Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Otwartego.
Czy można żyć wiecznie? Jednocześnie
przeżywając wiele istnień, być różną osobą za każdym powrotem
do świata żywych? Ale nie zapominać, zawsze pamiętać. Wspominać.
Czuć. A co, gdy w którymś z istnień spotka się ukochaną osobę?
I ją straci? Czy to ma szanse powrócić? Czy uda się ją rozpoznać?
I najważniejsze. Czy ona będzie pamiętać?
Takie pytania nasuwają się podczas
lektury powieści Ann Brashares, zatytułowanej "Nigdy i na
zawsze".
Główną bohaterkę, Lucy, poznajemy gdy ta uczęszcza
do liceum w małej miejscowości w Stanach Zjednoczonych. Przyjaźni
się z Marnie, ma za sobą tragedię rodzinną. Gdy Lucy rozpoczyna
jedenastą klasę, w szkole pojawia się tajemniczy Daniel.
Przystojny odludek, który nigdy z nikim nie wszedł w bliższe
relacje i pomimo zniewalającej powierzchowności, po jakimś czasie
został skazany na towarzyski ostracyzm. Co nie zdawało się mieć
dla niego większego znaczenia. Lucy jest zafascynowana chłopakiem,
czuje do niego dziwny pociąg, niewytłumaczalną więź. Czy to
możliwe, że go zna? Albo... znała? Okazuje się, że Daniel dźwiga
ponadczasowe piętno, żyje w różnych życiach od tysięcy lat i
cały czas szuka swojej ukochanej Sophie, którą kiedyś zabił. Czy
Lucy może być tą dziewczyną? A może Daniel to psychopata? Jak to
wpłynie na losy bohaterki, które będziemy śledzić na
przestrzeni kilku lat?
Myślę, że lektura ta będzie doskonałą
odpowiedzią na wszelkie pytania. Jednocześnie poznajemy inne
wcielenia Daniela, który żył w różnych miejscach i rodził się
w różnych rodzinach. Poznajemy także jego odwiecznego
wroga-Joaquima, który był niegdyś bratem głównego bohatera. Czy
Joaquim i tym razem zrani Daniela i będzie starał się przeszkodzić w drodze do odnalezienia jego jedynej miłości? Gwarantuję, że
emocji będzie co niemiara.
Nie jest to kolejny paranormalny
romans. To wciągająca opowieść o samotności, poszukiwaniu
miłości, próbie zapamiętania siebie i utrzymania własnego ja. To
czasami przejmujące studium smutku i tęsknoty, które rządzą
życiem zarówno bohatera, jak i bohaterki. Bo gdy raz się pokochało
i straciło tę jedyną miłość, jak można żyć i zapomnieć? To
niemożliwe, bo nawet, gdy się nie pamięta, jest coś w człowieku,
co nie pozwala żyć normalnie i nie pozwala czuć nieznośnego
oczekiwania na spotkanie z ukochaną osobą.
"Nigdy i na zawsze" śmiało
można nazwać dramatem z elementami przygody i może trochę
sensacji. Ale najważniejsza w tej opowieści jest miłość.
Tęsknota. Wierność. Bo... czasem miłość trwa dłużej niż
życie. I wówczas... nie ma granic, aby ją odszukać i
odzyskać. Nawet śmierć nie jest przeszkodą. Polecam, warto!
Bardzo chciałabym ją przeczytać;) Oby mi się udało.
OdpowiedzUsuńbrzmi intrygująco :)
OdpowiedzUsuńprzyznaje... całej recenzji nie przeczytałam, bo czekam na tę książkę od Wydawcy i nie chcę za wiele sobie... ujawniać. Wystarczy mi twoje zapewnienie, że warto :P Apropo, jak to jest, że ja czytam jedną książkę (no dobra nie tylko czytam, bo w między czasie dogadzam jeszcze podniebieniu Borowskiego), a ty w tym czasie pochłaniasz ze 4 książki? ehhhh... a i jeszcze pytanie... jak tam wieszak na ubrania? służy?
OdpowiedzUsuńStrasznie chcę przeczytać te książkę:)
OdpowiedzUsuń