogie do sytuacji
znanych nam i z historii i z aktualnych wydarzeń na scenie
społecznej a także politycznej. A może i dlatego, że ciężko
uzmysłowić sobie, że to tylko fikcja literacka. Albo inaczej...
jeszcze trudniej przyjąć do wiadomości, że to może być prawda.
Przemysław Próchnicki to ostrowski
dziennikarz prestiżowej gazety „Rzeczniepospolita”. Znany jest
ze swojego profesjonalizmu, ostrego języka, determinacji i usilnego
dążenia do prawdy. Gdy dostaje zlecenie napisania artykułu o
kontrowersyjnym księdzu Eugeniuszu Szafronie, właścicielu
toruńskiego Radia Wiara, przystępuje do dziennikarskiego śledztwa,
aby pokazać czytelnikom to, po co zawsze sięgają czytając jego
artykuły. Prawdę. Jednak okazuje się, że niekoniecznie ta wartość
jest najważniejsza. Ważniejsze okazują się być prawidłowe
stosunki z Kościołem, a przede wszystkim z rządzącą partią
Sprawiedliwość i Patriotyzm. Przemek zostaje wezwany do swojego
szefa, zwanego „Śnieżkiem” i poproszony o napisanie delikatnego
artykułu o redemptoryście, tak aby nie zagrozić istnieniu
redakcji. Próchnicki jednak nie zamierza poddać się politycznym
(niewątpliwie) naciskom, zwłaszcza że odkrywa nieprawdopodobne
wydarzenia, których macki sięgają do czasów zbiórki pieniędzy
na ratowanie Stoczni Gdańskiej, zagadkowych śmierci osób z tym
związanych, a także do zabójstwa księdza Wieruszki, którego
skrępowane zwłoki znaleziono w jednym ze zbiorników wodnych.
Dziennikarz nie wie, że taką niesubordynacją i wszędobylstwem
ściąga na siebie olbrzymie niebezpieczeństwo.
Jednocześnie czytelnik jest świadkiem
osobistej tragedii Próchnickiego i jego rodziny, kiedy to bohater
dowiaduje się o strasznej chorobie, która dotyka jego
synka-Michałka. Jak zakończy się ta walka i o sprawiedliwość i o
życie i o małżeństwo dziennikarza? Myślę, że warto sięgnąć
po tę powieść, aby znaleźć odpowiedzi na wszelkie pytania. Jest
to historia na wpół „political fiction”, na wpół sensacyjna,
a i jeszcze elementy psychologii się tutaj znalazły.
Daniel Radziejewski to ryzykant.
Napisać taką powieść, wprost mówiąc o pewnych rzeczach,
pokazując brutalną prawdę zawoalowaną „licentią poeticą” to
wielka odwaga. Ale właśnie ta brawura, szczerość i umiejętność
skonstruowania wciągającej fabuły sprawiają, że „Grzech ojca”
czyta się sprawnie i z niecierpliwą ciekawością. A jednocześnie
z przerażeniem. I obawą. Bo co, jeśli to prawda? Polecam.
„Dusza pogniotła się jak kartka
papieru. Nie potrafił opisać swojej sytuacji. Dla jednych była to
proza życia, smutna strona egzystencji, dla innych dramat, a dla
jeszcze innych jedna wielka chujnia. Niezależnie od nazewnictwa była
to bezradność jednostki pogrążonej w depresji. Był zniszczony,
ale nie martwy. >>Życie znów posłało mnie na deski. Ale
wstanę i będę walczył do końca!<<”.1
1Str.198,
Grzech ojca, Daniel Radziejewski, Novae Res, 2012
Wstyd przyznać ale nie czytałam żadnej książki tego wydawnictwa. Po "Grzech ojca" sięgnę kiedy znajdę chwilkę czasu :)
OdpowiedzUsuńTo zachęcam:) Moje książki także ukazały się w tym wydawnictwie.
OdpowiedzUsuńCiekawa pozycja :)
OdpowiedzUsuń