Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Czasami lubię przenieść się w czasy, które znam tylko z
opisów, obrazów, dokumentów. Albo z opowieści mojej babci, która urodziła się
przed wojną i doskonale pamięta ten czas beztroski, wolności i swobody. Dlatego
z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po powieść warszawskiego dziennikarza, Stefana Wrońskiego, o
przewrotnym tytule „Dzidek”.
Już sam tytuł i okładka, przedstawiająca warszawskiego „gawrosza”,
sprawiły, że wiedziałam, iż koniecznie muszę ten powieść umieścić na półkach
mojej biblioteczki. Ogromnym sentymentem darzę tamte czasy, posiadam wiele
fotografii mojego dziadka z czasów jego młodości, kiedy życie było takie
normalne i wspaniale… młode. Tak jak i w tej powieści.
Główny bohater to oczywiście Dzidek, rozrabiaka i łobuziak,
postrach warszawskich podwórek. A wraz z nim cały kalejdoskop postaci, idealnie
odzwierciedlających różne warstwy społeczne przedwojennej Warszawy. Chłopca
poznajemy w momencie, gdy na świat przychodzi jego siostra-Jola. Tej właśnie
Joli zadedykowana jest powieść, ta Jola jest babcią autora książki. To jeszcze
bardziej sprawia, że historię czyta się
z prawdziwą przyjemnością. Bo pewnie wzbogacona została o wątki, które autor
sobie dopisał, „doprawił’, jak informuje nas okładka. Ale tę opowieść napisało
życie i realizm przedstawionych wydarzeń, zarysowanych postaci, czy
zaprezentowanych miejsc nie jest przypadkowy. To prawdziwa przedwojenna
Warszawa i czytając, czuje się to, rozumie i widzi.
Druga część powieści już nie jest taka radosna i beztroska.
Nadchodzi wojenna pożoga, rodzina Dzidka znajdzie się w jej samym środku,
próbując przetrwać w mieście opanowanym przez wroga. To także czyta się z
wielkim przejęciem i zaangażowaniem. To życie, do tej pory proste, cudowne,
pełne wrażeń i planów nagle się skończyło. Teraz trzeba chronić siebie i
rodzinę niemal na każdym kroku. Ale rodzina Dzidka robi coś jeszcze. Ukrywa
tych, o których najbardziej chodzi Niemcom. Jak zakończy się ta pasjonująca
walka z czasem, wrogiem, wojenną zawieruchą? Sięgnijcie po „Dzidka” i dajcie
się porwać w tamten beztroski, a jednocześnie groźny czas.
Powieść napisana jest prostym wciągającym językiem, o ile
pierwsza część zawiera sporo humoru i dowcipu, to im dalej, tym poważniej,
więcej ludzkich dramatów, rozpaczy i bezsilności. Wspaniale pokazana
przeciwwaga, tym bardziej ukazuje dramatyzm i ogrom nieszczęść, które spadły na
ówczesnych ludzi. Doskonała wycieczka w przeszłość, może ostrzeżenie, może
lekcja na przyszłość? Polecam, warto poznać historię Dzidka i jego rodziny.
Słyszałam wiele dobrego na temat tej książki i jak tylko uporam się z wszystkimi tytułami, jakie czekają w kolejce na pewno po nią sięgnę, bo to tematyka bliska memu sercu.
OdpowiedzUsuń