piątek, 9 marca 2012

Johanna Lindsey "Diabeł, który ją uwiódł"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.

Z prozą Johanny Lindsey spotkałam się dekadę temu, gdy przeżywałam ostrą romansową fazę i zaczytywałam się w opowieściach o braciach Mallory. Potem moja fascynacja romansami historycznymi nieco osłabła, ale ostatnio zapragnęłam przeczytać coś z tego gatunku i dzięki wydawnictwu Świat Książki, do mojej biblioteczki trafiła wznowiona powieść wyżej wymienionej autorki, zatytułowana „Diabeł, który ją uwiódł”. Już sama okładka i tytuł mogą wskazywać na tematykę tej książki. Oczywiście, jest to gorący romans z wyższych sfer, gdzie pod konwenansami i niezliczoną ilością zasad, kryje się pasja, pożądanie i zwykłe ludzkie odruchy.

Bohaterką tej opowieści jest Ophelia Reid, przepiękna i kapryśna młoda dziewczyna z dobrego domu. Jest znana z ciętego języka, kłamstw i rozsiewania plotek. Ciągnie się za nią niezliczona ilość wielbicieli a jej ojciec jako priorytet postawił sobie wydanie córki bogato i „utytułowanie” za mąż. Gdy dziewczyna zrywa kolejne zaręczyny ze Szkotem Duncanem, jego przyjaciel, lord Raphael Locke, wpada na iście szatański plan. Twierdzi bowiem, że gdyby miał szansę, zrobiłby z tej dziewczyny prawdziwą damę, pozbawioną złośliwości, chęci do matactw i nieokiełznanego języka. Porywa zatem Ophelię i wywozi ją do swojej oddalonej od osad ludzkich posiadłości. Zaczyna pracować nad charakterem krnąbrnej dziewczyny, jednocześnie zauważając u siebie nader niepokojące objawy. Nietrudno się zorientować, jakiego rodzaju jest to przypadłość. Jak skończy się ta miłosna gra, czy Ophelia naprawdę jest z gruntu zła i czy Rafe będzie potrafił się przyznać do ogarniających go uczuć, przekonacie się po lekturze tej powieści.
Oczywiście, jest to romans z pełnym tego słowa znaczeniu. Ona jest niewinna, on doświadczony, ale oczarowany. Potem spada na nich seria niedopowiedzeń, plotek, obydwoje porywczy, nie potrafią znaleźć drogi porozumienia. Sztampowe? Być może. Ale to stanowi swego rodzaju urok tego typu literatury. Tak jak wspomniałam wyżej, przechodziłam fascynację romansami historycznymi. Ten okres mam już za sobą. Ale nie oznacza to, że męczyłam się przy czytaniu tej powieści? O nie. Książkę przeczytałam w jedną noc, odetchnęłam przy lekturze, dałam się ponieść tej miłosnej i pełnej erotycznego napięcia historii. Czasami trzeba złapać dystans do spraw życia codziennego i taka literatura doskonale spełnia swą terapeutyczną rolę.
Zachęcam, oczywiście głównie wielbicielki gatunku, bo to naprawdę zgrabnie napisany romans. A ja odkładam „Diabła, który ją uwiódł” na półkę z uśmiechem, rozmarzona, optymistycznie nastawiona i wracam do szarości życia.



2 komentarze:

  1. Podobał mi się, ale jednak "Musisz ją uwieść" był jeszcze lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała seria pozwala przenieść się w czasie ;)

    OdpowiedzUsuń