niedziela, 24 marca 2013

"Pola" Magdalena Zimny-Louis

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

W ostatnim czasie kolejna powieść zasiliła moją biblioteczkę. Dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika trafiła do mnie książka Magdaleny Zimny-Louis pod tytułem „Pola”. Już kiedyś pisałam, że nie należy sugerować się tym, co widzimy na okładce. I rzeczywiście nigdy tego nie robię. Aczkolwiek obraz w jakiś sposób sugeruje nam treść, przynajmniej tak odbiera to nasz mózg. Czego oczekiwałam po wzięciu tej właśnie powieści do ręki? Historii o jakiejś kobiecie, o jej perypetiach, złamanym sercu, zawistnych koleżankach, kobiecie współczesnej, żyjącej może gdzieś obok mnie. Co otrzymałam?

Faktycznie, „Pola” jest opowieścią o kobiecie. A właściwie kobietach. Równie dobrze mogła nosić tytuł „Tosia”. Bo to właśnie Tosia, a właściwie Antonina Pogorzelska jest bohaterką i narratorką tej wielopokoleniowej historii. Bardzo osobistej, którą można potraktować niemalże jak spowiedź życia, albo bardzo rozbudowany życiorys. Z wieloma wątkami pobocznymi i całą plejadą postaci. Tosię poznajemy jako osiemdziesięcioletnią staruszkę, która podejmuje decyzję o niewychodzeniu z domu. Uznaje, że nie jest to jej do niczego potrzebne i tym samym budzi olbrzymi niepokój u swoich dzieci, Zuzanny i Artura. Jedynie młody sąsiad, Jacek, rozumie to i obiecuje pomoc. Właściwie to Jacek jest jej jedynym przyjacielem i nieocenionym wsparciem. Artur jest zajęty swoim dobrze prosperującym biznesem, Zuzanna poświęca swój czas, np. na sprzątanie na plebanii, bo wraz z mężem są zapalonymi i niezwykle oddanymi katolikami. Tak więc Tosia przedstawiając się na początku jako bardzo konsekwentna i stanowcza, zaczyna toczyć przed nami opowieść swojego życia. Począwszy od dzieciństwa w jednej z polskich wsi, przez zawieruchę wojenną i nowe życie w wolnej Polsce. W jej życiu najwierniejszą towarzyszką i przyjaciółką jest siostra jej matki-Pola. Dzięki niej Tosia wyjeżdża do Warszawy i ma szansę na rozwinięcie skrzydeł. Historia jest taka prosta, życiowa, przedstawieni ludzie są tak różnorodni, tacy ludzcy, z wszystkimi ich przywarami, wadami, złymi i dobrymi twarzami. Bo takie po prostu jest życie. 

„Pola” to wydawać by się mogło zwykła historia o zwykłej kobiecie, która w jesieni życia opowiada o swoich losach. Lecz wszystko to podane jest wciągającym i czasami humorystycznym językiem, tytułowa Pola niejedną tajemnicę ma w zanadrzu, a wokół Tosi toczy się prawdziwa burza. I ideologiczna i rodzinna i zmysłowa. Nie spodziewałam się, że tego typu historia będzie w stanie mnie w jakiś sposób porwać, a właśnie tak się stało i jest to kolejna dla mnie niespodzianka. Tak więc nie ma co sugerować się tym, co widzimy na okładce, nie warto nawet czytać opisów znajdujących się na tylnej obwolucie. Należy kierować się sercem i swoistym czytelniczym węchem. Czasami, dzięki niemu, trafimy na powieść, którą powinniśmy przeczytać. I „Pola” jest właśnie taką książką. Polecam.

3 komentarze:

  1. Bardzo lubię wspomnienia, szczególnie ludzi u schyłku życia. Jeżeli jeszcze przeplatają się z miłymi, bliskimi osobami, miejscami, spełnionymi więcej lub mniej marzeniami ...
    Chętnie przeczytam, by zobaczyć co w Tosi duszy gra ... A Ona z pewnością wracając dawnymi ścieżkami, przeżywa życie drugi raz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam i zaczynam czytać.Uwielbiam takie historie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam jednym tchem :) I d dzisiaj polecam książke wszystkim których spotkam (oczywiście znajmym). :) Zazdroszczę, że masz ją na własnośc :)

    OdpowiedzUsuń