środa, 9 stycznia 2013

Liliana i Michał, czyli komediowo, kryminalnie, romansowo...

Zbliżam się do końca:) Deadline na 31 stycznia, ale skończę szybciej.

Specjalnie dla moich kochanych Czytelników-"surowy" fragment "W szpilkach od Manolo":

Odwróciłem się i wybrałem numer do kumpla z sekcji informatycznej.
- Kacper, sprawdź logowanie do sieci – podałem mu numer komórki Liliany. Gdy po chwili otrzymałem odpowiedź, wiedziałem już, że stało się coś złego. Coś bardzo złego. – Okej, dzięki. Tak, stało się. Niedługo będę w firmie, na razie. – Rozłączyłem się i popatrzyłem na rodziców mojej ukochanej.
- Co się dzieje?
- Jej telefon zamilkł koło jej domu. To znaczy, że został tam wyłączony. Teraz nie można go namierzyć.
- Och, boże…
- Michał, czym ty się właściwie zajmujesz? – Pan Arciszewski od razu zrozumiał.
- Właśnie tym. Proszę się nie martwić, znajdę ją. Będę dzwonił. Proszę tylko o klucze od jej mieszkania, muszę coś sprawdzić.
- Nie masz ich? – Mama Liliany zachlipała, ale jej mąż, wiedząc, że nie czas teraz na wyjaśnienia, bez słowa dał mi klucze i powiedział: - To nasze dziecko, wiesz o tym?
- Wiem – odparłem twardo, uściskałem moich niedoszłych (przyszłych-może) teściów i pobiegłem do samochodu. Jak wariat jechałem ulicami miasta i w dwadzieścia minut stałem przed jej blokiem na Biskupinie.
- Gdzie jesteś, moja Liliano? – Szepnąłem i wszedłem na górę. Otworzyłem drzwi do jej mieszkania, oczywiście cała trójka kociaków wyszła mi na przywitanie.
- Cześć sierściuszki. Tak, tak, zaraz dam wam jeść. Nienasycona kociarnia – nałożyłem ekipie mokrej karmy i zacząłem rozglądać się po mieszkaniu Liliany. Ten uroczy rozgardiasz, to podniecające zakręcenie, typowe dla niej, a do tego jej zapach… Wszystko to sprawiło, że poczułem ostre ukłucie w sercu. Nie wybaczę sobie nigdy, nigdy, jeśli coś jej się stanie! Przeszukałem kuchnię, salon, łazienkę, w końcu stanąłem w drzwiach sypialni. Wspomnienia uderzyły we mnie podwójną mocą. To z nią przeżyłem moje małe trzęsienie ziemi. Chwile magiczne, namiętne, pełne niewypowiedzianych słów. Teraz wiedziałem, że trzeba więcej mówić, szybciej działać, bo czasami… miłość odchodzi, albo ktoś lub coś ją zabiera. Liliano, już nigdy więcej nie będę taki głupi, tylko błagam, daj mi jakąś wskazówkę. I nie wiem, czy mnie posłuchała, czy to jakiś sygnał od losu, cholerny paranormalny drogowskaz, ale w ręce wpadła mi jej ulubiona torebka. Wysypałem wszystko na łóżko, w duchu prosząc o wybaczenie, że grzebię w jej rzeczach. Przeważały napoczęte błyszczyki, paczki chusteczek higienicznych, kilka biletów z kina, z seansów, na których byliśmy razem. Liliana miała roztkliwiający mnie zwyczaj chomikowania wszelkich śladów bytności w różnych miejscach, bilety, kartki, reklamowe foldery. Potem to wszystko zalegało w różnych miejscach, najczęściej na dnach jej torebek i gdy zmieniała którąś z nich, wyciągała dany szpargał i krzyczała:
- Oooo zobacz, pamiętasz, byliśmy na tym w kinie, a ja wylałam na ciebie całą colę.
Na samo wspomnienie zacisnąłem szczęki. Kurwa mać! Muszę jak najszybciej złapać jakiś trop. I gdy sięgnąłem po kolejny papierek, już wiedziałem…

I kawałek z playlisty, w sam raz do klimatu powieści:

WINNY 



5 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. brzmi intrygująco i zachęcająco :) czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Skomentuję fragment następująco... DAWAĆ MI SZPILKI!!!xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tak mało wpisów? Dlaczego nikt tu nie wspiera weny autorki, hmm?! Pewnie już ukończone, ale nie zaszkodziłoby dodać energii. :) Ja jestem zaciekawiona. :)

    OdpowiedzUsuń