niedziela, 4 marca 2012

Colin Clark "Mój tydzień z Marylin"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak. 

„Książę i aktoreczka” to film nakręcony na podstawie sztuki Terence'a Rattigana, w reżyserii Laurence'a Oliviera. W rolach głównych wystąpili: właśnie Laurence Olivier i Marylin Monroe. Wcześniej, sztuka ta wystawiana była na deskach brytyjskiego teatru, a Olivierowi partnerowała jego żona, Vivien Leigh, znana z roli Scarlett O'Hary w produkcji „Przeminęło z wiatrem”.

Książka, którą miałam przyjemność przeczytać, przedstawia krótki epizod z życia Colina Clarka, który w 1957 roku był trzecim reżyserem na planie filmowym „”Księcia i aktoreczki”. W swych wspomnieniach z tamtego okresu, wydanych przez wydawnictwo Znak, pod tytułem „Mój tydzień z Marylin”, opowiada o krótkich chwilach z życia wielkiej gwiazdy Hollywood, kiedy starała się być naprawdę sobą, a nie „nią”, czyli seks bombą wszech czasów. Wówczas okazywało się, że Marylin, a właściwie Norma Jean, jest zagubioną, depresyjną i pełną kompleksów małą dziewczynką, która nigdy nie miała dorosnąć. Akurat postać MM to mój konik, przeczytałam wiele książek dotyczących życia, dzieciństwa, kariery tej aktorki i „Mój tydzień z Marylin” stanowi doskonałe uzupełnienie zebranych już wiadomości. A także pewne potwierdzenie tego, co już ułożyło mi się w głowie i co w sumie jest wiadome i niezaprzeczalne. Marylin miała wrodzony talent do grania, jednakże w środku była stłamszona przez olbrzymią ilość doradców (Milton Green), czy przyklaskiwaczy (Lee Strasberg). Stając na planie filmowym z mistrzem desek teatralnych, Laurencem Olivierem, mając w głowie to, że jej rolę wcześniej grała Vivien Leigh, czuła niesamowitą presję, przez którą zdjęcia na planie przedłużały się w nieskończoność, bo Marylin albo notorycznie zapominała roli, albo w ogóle nie pojawiała się w studio. Krótka, pełna zabawy, wrażeń, ale pozbawiona seksu przygoda z Clarkiem, dała jej chwilę na zaczerpnięcie oddechu i pozwoliła dokończyć ten film. Może Colin Clark na próżno przypisuje sobie udział w sukcesie tej produkcji, a może naprawdę był swego rodzaju odskocznią dla amerykańskiej gwiazdy.
Krótko przed lekturą tej książki, obejrzałam film, nakręcony na jej podstawie. Nie jest to może wskazana kolejność, ale w sumie w niczym mi to nie przeszkodziło.
„Mój tydzień z Marylin” to właściwie smutna opowieść, ukazująca drogę do samozagłady, a może drogę do zniszczenia kobiety, która potrzebowała czasami chwili normalności i oddechu, zrzucenia z siebie maski MM i bycia po prostu sobą. Na pewno jest to lektura dla wielbicieli tej postaci, ale myślę, że przygodę z życiem i dorobkiem aktorskim Marylin Monroe można zacząć właśnie od przeczytania wspomnień Colina Clarka. Polecam.



2 komentarze:

  1. A ja właśnie obejrzałam film. I po jego obejrzeniu mam ochotę na więcej książek i filmów z Marilyn. Po tę książkę na pewno sięgnę.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę z chęcią przeczytam, na razie jednak planuję obejrzeć film o tym samym tytule :)

    OdpowiedzUsuń