czwartek, 7 lipca 2011

Jussi Adler-Olsen "Kobieta w klatce"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu DużeKa. Recenzja dostępna TUTAJ

Jesteś znaną parlamentarzystką. Piękną kobietą. Oddanym politykiem. Kochającą siostrą. Sierotą, która straciła rodziców w strasznym wypadku samochodowym. A teraz pozostał ci tylko młodszy brat, który od wypadku jest głęboko upośledzony. Życie bardzo cię doświadczyło, ale jakoś sobie radzisz. Przecież nie może chyba być już gorzej?
Nie może?
Jesteś pewna?
Możesz spać spokojnie, ale któregoś dnia popłyniesz z bratem promem i gdy ponownie otworzysz oczy... będziesz kobietą w klatce.
 
"Kobieta w klatce" to pasjonujący thriller duńskiego pisarza Jussi Adler-Olsena. Przedstawia dramatyczne losy młodej parlamentarzystki, Merete Lynggaard, która znika w tajemniczych okolicznościach w 2002 roku. Mija pięć lat i kopenhaski policjant, Carl Morck, po traumatycznych przejściach dostaje nową szansę od szefostwa. Właśnie utworzono Departament Q, który ma zająć się dotychczas nierozwiązanymi sprawami. A tak naprawdę chodzi o to, żeby zainwestować gdzieś otrzymane do budżetu miliony koron, niekoniecznie stawiając na wysoki procent wykrywalności starych spraw. Carl wciąż nie może się otrząsnąć po nieudanej akcji, w której jeden jego przyjaciel zginął na miejscu, a drugi leży w szpitalu sparaliżowany, bez szans na wyzdrowienie. Mężczyzna z pewną dozą obojętności przyjmuje posadę szefa Departamentu Q, dostając do pomocy ciemnoskórego Assada. Obaj mają swoje tajemnice i swoją przeszłość, do której nie chcą wracać. I gdy Carl myśli, że to koniec jego kariery w policji, na jego biurko trafia zagadkowa sprawa zniknięcia młodej pani polityk. Od tego momentu Morck i Assad wchodzą coraz głębiej w tajemnicze śledztwo, którego rozwiązanie będzie okrutne i tak nieprawdopodobne, że ciężko jest sobie uzmysłowić realność tych wydarzeń.

Merete spotkała potwora, który zamienił jej życie w jeden z najgorszych koszmarów. A właściwie... odebrał jej życie i to w tak umiejętny sposób, że ciągle żyła, a tak naprawdę była martwa. A wydostanie się z tytułowej "klatki", mogło oznaczać dla kobiety tylko jedno. Śmierć w najgorszych męczarniach. I to nawet bez użycia fizycznej przemocy.
 
Adler-Olsen stworzył trzymającą w napięciu historię o tym, że przeszłość zawsze potrafi nas dogonić, że czasami trauma potrafi wyzwolić w człowieku ukrytego potwora, który bierze całe człowieczeństwo w bezwzględne władanie. Autor stworzył ciekawe postaci, zarówno Carla i Assada, jak i Merete i jej upośledzonego brata Uffe. Książka ma ciekawą konstrukcję, poznajemy tok wydarzeń i z perspektywy policjanta, a także zaginionej kobiety. Końcówka jest bardzo dynamiczna, trzyma poziom, denerwuje i wzrusza. Doskonała lektura dla pasjonatów pełnych akcji thrillerów, dostarczających czytelnikowi mylnych wskazówek i szczegołów żmudnego, a czasami niebezpiecznego policyjnego śledztwa. A także unoszącej się nad wszystkim tajemnicy. Polecam.
 
"Może stanowiła przedmiot chorego zakładu. Ludzie zawsze potrafili traktować cierpienia swoich bliźnich jak rozrywkę. Każdy etap w historii ludzkości tworzył nieskończenie grubą warstwę współczucia. A osady tworzące kolejną warstwę cały czas się odkładały, odczuwała to teraz na własnym ciele. Dlatego nie chciała już dłużej żyć".
 

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa tematyka. Jestem ciekawa jak psychicznie ofiara wytrzymała tak dużą traumę. Musze koniecznie przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja :) A książka w naszym guście Siostro ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również książka zainteresowała :-)

    OdpowiedzUsuń