Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal.
Rachel i Ben, Ben i Rachel. Wszyscy studiujący z nimi
przyzwyczaili się, że ta dwójka przyjaciół nigdy się nie rozstawała. Wspólne
imprezy, wspólna nauka, wspólne przeżywanie porażek i niepowodzeń, dzielenie
się tajemnicami, komentowanie nieudanych randek. Przyjaźń na wieki? Chyba nie.
Teraz Rachel jest po trzydziestce, właśnie rozstała się z
narzeczonym, z którym była przez ostatnie trzynaście lat, a od dziesięciu lat
nie widziała swojego najlepszego przyjaciela, Bena. Co tak naprawdę wydarzyło
się dekadę temu? Czy było to coś, co nie pozwoliło młodej kobiecie ułożyć sobie
życia i wspólnie budować przyszłości z Rhysem? Lecz chyba nadszedł czas na
rozliczenie się z przeszłością, bo oto do Manchesteru wraca… Ben. Rachel zdaje
sobie sprawę, że jej uczucie do tego zniewalającego mężczyzny nie minęło, że
cały czas się oszukiwała, pozwalała, żeby ślepy los decydował za nią, aby kto
inny podejmował decyzje. Właśnie z tym dziewczyna ma największy problem. Ze
zmianami, z pójściem za głosem serca, nawet, jeśli wiązałoby się to z poważnymi
konsekwencjami. Jak długo ma zamiar się oszukiwać? Chyba nadszedł czas, aby
posłuchać tego, co w duszy gra. Lecz… czy nie jest za późno? Bowiem okazuje
się, że Ben wrócił do miasta z żoną. Olivią. Bogatą, piękną i inteligentną.
Drogi dawnych przyjaciół krzyżują się i powoli okazuje się,
że zarówno jedna, jak i druga strona nie była w stanie tak do końca o sobie
zapomnieć. W książce „Nie mów nic, kocham cię” autorstwa Mhairi McFarlane
poznajemy losy Bena i Rachel, pary, która przez ponad dziesięć lat żyła w
ułudzie, kłamstwie i swojej własnej rzeczywistości. Autorka pokazuje, jak proste
niedomówienia, brak porozumienia i zwykły ludzki strach przed zmianami
powodują, że czasami można swoje życie przeżyć obok. I jak łatwo można
przegapić prawdziwe uczucie, druzgocące, paraliżujące, a jednocześnie cudowne i
porywające.
W powieści poznajemy obecne losy tej pary, a także cofamy
się w przeszłość, aby zobaczyć jak rozwijała się ich przyjaźń i do czego ich to
zaprowadziło. Książka napisana jest prostym, energicznym językiem, zawiera
wiele kąsków humorystycznych, a także duże pokłady romantyzmu, który sprawia,
że powieść wciąga i wywołuje szereg emocji. Bohaterowie czasami doprowadzają do
szału, bo mamy okazję „słyszeć” ich myśli, a te często nie idą w parze z
wypowiadanymi słowami. Wszystko byłoby o niebo łatwiejsze, gdyby czasami więcej
mówili, a mniej myśleli. Jednak wówczas fabuła nie byłaby tak zagmatwana, a
jednocześnie pasjonująca.
„Nie mów nic, kocham cię” to prawdziwa uczta dla
wielbicielek romansów, ale takich ciekawie skonstruowanych, nie sztampowych, z
przesłaniem , nutką humoru i bohaterami z krwi i kości, z całym ich bagażem
doświadczeń i wszelkimi wadami, jakie posiadają zwykli ludzie. Polecam, świetna
lektura.
Widzę, że coś idealnego dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJak mnie najdzie chęć na historię miłosną to poszukam tej lektury :)
OdpowiedzUsuńCzytałam i bardzo mi się podobała ;)
OdpowiedzUsuńRomans z humorem i odrobiną ironii lubię :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Czy ta książka nadaje się dla faceta ?:D
OdpowiedzUsuńhttp://www.topdycha.pl
Przyda mi się dobre romansidło na początek jesieni :)
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna. Czyta się ją przyjemnie i z zaciekawieniem. Pełna humoru, a przy tym losy bohaterów są tak realne, że budziła we mnie mnóstwo empatii. Polecam.
OdpowiedzUsuń