Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MG.
Wraz z budzącą się za oknem wiosną, z nieśmiałymi
promieniami słońca, z przejrzystym powietrzem i lekkim wiatrem przyszła do mnie
książka. Trochę inna, zaskakująca, smakowita i magiczna. A także pełna
optymizmu i jakiegoś wewnętrznego ciepła. Tak więc wiosnę mam nie tylko za
oknem, ale także w mojej biblioteczce. A po przeczytaniu „Prowincji pełnej
smaków” Katarzyny Enerlich-także w sercu.
Ta książka obudziła we mnie wielką tęsknotę. Za Mazurami.
Kiedyś spędzałam tam wakacje, ale nie byłam w północno-wschodniej Polsce od
ponad dwudziestu lat i teraz wiem, czuję, że muszę tam pojechać. Znowu. Wrócić.
Poczuć zapach jezior, poczuć tę wolność, piękno, spojrzeć na zachodzące słońce
i zdać sobie sprawę, że wiele rzeczy może poczekać. Takie właśnie odczucia
wzbudza najnowsza powieść Kasi. Jest świeża, radosna, czasami smutna i bolesna.
Ale zawsze odbieramy ten smutek ze spokojem i oczekiwaniem na to, co może się
pojawić, z godnością przyjmujemy koleje losu. Tak jak Ludmiła, bohaterka
książki. Tak jak Wojtek, jej ukochany, czy Martin, były mąż. Poznajemy losy
bohaterów znanych z wcześniejszych powieści mojej ulubionej Mrągowianki. A
także ich nowe życiowe perypetie, wiele bolesnych przeżyć z przeszłości,
tajemnice, które zostały napisane przez wojenną zawieruchę. Warstwę fabularną
wzbogacają wspaniałe przepisy na różne potrawy, często gotowane w Prusach Wschodnich,
wedle receptur, które przetrwały do dziś. Autorka pokazuje, że czasami można
stworzyć doskonałą i smakowitą potrawę z niczego, dosłownie korzystając z tego,
co daje nam łąka lub las. To mnie właśnie ujęło, wstrętnego miastucha, który
nauczony jest kupowania gotowców w supermarketach. Może dlatego zatęskniłam za
swobodą, naturą, zapragnęłam po prostu odetchnąć. Poza tym w książce jest wiele
fotografii autentycznych miejsc opisywanych przez autorkę, czy postaci, których
historie stanowią fabułę powieści.
Katarzyna Enerlich potrafi czarować słowem, rysować obrazy w
umyśle czytelnika i pobudzać wyobraźnię. A także kubki smakowe. „Prowincja
pełna smaków” to pełna magii, optymizmu, radości i wielu pasjonujących historii
z przeszłości opowieść, którą powinniśmy koniecznie przeczytać, aby jak
najszybciej przegonić zimę z serc i patrzeć z optymizmem w przyszłość. Polecam
z całego serca.
Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać tę książkę... W poprzednich częściach ujęły mnie Mazury w niej przedstawione, mam nadzieję, że tutaj znowu sobie o nich przypomnę :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję, Agnieszko, za dobre słowo. Niech dobro wróci do Ciebie. Niehc spełni się marzenie. Ty wiesz, jakie... Serdeczności... Kasia Enerlich www.prowincjapelnamarzen.blog.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu, będę robić wszystko, aby moje marzenie się spełniło :)
Usuń