wtorek, 25 marca 2014

Artur Górski "Masa o kobietach polskiej mafii"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka.


Kiedyś oglądałam polski serial sensacyjny, zatytułowany „Odwróceni”. Opowiadał o policjancie, który za punkt honoru postawił sobie rozbicie zarządu mafii pruszkowskiej i wołomińskiej. A także o jednym z jej członków, który przechodzi na „białą” stronę nocy. Nie ukrywam, że ta tematyka jest mi bliska i wiele na ten temat się naczytałam, naoglądałam, miałam też okazję rozmawiać z ludźmi, którzy „latali” na mieście. Dlatego, gdy tylko otrzymałam tę właśnie propozycję recenzencką, od razu zamówiłam książkę Artura Górskiego. „Masa o kobietach polskiej mafii” to rozmowa autora z Jarosławem Sokołowskim, „Masą”, świadkiem koronnym, o którym głośno było niegdyś w mediach. To on przyczynił się w większym lub mniejszym stopniu do rozbicia „pruszkowskich”.

W tej publikacji ze swadą i niegasnącym humorem przedstawia różne sytuacje z codzienności polskiego gangstera, a przede wszystkim pokazuje pozycje kobiet żyjących w tym specyficznym środowisku. Szczerze mówiąc, dziewczyny, żony, kochanki były traktowane w sposób instrumentalny i służący tylko do jednego celu. Do obrabiania gangsterów. Oczywiście największym szacunkiem cieszyły się prawowite małżonki i partnerki i wobec nich stosowane były także różne sposoby zachowań. Byli gangsterzy, którzy nie dopuszczali w ogóle do głosu swoje panie, miały „leżeć i pachnieć”. Były także w miarę normalne domy (jak dom Masy), gdzie żona wiedziała czym zajmuje się jej mąż, ale starała się o tym po prostu nie myśleć, nie rozmawiać, normalnie wychowując dzieci. Były także sytuacje, gdzie kobiety zaczynały przejmować obowiązki męża i zmieniały się w „git-falbany”. Lecz generalnie płeć żeńska stanowiła otoczkę gangsterskiego życia, uatrakcyjniając liczne imprezy, które były codziennością „chłopców z miasta”. Sam Masa przyznaje, że przez jego ręce i nie tylko przewinął się tabun dziewczyn, jedne zostawały w charakterze kochanek, którym wynajmował mieszkanie i załatwiał posadę w jednym z klubów należących do mafii. Inne przechodziły z rąk do rąk i żaden z chłopaków nie pamiętał nawet jednego imienia. Dla mnie, jako kobiety, takie traktowanie jest nie do przyjęcia, ale dla tych dziewczyn wożenie się z chłopakami z Pruszkowa to było niesamowite wyróżnienie i nobilitacja. A zaznaczyć trzeba, że nie były to dziewczyny (w większości) z jakiegoś marginesu społecznego, często wykształcone, zawsze piękne, pewne swojej wartości. Jak to powiedział sam Masa, kobiety wolą takich osiłków, troglodytów i tyle. Nie mnie to oceniać, aczkolwiek pewnie coś w tym jest, może Freud miałby tutaj więcej do powiedzenia.

Wracając do omawianej lektury, dwaj prowadzący konwersację panowie zahaczają o wiele niewygodnych tematów, dotyczących różnych przekrętów, szemranych interesów i udziału osób ze świecznika. Oczywiście, nazwiska nie padają wprost, ale na przykład można dowiedzieć się, że firma Missland, zajmująca się organizacją wyborów najpiękniejszych Polek w sumie kierowana była przez „pruszkowskich”. W książce pojawia się także krótka wzmianka o Agnieszce Kotlarskiej, która została Miss Polski 1991 roku, a potem padła ofiarą stalkera, który zamordował ją przed domem na wrocławskich Maślicach. Historia ta jest mi doskonale znana, gdyż z Agnieszką chodziłam do podstawówki i mieszkałyśmy praktycznie na jednym osiedlu. 

Książka jest swobodną rozmową, pełną niewybrednych żartów i czasami krew mrożących opisów różnych działań i zachowań chłopców z Pruszkowa. Co dla jednych będzie niesmaczne i okrutne, dla innych ukaże prawdziwość tego gangsterskiego życia, gdzie pieniądze były wielkie, kobiety piękne, pięści twarde, a wszystko trwało zaledwie kilka lat. Czy warto było? Na to na pewno nie znajdziemy odpowiedzi, Masa także nie da nam jasnego przekazu. Najlepiej przeczytać to, co pomiędzy wierszami. Polecam.

6 komentarzy:

  1. To bardzo interesująca pozycja,która mam nadzieję,że przeczytam niedługo :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja Pani Agnieszko. Ja usłyszałam o tej pozycji w Dzień Dobry TVN i stwierdziłam, że to jest to. Miłym faktem jest to, ze od razu skojarzył mi się Łukasz z Pani powieści, którego wręcz ubóstwiam i niesamowicie ubolewam, że to koniec ich historii. Po prostu przez ponad dwa tygodnie dochodziłam do siebie! No, ale wracając do tematu uwielbiam takie klimaty i jestem właśnie w połowię lektury. Mimo, że to czarna strona, czuję dreszczyk czytając to wszystko. Niesamowitym przeżyciem jest lektura i możliwość wyobrażenia sobie wielkości pruszkowskiej mafii, a już nie wspomnę o ludziach, którzy w tym uczestniczyli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też skojarzył się Łukasz i Zakręty losu :) Dlatego wiedziałam, że muszę przeczytać tę książkę.

      Usuń
  3. Zainteresowała mnie ta książka

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam fragment będąc w empiku i tylko czekałam, aż ktoś to opisze. Pani zdanie jest dla mnie cenne, więc z tego polecenia skorzystam. Skojarzeń z Lukasem, ale też z chłopakami z Santany nie sposób uniknąć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakrętów losu jeszcze nie czytałam bo nie posiadam, ale akurat niniejsza pozycja mnie jakoś nie "kręci".
    Za to pochwalę się swoimi wrażeniami po Łatwopalnych - wreszcie udało się opisać, bo przeczytałam już w lutym, ale z powodów osobistych wcześniej nie dałam rady. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu!
    http://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2014/03/agnieszka-lingas-oniewska-atwopalni.html - zapraszam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń