piątek, 26 sierpnia 2011

Aleksandra Marinina "Obraz pośmiertny"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa WAB.


"Niesamowita intryga, historia, która wciąga od pierwszych stron, suspens, wyzierający się niemal z każdej strony!"

Tak zapewne mogłyby brzmieć hasła reklamujące twórczość Aleksandry Marininej. To była funkcjonariuszka moskiewskiej milicji, która jest autorką serii o major Anastazji Kamieńskiej. Jej najnowsza książka, zatytułowana "Obraz pośmiertny", z całą pewnością zasługuje na taką właśnie rekomendację.

W tej odsłonie major Kamieńska prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa znanej i niesamowicie zdolnej aktorki, Aliny Waznis. Kobieta potrafi grać jak mało kto, a jej filmy noszą wszelkie symptomy arcydzieł światowej kinemtografii. Zapewne dzięki zdolnościom reżysera, a zarazem jej partnera życiowego, Andriuszy Smułowa. Ten ostatni jest zrozpaczony po śmierci ukochanej i nie wie, jak dalej będzie mógł żyć i tworzyć, skoro to Alina była jego siłą napędową. Kamieńska prowadzi żmudne śledztwo, w którym pomagają jej Jura Korotkow z wydziału kryminalnego, a także Stasow, emerytowany gliniarz, a obecnie szef ochrony wytwórni filmowej "Syriusz". Cała trójka odkrywa kolejne tajemnice, które zmieniły życie wielu ludzi i doprowadziły do śmierci zdolnej aktorki. Nic nie jest takim, jakim się wydaje, a zwroty akcji zaskakują czytelnika i sprawiają, że musi walczyć sam ze sobą, aby nie zajrzeć na końcowe strony i nie odkryć jakoby przed czasem, co tym razem wymyśliła autorka.

Książka ma ciekawą konstrukcję, poszczególne historie ukazywane są z perspektywy osób prowadzących śledztwo, ale także dowiadujemy się, co spotkało Alinę w przeszłości i w jaki sposób zdeterminowało to jej przyszłość. Czytelnik wie o tym wcześniej niż sama Kamieńska. Ale oczywiście to ona odkrywa kto jest zabójcą i dopiero wówczas jesteśmy obdarzeni dobrodziejstwem odkrycia prawdy i jednocześnie zawiłości tej intrygi.
Historia wzrusza, niejednokrotnie poraża, a jednocześnie fascynuje i prowokuje do umysłowego wysiłku.

Było to moje pierwsze spotkanie z prozą Aleksandry Marininej i jestem zafascynowana. I cieszę się w sumie, że dopiero teraz miałam okazję przeczytać jej książkę, gdyż opowieści o major Kamieńskiej już kilka się ukazało i czeka mnie prawdziwa kryminalna uczta.

Tak więc... Niesamowita intryga, historia, która wciąga od pierwszych stron, suspens, wyzierający się niemal z każdej strony! To prawda, czysta prawda, zero marketingu czy reklamowego chwytu. Polecam, obowiązkowa lektura dla wielbicieli dobrego kryminału.

4 komentarze:

  1. Haha, ja protesuję:P przeciwko takim dobrym recenzjom. Teraz muszę tę książkę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. czyli kolejna książka do listy;... eh, strach się bać. Masz dar przekonywania do czytania :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że Marinina do gustu przypadła! Polecam szczerze całą jej twórczość. Pani z pewnością się spodoba "Śmierć i trochę miłości"... Przy okazji: w środę w serii "Lato z kryminałem" wychodzi kolejna powieść Aleksandry Marininej (właśnie, tu taka wskazówka odnośnie odmiany nazwiska, bo to niestety powszechny błąd) :) Warto piętnaście złotych poświęcić na to dzieło, czyż nie?
    Jedno, czego żal - serialu na podstawie powieści Marininej nie puszczają w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  4. ja ją kocham miłoscią prawdziwą, jej Kamieńską też. Kupuję wszystkie, które się ukazują, tę też muszę zdobyc. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń