Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal.
Chyba każdy, kto nie jest na bakier z literaturą,
słyszał o powieści Agathy Christie „Morderstwo w Orient Expressie”. A niektórzy to może nawet czytali! Inni pewnie
oglądali adaptację filmową. W każdym razie większości ten tytuł zapewne „obił”
się o ucho. Gdy zobaczyłam propozycję wydawnictwa Pascal o przewrotnym tytule „Noc
w Orient Expressie”, wiedziałam, że muszę sięgnąć po tę książkę. Chociaż
Veronica Henry nie stworzyła kryminału, to jednak melancholia i nawracające wspomnienia
pasjonujących przeżyć w sławnym pociągu były silniejsze.
I bardzo dobrze, że skusiłam się na tę lekturę, bo
chociaż „Noc w…” nie jest kryminałem, ale raczej powieścią obyczajową z wieloma
wątkami romansowymi, to jednak czytało mi się ją równie intensywnie, co
kryminał Agathy Christie.
Mamy tutaj całą plejadę bohaterów i sposób ich
przedstawiania, a także konstrukcja powieści przypominają mi z kolei film „To
właśnie miłość”, gdzie pojawiają się różne postaci, zupełnie ze sobą nie
związane, a jednak wszyscy spotykają się w scenie finałowej. W powieści
Veroniki Henry jest podobnie, różne ludzkie historie, smutne, tragiczne, a
także pełne nadziei, romantyczne, ukazane w perspektywie rychłej podróży Orient
Expressem na trasie Londyn-Wenecja. Poznajemy więc Archiego, któremu przyjaciel
zrobił psikusa i wysłał jego zgłoszenie do konkursu, w którym wygraną jest
randka w ciemno w luksusowym pociągu. I teraz oto obok niego stoi śliczna
Emily. Jest także Imogen, która ucieka od zawadiaki na motocyklu, niepewna jego
uczuć do siebie, ale pewna swoich do niego. Z Imogen związana jest także
historia pewnego obrazu, a właściwie nie z samą dziewczyną, ale z jej babką i
gorącym romansem sprzed lat. Z zapartym tchem śledzimy Stephanie, która od
trzech miesięcy spotyka się z Simonem, a teraz rusza z nim i jego nastoletnimi
dziećmi w podróż. I będzie musiała stawić czoło wielu rodzinnym problemom. Mamy
jeszcze kilka innych ciekawych par, które przeżywają wzloty i upadki, a zawsze
wszystko kończy się prawdziwą erupcją uczuć.
„Noc w Orient Expressie” to wciągająca historia o
ludziach, pełna emocji, uczuć, zagadek z przeszłości, namiętności i wiary w to,
że prawdziwa miłość pokona wszelkie przeszkody. Że prawdziwe uczucie przetrwa
lata i na zawsze pozostanie czymś mocnym i niezachwianym. Chociaż czasami
fabuła przeżywa zawirowania, a czytelnik czuje lekkie podenerwowanie takim, a
nie innym zachowaniem bohaterów, to jednak są to emocje koniec końców pozytywne
i zmierzające do niezaprzeczalnego happy endu. Jeśli macie ochotę na pełną
miłości i wzruszeń historię, to zapewniam, że w tej powieści na pewno to
odnajdziecie. Polecam.
Chętnie zajrzę do tej książeczki :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńRównież czuję się zachęcona
OdpowiedzUsuńPo lekturze kryminału Christie bardzo mnie intrygował ten pociąg :)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco, a jaka urzekająca okładka :)
OdpowiedzUsuńPiękna okładka i Twoja pochlebna recenzja kuszą :P
OdpowiedzUsuń