Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości samej autorki, za co serdecznie dziękuję :)
"Miłość; to ona tutaj mnie
przywiodła;
Ona mi dała siły, ja jej – oczy.
Sterem nie władam, jednak gdybyś była
Na zagubionym mórz najdalszym brzegu,
Śmiałbym wyruszyć po taki ładunek?"
Wiliam Shakespeare "Romeo i Julia"
Miłość potrafi popchnąć człowieka
nawet do najbardziej nieoczekiwanych działań. Czasami jest aktem
desperacji, czasami szaleństwa, czasami okrucieństwa. Może być
ślepa, może być nieodwzajemniona. Ale najgorzej gdy jest... chora.
Książka Anny Rybkowskiej "Jednym
tchem" przedstawia historię właśnie takiej miłości. Główna
bohaterka to Natalia Skowrońska, poznanianka, żona Mateusza i matka
czwórki dzieci. Wiliam Barlow to Londyńczyk, znany niemal na całym
świecie jako wokalista, instrumentalista i frontman rockowej grupy
Hexagon. Jak to możliwe, że ich drogi życiowe się zbiegły? To
szalona fascynacja Barlowa pewnym obrazem, sprawiła że odnalazł
swoją jedyną ukochaną Nell. Jest nią właśnie Natalia, która
wskutek działań gwiazdora trafia do jego domu, do jego sypialni i
oczywiście do jego serca. Ich związek jest trudny, pełen upadków,
bo wzlotów jest tutaj niewiele. Może przez wyrzuty sumienia i
niezdecydowanie Natalii, a na pewno przez szalony i pełen
sprzeczności charakter Wiliama. Który potrafi być równie czuły
co bezlitosny. Za to jego uwielbienie względem Polki graniczy z
szaleństwem. Nie jest to w smak Miriam, dzięki której Barlow
zrobił karierę, w zamian zaspokajając jej wyuzdane zachcianki. Jak
w tym wszystkim ma się odnaleźć Natalia, którą ciągle miotają
sprzeczne uczucia? A Miriam? Czy nie na darmo Wiliam nazywa ją
"wyżlicą"? Jest w stanie wytropić i zniszczyć to, co
staje jej na drodze?
Powieść Anny Rybkowskiej zaskakuje. I
konstrukcją i stylem, językiem. Autorka posiada olbrzymią wiedzę
z zakresu muzyki, sztuki, malarstwa, świetnie łączy wersy, w
których zepsute gwiazdy rocka wymieniają mało subtelne uwagi z
metaforyczno-filozoficznymi wywodami samego Barlowa, który jest
postacią tak złożoną, że podziwiam panią Annę za umiejętność
wiarygodnego przedstawienia bohatera tego typu.
"Jednym tchem" ma bardzo
adekwatny tytuł do szybkości czytania, a właściwie "połykania"
tej pozycji. I co ważniejsze, książka ta nie jest typowym
romansem, to fascynująca powieść o miłości owszem, ale także
studium człowieka miotanego namiętnościami, człowieka uwięzionego
w szponach despotki, historia ludzi pochodzących z odległych i
bardzo różniących się światów. Świetny język, wciągająca
akcja, namiętność, walka, szaleństwo i okrucieństwo. Wspaniała
lektura także dla wymagającego czytelnika.
A na zakończenie jeden z wielu
monologów Barlowa, który pomimo swego szaleństwa, wzbudzał we
mnie wiele litości i współczucia:
"Wiesz, jak to jest brać
niekończący się prysznic? Nie możesz z siebie spłukać
wszystkiego, a pragniesz się rozpuścić w wodzie i spłynąć do
rynsztoka. Masz przeświadczenie, że tam właśnie jest teraz twoje
miejsce – razem z wydartymi podczas aborcji strzępami ludzkich
embrionów, pośród odpadów cywilizacji, w workach z odsysanym
tłuszczem, na tyłach luksusowych gabinetów piękności!"
W tak piękny i zachęcający sposób przedstawiłaś swe wrażenia po przeczytaniu, że bardzo bym chciała osobiście poznać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji tylko pozostaje przeczytać książkę :)
OdpowiedzUsuńTrochę nie na temat, ale... zapraszam do zabawy One Lovely Blog Award. Będzie mi bardzo miło :)
OdpowiedzUsuńpoważnie zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do nagrody One Lovely Blog Award. :) Informacje w moim dzisiejszym poście. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńojej Kasia, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńKolejna lektura, której dzięki Pani nie pominę.
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
hehe ja również cię nominowałam. Info na blogu u mnie. Coś czuje że przodujesz:D
OdpowiedzUsuńMma książkę w planach :-)
OdpowiedzUsuńSzalenie mnie zachęciłaś, dodaję do "chcę przeczytać" :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na tę książkę prawie dwa lata i naprawdę polecam każdemu :)
OdpowiedzUsuńksiążka super! Ale irytuje mnie spora ilość błędów drukarskich. A może tylko moje wydanie ma "ten feler"?
OdpowiedzUsuńksiążka piękna,gdy zaczęłam czytać świat przestał istnieć.Teraz żałuję ,że już przeczytałm
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać 10 minut temu.Pożarłam ją jednego dnia.Cudowna,przecudna szkoda ,że mam za sobą obie częsci.Zacznę chyba jeszcze raz od początku czyli od "Nell".:)
OdpowiedzUsuńPo wspanialych ksiazkach trudno mi 'dojsc do siebie'. To naprawde piekna lektura. Domyslilam sie koncowki, choc i tak troche inaczej. Polecam.
OdpowiedzUsuń