Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu DużeKa.
Recenzja znajduje się także TUTAJ
Filip Engell to czternastolatek, który ma za sobą prawdziwą szkołę życia. A właściwie śmierci. Jego mrożącą krew w żyłach „piekielną” przygodę, mogliśmy śledzić podczas lektury „Ucznia diabła”.
„Kostka śmierci” Kennetha Boegha Andersena to kolejna odsłona przygód Filipa, który tym razem zostaje „zaproszony” do podziemnego państwa, aby uratować czarcie królestwo od zagłady. Dzieje się to za sprawą Mortimera, który prosi chłopca o pomoc. Okazuje się, że została skradziona Kostka Śmierci, która określa długość życia każdego człowieka. W momencie zniknięcia czarownego przedmiotu wszyscy ludzie, którzy przychodzą na świat, stają się nieśmiertelni. Stanowi to olbrzymie zagrożenie i dla życia ludzi, a także dla istnienia piekła, nieba, diabłów. Jeśli człowiek ma nigdy nie umrzeć, to po co go kusić, aby popełniał złe uczynki, skoro i tak nie trafi na dół? Ani do góry? Mortimer wierzy, że Filip uratuje świat od „nieśmiertelnej” zagłady. Wraz z chłopcem w pełną niebezpieczeństw podróż wyrusza Satina, do której nastolatek ma wyraźną słabość.
Czy uda im się odzyskać skradziony artefakt i uratować świat? Ludzi? Niebo i piekło? A co z wizją, którą Filip dojrzał w królestwie Mortimera, oglądając klepsydry regulujące długość człowieczego życia, w której zobaczył śmierć swojej matki? Która jest jego jedynym rodzicem, bo ojciec zginął pod kołami samochodu, krótko przed narodzinami chłopca?
To wielka niewiadoma, z którą musi poradzić sobie nastolatek, czując jak wielka odpowiedzialność na nim spoczywa.
„Kostka śmierci” Kennetha Boegha Andersena to kolejna odsłona przygód Filipa, który tym razem zostaje „zaproszony” do podziemnego państwa, aby uratować czarcie królestwo od zagłady. Dzieje się to za sprawą Mortimera, który prosi chłopca o pomoc. Okazuje się, że została skradziona Kostka Śmierci, która określa długość życia każdego człowieka. W momencie zniknięcia czarownego przedmiotu wszyscy ludzie, którzy przychodzą na świat, stają się nieśmiertelni. Stanowi to olbrzymie zagrożenie i dla życia ludzi, a także dla istnienia piekła, nieba, diabłów. Jeśli człowiek ma nigdy nie umrzeć, to po co go kusić, aby popełniał złe uczynki, skoro i tak nie trafi na dół? Ani do góry? Mortimer wierzy, że Filip uratuje świat od „nieśmiertelnej” zagłady. Wraz z chłopcem w pełną niebezpieczeństw podróż wyrusza Satina, do której nastolatek ma wyraźną słabość.
Czy uda im się odzyskać skradziony artefakt i uratować świat? Ludzi? Niebo i piekło? A co z wizją, którą Filip dojrzał w królestwie Mortimera, oglądając klepsydry regulujące długość człowieczego życia, w której zobaczył śmierć swojej matki? Która jest jego jedynym rodzicem, bo ojciec zginął pod kołami samochodu, krótko przed narodzinami chłopca?
To wielka niewiadoma, z którą musi poradzić sobie nastolatek, czując jak wielka odpowiedzialność na nim spoczywa.
Książkę czyta się jak powieść przygodową, akcja posuwa się w dynamicznym tempie, a bohaterowie wzbudzają sympatię Czytelnika, który stara się dopingować ich w podejmowanych działaniach. Świetne opisy podziemnego świata, wyraziście nakreślone postaci, ciekawy wątek, wiele refleksji, idealna lektura dla młodego Czytelnika. Który może wyciągnąć kilka poważnych wniosków po przeczytaniu tej przygodowej i fantastycznej opowieści. Może zastanowi się nad tym, jak ulotne jest życie, jak wiele przypadkowych rzeczy decyduje o tym, w którym kierunku podąży i kiedy się skończy. To wcale nie nastoletnie refleksje i dlatego myślę, że starszy Czytelnik też znajdzie tu coś dla siebie. Polecam.
„Filip spojrzał na długie szeregi szklanych naczyń i poczuł, że w środku cały dygoce. Gdyby jego ojciec wyszedł tego dnia dziesięć sekund wcześniej albo dziesięć sekund później, nie wpadłby pod samochód i wszystko byłoby inaczej. Tak zawsze myślał i to go przerażało. To, że tak niewiele robiło tak wielką różnicę.
Teraz jednak rozumiał, że się mylił. Dziesięć sekund wcześniej czy później nie miało żadnego znaczenia. Jego ojciec i tak straciłby tego dnia życie. Może spadłby ze schodów, a może wpadłby pod inny samochód, ale śmierci uniknąć nie mógł, bo nie było już piasku w górnej połowie jego klepsydry. Skończył się. Jego czas dobiegł końca, bo tak było postanowione. Ta myśl wcale nie była mniej przerażająca.”
Ciekawa jestem tej książki. Pierwszą część ,,Uczeń diabła'' mam, więc i trzeba druga nabyć.
OdpowiedzUsuńChyba zejdę po nią na dół ;)
OdpowiedzUsuńKaś, we wro została:) ale na dół schodź:P
OdpowiedzUsuń