Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Grupy Wydawniczej Foksal.
„Zmartwychwstały” brytyjskiego autora Craiga Russella jest
kolejną częścią cyklu hamburskiego, opowiadającego o życiu i śledztwach
hamburskiego policjanta, Jana Fabela. Nie wiedziałam, że to jest kolejna
odsłona serii, ale w niczym mi to nie przeszkadzało, a pewne nawiązania do
wcześniejszych wydarzeń tylko zaostrzyły mój apetyt na sięgnięcie po powieści
Russella.
Historia rozpoczyna się dosyć zaskakująco, otóż jesteśmy
świadkami rytualnego zabójstwa młodego człowieka w roku 324 naszej ery. Potem
akcja przenosi się do Hamburga, do czasów obecnych. Zostają znalezione okrutnie
okaleczone zwłoki pewnego mężczyzny, który został pozbawiony… skalpu. Trofeum
nie zostało zabrane, ale pozostało na miejscu zbrodni, umieszczone w widocznym
miejscu. Tak, aby nikt nie mógł tego przeoczyć. Zespół Jana Fabela wkracza do
gry. Maria, Anna, Frank, Werner mają wiele okrutnych przeżyć za sobą, ale
działają sprawnie i zawsze efektywnie. Tym razem muszą stawić czoło seryjnemu
zabójcy, który napada na mężczyzn i ściąga z nich skalpy. Bardzo skomplikowane
i wielowątkowe śledztwo prowadzi zarówno do terrorystycznej organizacji sprzed
dwudziestu lat, a także do wiary w reinkarnację i dziedziczenie wspomnień.
Fabel i jego ludzie poświęcają niemal każdą wolną chwilę, aby dopaść
psychopatę, jednocześnie odsłaniają dziwną sieć powiązań poszczególnych ofiar.
I powoli zaczynają zdawać sobie sprawę, że zabójca wciąż jest o krok przed
nimi. Czytelnik ma okazję także śledzić życiowe perypetie policjantów, ich
wahania, rozterki i demony przeszłości, które wciąż przypominają o wydarzeniach
sprzed lat.
Autor wraca także do czasów wojny, kiedy Hamburg został
ostrzelany przez pilotów RAF-u, a tysiące niewinnych cywilów zginęło w pożodze
i ogólnym wojennym chaosie. Nawiązuje też do wcześniejszych wydarzeń i ciągnie
wątek ukraińskiego szefa zorganizowanej grupy przestępczej.
„Zmartwychwstały” to wielowątkowy kryminał, a także rzut na
historię i na obecną sytuację społeczno-polityczną Niemiec. Zakończenie jest
bardzo zaskakujące i stanowi przysłowiową wisienkę na torcie. Na pewno sięgnę
po wcześniejsze powieści z cyklu hamburskiego i was także gorąco do tego
namawiam.
„ – Pamiętam, jak
przeklinałem Boga za to, że dał mi życie. Za to, że pozwolił mi się urodzić w
tym właśnie czasie i w tym miejscu. Myślałem, że to już koniec wszystkiego.
Nietrudno było sobie wyobrazić, że ta wojna będzie końcem świata”. [1]
Nie powiem brzmi nawet interesująco ten kryminał, chociaż za wątkami politycznymi nie przepadam.
OdpowiedzUsuńI znowu kusisz :)
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowała mnie recenzja tej książki. Zapiszę ją sobie na moją listę :)
OdpowiedzUsuńRecenzja jest świetna, choć ja wcześniej czytałam już jedną powieść tego autora i muszę przyznać, że na kolana mnie nie powaliła, ale może warto dać mu drugą szansę? :)
OdpowiedzUsuńCzasami warto dać drugą szansę :)
Usuń