środa, 3 sierpnia 2011

Mark Billingham "Mściciel"

Ksiażkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.



Czy zemsta może być odpowiedzią na okrutne rany, które człowiek otrzymał w przeszłości? Czy sprawi, że dusza przestanie mniej boleć, że wspomnienia nie będą się rysować głęboko pod czaszką, sprawiając że ciężko jest się od nich odciąć, czy serce w końcu zacznie czuć, jak u żywego człowieka, a nie tylko pompować krew, żeby ten automat mógł się poruszać?
Nie wiem. Myślę, że najlepiej sięgnąć po książkę Marka Billinghama, zatytułowaną "Mściciel". To jedna z odsłon śledztw inspektora Toma Thorne'a.

Tym razem poznajemy dramatyczną historię sprzed sześciu lat, kiedy to Marcus Brooks zostaje niesłusznie oskarżony i skazany, a krótko przed wyjściem z więzienia jego ukochana i dziecko zostają śmiertelnie potrąceni przed pędzący samochód.
Mija sześć lat i wówczas po raz pierwszy detektyw Thorne dostaje na swój telefon komórkowy przerażającego mmsa, przedstawiającego zwłoki człowieka. Niezidentyfikowanego mężczyzny.
Co to oznacza? Kto chce wciągnąć inspektora w jakąś chorą grę? Czy ofiar będzie więcej? A co mają wspólnego wydarzenia sprzed lat z osobą samego Thorne'a? Bo to chyba nie przypadek, że szokująca wiadomość trafiła właśnie do niego?

Pytań jest wiele, pojawiają się niemal od początku lektury tego pasjonującego thrillera. Czytelnik zdaje się być rozdarty pomiędzy sprawiedliwą oceną zła, niewątpliwie siedzącego w jednym z głównych bohaterów, a głębokim współczuciem i próbą zrozumienia, a nawet wytłumaczenia okrutnych czynów tego człowieka. Pojęcie winy jest tutaj szeroko rozumiane, bo wina jest niewątpliwa, musi także być i kara. Ale czy do końca nieusprawiedliwiona? Czy można wytłumaczyć zło narodzone ze zła? Bo tragedia, która dotyka człowieka w przeszłości, czyni z niego potwora w teraźniejszości? To są dylematy, z którymi na pewno będzie borykał się niejeden Czytelnik podczas czytania "Mściciela".

Na uwagę zasługuje także osoba samego detektywa Thorne'a, który także ma swoją przeszłość, swoje tajemnice, osobiste demony, które czasami odbierają mu siłę do walki.  
Warto też wspomnieć, iż na podstawie powieści z postacią Toma Thorne'a nakręcono serial, natomiast "Mściciel" otrzymał prestiżową nagrodę za najlepszy thriller roku.
To było moje pierwsze spotkanie z prozą Marka Billinghama, lecz jego styl, umiejętność tworzenia napięcia i historii, które głęboko wpływają na psychikę czytającego, sprawiły że chęcią sięgnę po jego pozostałe książki. Do czego zachęcam i Was.

3 komentarze:

  1. Tematyka trafia idealnie w mój gust, więc marzę o tej książce by ja osobiście poznać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam za sobą już 3 pierwsze kryminały Billinghama i odradzam Ci dalsze czytanie jego powieści. "Kokon" jest bardzo dobry, więc nawet po tej lekturze Ci się spodoba, ale jeśli chodzi o resztę to każda jego książka ma ten sam schemat. Mnie to się wydało nudne i mało oryginalne.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń