Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.
Światło. Zawsze kojarzy się z czymś
dobrym, ciepłym, miłym. Ze słońcem, radością, blaskiem. Z
oświetlonym pokojem, przytulnym i miłym dla oka kącikiem. Z czymś,
co powinno stwarzać poczucie pewności i gwarancji bezpieczeństwa.
Co jest tego przeciwieństwem?
Mrok, ciemność, zmierzch, ciemny
zaułek, pogrążony w szarościach korytarz, pokój. I cień.
Niektórzy wierzą, że jest wytworem szatana. Że to jego ślad
bytności na świecie i sygnał, że zło zawsze gdzieś tam jest i
czuwa. I czeka. Gotowe, by zaatakować niemal w każdej chwili.
Z czym spotkali się bohaterowie
książki "Światła września", autorstwa Carlosa Ruiza
Zafona?
I z jednym i z drugim. I z dobrem i ze
złem. Światłem i ciemnością, blaskiem i cieniem.
Główna bohaterka, Irene Sauvelle, po
śmierci ojca i wegetacji w Paryżu, przybywa wraz z matką i
braciszkiem Dorianem do rezydencji Lazarusa Janna. Cravenmoore
to olbrzymia budowla, obok której mieści się nieczynna fabryka
zabawek, niegdyś zarządzana przez ekscentrycznego, ale przyjaznego
bogacza. Pani Sauvelle rozpoczyna pracę u Lazarusa, a jej dzieci
poznają mieszkańców miasteczka i nawiązują pierwsze przyjaźnie.
Irene poznaje przystojnego Ismaela, z którym zaczyna łączyć ją
coś więcej niż tylko przyjaźń. Gdy doświadczona przez los
rodzina zaczyna wierzyć, że znalazła swoją szczęśliwą i
bezpieczną przystań, okazuje się, że były to płonne nadzieje.
Najpierw ginie młodziutka kucharka rezydencji, kuzynka Ismaela,
Hannah. I wydarzenie to jest początkiem mrocznej rozgrywki, w której
główni bohaterowie znajdą się w sytuacjach zagrożenia, pełnych
niewyjaśnionych zajść, zagadek z przeszłości i tajemnic z
postaciami, jak nie z tego świata.
W książce nie brakuje mrożących
krew w żyłach scen, sekretów rodzinnych i wszechwładnego zła,
które rozcapierza swe macki, nie zważając na życie i pragnienia
ludzi. Zło jest bezlitosne i potrafi przeniknąć wszędzie.
Dramatyczna walka ludzi, próba
zrozumienia i wyjaśnienia zagadek sprzed lat, pragnienie bycia
szczęśliwym i kochanym. Do tego wciągający język, bez
przegadania, ale z ujmującą zafonowską erudycją, sprawia że
książkę czyta się doskonale.
Myślę, że jest to doskonała lektura
zarówno dla czytelnika dorosłego, jak i dla młodszego odbiorcy.
Wielbicielom prozy tego hiszpańskiego pisarza chyba nie muszę
przedstawiać wielu atutów jego twórczości, a pozostałym
czytelnikom mogę powiedzieć jedno. Warto, zwłaszcza gdy lubi się
intrygujące opowieści ze zgrabnym wątkiem sensacyjno-horrorowatym.
Polecam.
Doppelgänger - W niektórych
wierzeniach ludowych doppelgängerzy nie rzucają cienia i nie mają
odbicia lustrzanego. Ich zadaniem jest udzielanie porad i wskazówek
osobie, której cieniem są. Czasami jednak ich rady mogą okazać
się złośliwe i sprowadzić człowieka na złą drogę. Niekiedy te
szczególne sobowtóry mogą zasiać ziarno niepewności w umyśle
swojej ofiary lub ukazać się jej przyjaciołom lub krewnymi
powodując zamieszanie. Jeżeli ktoś raz zobaczył swojego własnego
sobowtóra już zawsze będzie przez niego nawiedzany.
Inne podania ludowe mówią, że zobaczenie doppelgängera
zwiastuje rychłą śmierć. Dlatego też jakiekolwiek próby
komunikowania się z doppelgängerami uważa się za nierozsądne.
Niektórzy wierzą, że sobowtór, który swoją naturą przypomina
niemieckiego doppelgängera może ukazywać się pod postacią
zwierzęcia lub osoby o nieokreślonej płci czy kształcie.1
1Źródło:
Wikipedia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz