Z prozą Johanny Lindsey spotkałam się
dekadę temu, gdy przeżywałam ostrą romansową fazę i
zaczytywałam się w opowieściach o braciach Mallory. Potem moja
fascynacja romansami historycznymi nieco osłabła, ale ostatnio
zapragnęłam przeczytać coś z tego gatunku i dzięki wydawnictwu
Świat Książki, do mojej biblioteczki trafiła wznowiona powieść
wyżej wymienionej autorki, zatytułowana „Diabeł, który ją
uwiódł”. Już sama okładka i tytuł mogą wskazywać na tematykę
tej książki. Oczywiście, jest to gorący romans z wyższych sfer,
gdzie pod konwenansami i niezliczoną ilością zasad, kryje się
pasja, pożądanie i zwykłe ludzkie odruchy.
Bohaterką tej opowieści jest Ophelia
Reid, przepiękna i kapryśna młoda dziewczyna z dobrego domu. Jest
znana z ciętego języka, kłamstw i rozsiewania plotek. Ciągnie się
za nią niezliczona ilość wielbicieli a jej ojciec jako priorytet
postawił sobie wydanie córki bogato i „utytułowanie” za mąż.
Gdy dziewczyna zrywa kolejne zaręczyny ze Szkotem Duncanem, jego
przyjaciel, lord Raphael Locke, wpada na iście szatański plan.
Twierdzi bowiem, że gdyby miał szansę, zrobiłby z tej dziewczyny
prawdziwą damę, pozbawioną złośliwości, chęci do matactw i
nieokiełznanego języka. Porywa zatem Ophelię i wywozi ją do
swojej oddalonej od osad ludzkich posiadłości. Zaczyna pracować
nad charakterem krnąbrnej dziewczyny, jednocześnie zauważając u
siebie nader niepokojące objawy. Nietrudno się zorientować,
jakiego rodzaju jest to przypadłość. Jak skończy się ta miłosna
gra, czy Ophelia naprawdę jest z gruntu zła i czy Rafe będzie
potrafił się przyznać do ogarniających go uczuć, przekonacie się
po lekturze tej powieści.
Oczywiście, jest to romans z pełnym
tego słowa znaczeniu. Ona jest niewinna, on doświadczony, ale
oczarowany. Potem spada na nich seria niedopowiedzeń, plotek,
obydwoje porywczy, nie potrafią znaleźć drogi porozumienia.
Sztampowe? Być może. Ale to stanowi swego rodzaju urok tego typu
literatury. Tak jak wspomniałam wyżej, przechodziłam fascynację
romansami historycznymi. Ten okres mam już za sobą. Ale nie oznacza
to, że męczyłam się przy czytaniu tej powieści? O nie. Książkę
przeczytałam w jedną noc, odetchnęłam przy lekturze, dałam się
ponieść tej miłosnej i pełnej erotycznego napięcia historii.
Czasami trzeba złapać dystans do spraw życia codziennego i taka
literatura doskonale spełnia swą terapeutyczną rolę.
Zachęcam, oczywiście głównie
wielbicielki gatunku, bo to naprawdę zgrabnie napisany romans. A ja
odkładam „Diabła, który ją uwiódł” na półkę z uśmiechem,
rozmarzona, optymistycznie nastawiona i wracam do szarości życia.
Podobał mi się, ale jednak "Musisz ją uwieść" był jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuńCała seria pozwala przenieść się w czasie ;)
OdpowiedzUsuń