środa, 4 lipca 2012

Yrsa Sigurdardóttir "Pamiętam cię"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.


Z twórczością Yrsy spotkałam się przy okazji lektury powieści "Spójrz na mnie". Był to pasjonujący thriller, od którego nie sposób było się oderwać. Teraz dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza do mojej biblioteczki trafiła najnowsza książka tej islandzkiej autorki, zatytułowana "Pamiętam cię".  I nie ukrywam, że odbiór tej historii był równie pasjonujący, co poprzednio, ale jednocześnie wzbudzający o wiele więcej mrożących krew w żyłach odczuć. Bo "Pamiętam cię" to rasowy horror, po lekturze którego lepiej nie zapuszczać się w ciemne czeluści domostwa. Bo nigdy nie wiadomo co się kryje pod podłogą.

Opowieść składa się z dwóch jednocześnie poprowadzonych wątków. Poznajemy trójkę przyjaciół, Katrin, jej męża Gardara i ich przyjaciółkę Lif, kiedy płyną do osady Hesteyri, którą wcześniej odkrył zmarły mąż Lif, a także przyjaciel Gardara. Teraz ten ostatni stał się właścicielem starego domu, w którym ma zamiar otworzyć pensjonat. Cała trójka udaje się do opuszczonej przez ludzi osady, nie wiedząc zarazem, że tak do końca nie jest ona opuszczona.

Drugi wątek powieści skupia się psychiatrze Freyru, który pomaga policji w śledztwie związanym z aktami wandalizmy w miejscowym przedszkolu. Prywatnie życie Freyra rozpadło się, kiedy zaginął bez wieści jego synek Benni. Nie pomogło żmudne śledztwo policji, nic nie dały szeroko zakrojone poszukiwania, dziecko po prostu zniknęło. Wkrótce potem rozpadło się małżeństwo Freyra, a jego żona Sara trafiła do ośrodka psychiatrycznego.
Mężczyzna wciąż nie może się pogodzić ze stratą i cały czas szuka odpowiedzi na pytanie, co się stało z jego synem. Już niebawem okaże się, że dawno temu w miasteczku też miały miejsce podobne akty wandalizmu i ponad 50 lat temu w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął inny mały chłopiec, zaniedbywany przez ojca. W tym samym czasie, przebywający w oddalonej od ludzi osadzie Katrin, Gardar i Lif są świadkami dziwnych wydarzeń, które odsuwają w niebyt ich realistyczną wiarę w to, że wszystko da się wytłumaczyć, a rzeczy nadprzyrodzone można spotkać tylko w filmach.
Co łączy obie historie? Co ma wspólnego zaginięcie Benniego z zaginięciem chłopca sprzed lat? Dlaczego giną starsi ludzie, którzy kiedyś chodzili do tej samej szkoły? Co tak naprawdę sprawiło, że trójka przyjaciół pojawiła się w Hesteyri?

Podczas lektury pytania mnożą się w głowie czytelnika i ma się nieodpartą chęć, aby zajrzeć na końcowe strony powieści. Jednocześnie jest się wybitnie wyczulonym na wszelkie odgłosy, które mogą oznaczać, że w naszym domu nie jesteśmy sami. Tak jak nie są sami bohaterowie powieści.
"Pamiętam cię" to świetny horror, godny reprezentant gatunku, wciągający, wzbudzający uczucie strachu, klaustrofobii, a jednocześnie intrygujący i powoli odkrywający meandry zagmatwanej zagadki, prowadzącej do wyjaśnienia wszystkich wątków. Ale czy na pewno? 

Polecam, jednocześnie lojalnie ostrzegam: po lekturze tej książki żadne skrzypnięcie, żaden odgłos nie pozostanie w waszych umysłach bez echa. Uważajcie, nigdy nie wiadomo, co się kryje pod podłogą!

1 komentarz:

  1. Witam. Uwaga zdradzam część fabuły! Chciałem zapytać czy ktokolwiek zauważył błąd logiczny podczas czytania tej książki. Mianowicie chodzi mi o rozdział 29. Jako uważnego i nieco nadwrażliwego czytelnika zainteresował mnie fakt radosnego cykania komórką fotek pod włazem przez Kato. Jak wiadomo kiepskie położenie przyjaciół wynikało z braku możliwości kontaktu telefonicznego - rozładowanych baterii we wszystkich komórkach. Sprawdziłem, jasno wynika z tekstu, że aparat Lif był kaput. Trochę straciłem zapał bo opowieść do tego momentu wciągnęła mnie bez reszty. Coś mi umknęło? Pozdrawiam! Łukasz.

    OdpowiedzUsuń