Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MAG.
Bohaterem najnowszej powieści Neala Stephensona
"Reamde" jest Richard Forthrast. Niegdyś wielbiciel życia na farmie,
gdzie się wychował, świetny strzelec, potem przemytnik marihuany, a
obecnie... miliarder. Fortunę zbił na jednej z najbardziej popularnych
gier komputerowych T’Rain. Ta gra to prawdziwy graficzny majstersztyk,
gdzie dzięki zaawansowanej technologii, gracz ma wrażenie, jakby wnikał w
tworzony przez siebie świat. Dzięki temu T'Rain ma miliony zwolenników i
wiernych graczy niemal w każdym miejscu na ziemi.
Okazuje się, że nawet
coś takiego, jak gra komputerowa, może być zagrożeniem dla tych, którzy
nawykli wszystko kontrolować i T'Rain wzbudza ich olbrzymi niepokój.
Dlatego też grupa chińskich hakerów tworzy bardzo perfidnego wirusa,
który ściąga dane graczy i przesyła je do autorów wirusa. Ci stają się
posiadaczami setek, tysięcy, a nawet milionów danych osobowych i wiedza
ta daje im ogromne możliwości. Oczywiście są skłonni oddać posiadane
dane, ale nie za darmo. W życiu podobno nic nie ma za darmo. Do czego
doprowadzi ta sytuacja rodem z futurystycznego horroru? Pewne jest, że
te niecne działania poruszą przysłowiowe niebo i ziemię, a na pewno
rosyjską mafię, maniaków komputerowych, szpiegów i terrorystów. Akcja
będzie mknęła z szybkością błyskawicy, a może tak szybko, jak przechodzi
się kolejne etapy gry. Zagrożenie jest wszędzie i nie wiadomo, z której
strony padnie cios.
A w tym wszystkim znajdzie się oczywiście autor gry, Richard.
Stephenson
to autor, który czaruje stylistyką. Język ujmuje i pobudza wyobraźnię.
Jednakże nie czyta się tej książki łatwo. Lektura wymaga odpowiedniego
skupienia i uwagi, wątków jest mnóstwo i trzeba je uważnie śledzić, aby
nie zgubić tego specyficznego smaczku, którym raczy nas autor.
"Reamde" to na pewno książka dla wielbicieli gatunku, specyficzna tematyka, forma przedstawienia, swego rodzaju futurystyczna wizja na pewno przemówią do amatorów takiej prozy z pogranicza science fiction. Do mnie na pewno bardziej przemówiły wątki sensacyjne, ale Stephenson ma wielu wielbicieli, którzy z pewnością będą usatysfakcjonowani w pełni.
chyba podziękuję za tę książkę;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie skonczylem czytac ( Jestem na 765 stronie) i musze powiedziec, ze warto sięgnąc po ta cegłę. Nie jest tak rozbuchana jak Cryptonomicon ani tak wielowątkowa jak Trylogia Barokowa ale moze wlasnie dlatego jest godna plecenia komus, kto jeszcze Stephensona nie zna. A jak pozna-to siegnie po wiecej. A jest tego troche...
OdpowiedzUsuń