Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Janka.
Po przeczytaniu książki Magdaleny Lewańskiej „Detektyw i panny”, mogę powiedzieć, że prawie mamy swojego Murdocha, czy Herkulesa Poirot. Może to trochę na wyrost, bo i czas inny i akcja toczy się w Niemczech, ale w końcu autorka jest Polką, więc jakiś pierwiastek ojczyźniany w końcu jest.
Pani Magdalena stworzyła świetną postać młodego, przystojnego policjanta, Dirka Tielke, który obejmuje posadę szefa Policji w małym miasteczku, w północnych Niemczech. Jest pełen zapału i wiary w swoje detektywistyczne umiejętności, jednakże w krótkim czasie po objęciu posady, orientuje się, że będzie miał małe szanse, aby w spokojnej mieścinie zamieszkałej przez poczciwych, znających się od lat mieszkańców, wykorzystać swoje dedukcyjne zdolności. Dirka zaczyna ogarniać nuda i znużenie i młody policjant zaczyna zastanawiać się nad trafnością swojego wyboru. Jednakże licho nie śpi i w końcu zaczyna się coś dziać.
Opowieść o przygodach dzielnego gliniarza składa się z dwóch odrębnych kryminalnych historii, w których Tielke realizuje się jako detektyw, a także jako mężczyzna. Bowiem rozwiązuje skomplikowane sprawy dotyczące morderstw i spotyka ukochaną kobietę. Na uwagę zasługuje także świetnie zilustrowany przez autorkę obraz małej społeczności, gdzie wszyscy wiedzą wszystko, a ludzie, tak jak wszędzie, popełniają błędy, miotają nimi namiętności, pragnienia i czasami wchodzą na złą drogę.
Obie historie kryminalne zostały bardzo ciekawie przedstawione, jest intryga, zagadka, szereg mylnych tropów i zaskakujące zakończenia. Poza tym na uwagę zasługuje język, jakim posługuje się autorka. Prosty, wciągający, wzbudzający jakieś dziwne poczucie sympatii i do narratora i do przedstawionych wydarzeń. Pomimo że te ostatnie, nie zawsze są wesołe czy sympatyczne. I to w tym wszystkim urzeka. Że autorka potrafiła zbudować tak ujmujących bohaterów, żyjących w świecie, w którym ja na przykład, bardzo chętnie bym się znalazła. A to wszystko okraszone intrygującymi historiami kryminalnymi. Jak dla mnie świetna lektura na wiosenne popołudnie, kiedy świeci słońce, przyroda budzi się do życia, a my możemy wspólnie z Dirkiem Tielke prowadzić pasjonujące śledztwo.
Mam nadzieję, że pani Lewańska planuje więcej odcinków przygód Dirka, bo chętnie przeczytałabym więcej o jego życiu i pracy w Kirchdorfie. A może w którejś z opowieści pojawi się jakiś związek z Polską? Lub współpraca z polskim odpowiednikiem Dirka? To byłby interesujący zabieg. Tymczasem polecam „Detektywa i panny” przede wszystkim wielbicielkom i wielbicielom kryminałów i to takich, gdzie sympatyczny humor i swojska atmosfera prowincji, tworzą tło do rozgrywających się wydarzeń.
zaintrygowana ;)
OdpowiedzUsuńNastępna książka do przeczytania, już czeka na mnie ...
OdpowiedzUsuńzaciekawiona zdecydowanie. :) Recenzja jak zawsze, wiesz "enigmatyczna" :P
OdpowiedzUsuńNa mnie też już czeka na półce :)
OdpowiedzUsuńPowieść miło mnie zaskoczyła. To dobrze skontruowany, lekki kryminał z domieszką humoru. Nie ma w nim krwawych opisów, ale to nie jest tu najważniejsze.
OdpowiedzUsuń