wtorek, 26 lipca 2011

Diana Palmer "Miłosne perypetie detektywów z Houston"


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.



Ona nieśmiała, on porywczy i buntowniczy. Najczęściej znacznie od niej starszy. Ona go kocha od pierwszego młodzieńczego zauroczenia. On ją prawdopodobnie też, ale nie zamierza się do tego przyznawać. Najczęściej jest facetem „z przeszłością” i nie zamierza nią obarczać tej zakochanej w nim dziewczyny. Ona też chce stłamsić tę nieszczęśliwą miłość, ale bez powodzenia. I tak tkwią przez pewien czas w tym uczuciowym impasie, aż w końcu paląca ich namiętność wybucha i już nic nie jest ważne. To schemat, wedle którego Diana Palmer stworzyła trzy miłosne historie w zbiorze zatytułowanym „,Miłosne perypetie detektywów z Houston”.


Pierwsza opowieść „A mogłem cię stracić…” przedstawia miłosne zawirowania właściciela agencji detektywistycznej, Dane Lassitera i jego sekretarki, Tess Merriwether. Dziewczyna od lat kocha się w swoim szefie, ale po pewnym wydarzeniu sprzed trzech lat wyraźnie się go boi. Co nie przeszkadza zerkać na przystojniaka zakochanym wzrokiem. Dane jest okropnie zaborczy i porywczy, sam przed sobą nie chce przyznać, że kocha Tess, wielokrotnie raniąc zakochaną w nim dziewczynę.

Kolejna historia to „Samotnik z wyboru”, w której bliżej poznajemy detektywa Nicka Reeda, którego poznaliśmy już w poprzedniej opowieści. Nick jest byłym agentem FBI, od zawsze podobała mu się jego sąsiadka Tabby, ale kilka lat temu odtrącił ją i od tamtej pory jest samotnikiem. Gdy na polecenie swego szefa, Dane Lassitera, Nick jedzie do Waszyngtonu, spotyka tam Tabby, która potrzebuje jego pomocy. Uczucia z przeszłości wracają, a bohaterowie wikłają się w pasmo wzajemnych pretensji.

Ostatnia opowieść to „Cofnąć czas”. Tutaj bohaterką jest Kit Morris, także pracownica agencji detektywistycznej Lassitera. Dziewczyna wcześniej pracowała u przystojnego Logana i skrycie się w nim kochała. Gdy mężczyzna zranił ją, zaręczając się z inną, wówczas Kit postanowiła odejść. Teraz pracuje u Dane Lassitera i dostaje nowe zlecenie. Jakże wielkie jest jej zdumienie i jednocześnie niechęć, gdy okazuje się, że zleceniodawcą jest… Logan. Przeszłość wraca, czasu nie da się cofnąć, ale może uda się naprawić to, co zostało popsute?

Proza Diany Palmer jest lekka, niezobowiązująca i na pewno niewymagająca. Historie tworzone wedle jednego wzorca, bohaterowie, jakby rysowani jedną kreską, miłosne opowieści wyraźnie prowadzące do happy endu. Książkę czyta się szybko, ale bez zbytniego zaangażowania, gdyby ktoś wyrwał mi ją z ręki i uniemożliwił dokończenie lektury, nie rozpaczałabym zbytnio. Na pewno dla osób lubiących proste historie, pełne miłości i erotyki, okraszone odrobiną sensacji, ta pozycja będzie fajną lekką lekturą na lato. Zresztą kto raz spotkał się z prozą Palmer, doskonale wie jakiego rodzaju książki ta autorka tworzy. Czasami można się oderwać od przytłaczającej rzeczywistości, wyłączyć męczące myśli i na chwilę stać się cichym obserwatorem miłosnych perypetii detektywów z Houston. Polecam wyznawcom gatunku:)

4 komentarze:

  1. Od czasu do czasu, czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie niezobowiązujące lektury dobre są na wakacje i do pociągu, kiedy nie jest potrzeba koncentracja, ja przyjmuje pod swoje skrzydła wszystkie romansidła,a później chłopak mi mówi, że się głupot naczytałam :P :)

    OdpowiedzUsuń
  3. eee tam faceci... co oni wiedzą? A na temat ich głupot możemy duuuużo opowiadać;)

    OdpowiedzUsuń