Bill
Bass to profesor antropologii sądowej, wieloletni wykładowca,
promotor i konsultant wszelkich służb śledczych funkcjonujących w
Stanach Zjednoczonych. Jest założycielem ośrodka badań nad
ciałami zmarłych, zwanym potocznie „trupią farmą”. Ta nieco
makabryczna farma działa w Knoxville, w stanie Tennesee i jest
miejscem niejednokrotnie wykorzystywanym w różnego rodzaju
powieściach kryminalnych. Sama spotkałam się z tym ośrodkiem w
thrillerach autorstwa Simona Becketta. Inna autorka kryminałów,
Patricia Cornwell, wiele razy konsultowała się z Billem Bassem, aż
w końcu napisała pasjonujący bestsellerowy kryminał o przewrotnym
(a może nie?) tytule... „Trupia farma”. Lecz to nie tę lekturę
chciałam wam dzisiaj zaprezentować.
Otóż
dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak miałam okazję przeczytać na
wpół autobiograficzną, na wpół dokumentalną książkę o wiele
mówiącym tytule „Trupia farma”. Jest to opowieść o życiu i
pracy naukowej wspomnianego wcześniej Billa Bassa, zarządzającego
przez wiele dekad tym nieco mrożącym krew w żyłach ośrodkiem
badań. Dzięki tym zapiskom poznajemy i życie tego uzdolnionego
człowieka, ale co ważniejsze, mamy okazję zapoznać się ze
specyfiką pracy antropologa sądowego. Bill opowiada jak doszło do
założenia owej farmy, jakie pierwsze badania były tam wykonywane,
jakiego rodzaju przestępstwa dzięki tym analizom zostały wykryte.
Narrator prezentuje nam kilka historii z własnej zawodowej
przeszłości, makabrycznych opowieści o jeszcze bardziej
makabrycznych morderstwach i o żmudnej pracy antropologów, która
pozwoliła ustalić kim były zamordowane osoby, a także pozwoliła
niejednokrotnie ująć winnych popełnionych zbrodni. Poznajemy
także osobiste rozterki Billa, jego życiowe i zawodowe porażki,
również osobiste tragedie.
Dla
osoby zafascynowanej kryminalnymi historiami, tego typu lektura jest
niewątpliwą gratką, a także niezłą lekcją antropologii dla
początkujących. Na ostatnich stronach powieści są ryciny
przedstawiające kościec człowieka i budowę czaszki ze
szczegółowymi opisami. Nieco makabryczne? Ależ skąd! Dla mnie ta
książka to kopalnia wiedzy i nader pouczająca lektura. Oczywiście,
dla tych bardziej wrażliwych i nieodpornych na szczegółowe opisy
różnego rodzaju rozkładu ludzkich zwłok, może to być książka
nieco kłopotliwa w odbiorze. Lecz dla „kryminalniaków” historia
jak najbardziej godna polecenia. Co też czynię i zachęcam, bo
napisana jest ujmującym językiem, nie nuży, a za to pobudza
wyobraźnię. I nie wmawiajcie mi, że to chora wyobraźnia. Warto.
„Ciało
się rozkłada, kości pozostają. Ciało zapomina i wybacza dawne
urazy; kość może się zagoić, ale zawsze pamięta: upadek z
dzieciństwa, bijatykę w barze, uderzenie rękojeścią pistoletu w
skroń, ostrze wbite między żebra. Kości zatrzymują takie chwile,
utrwalają i pokazują każdemu, kto ma dość wiedzy i
doświadczenia, by dojrzeć to bogactwo danych, by usłyszeć cichy
szept zmarłych.”1
1Str.
50, Trupia farma, Bill Bass, Jon Jefferson, Znak literanova, Kraków
2012
Mam w planach na wakacje :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu dwóch książek Becketta, gdzie pojawiła się Trupia Farma, na pewno sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuń