Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MG.
"Tak wiele spotkań zależy od jednego zdarzenia. Gdyby nie ono..."*
Te słowa właściwie oddają atmosferę, akcję, główny wątek najnowszej powieści Katarzyny Enerlich, zatytułowanej "Studnia bez dnia". Czasami o naszym życiu decyduje jedno małe wydarzenie, jeden ruch, jeden krok, albo... jedno naciśnięcie zielonej słuchawki w telefonie. Wówczas możemy połączyć się z kimś, kto wcale nie chciał z nami rozmawiać i usłyszeć coś, co wolelibyśmy nie słyszeć i o czym wolelibyśmy nie wiedzieć. Lecz czy niewiedza w pewnych przypadkach na pewno wyszłaby nam na zdrowie? Przekonała się o tym bohaterka powieści, Marcelina, której życie uległo diametralnej zmianie, właśnie wskutek pewnego splotu wydarzeń.
Marcelina została sama, musiała zamienić mieszkanie na mniejsze, znaleźć pracę i próbować odzyskać równowagę. I starać się połatać popękane z żalu serce. Z podwójnego żalu. W dodatku w jej życiu pojawiła się kobieta, którą powinna znienawidzić, a jednak nie potrafi tego uczynić i czuje, że zaczyna darzyć ją coraz większą sympatią, a nawet przyjaźnią. Walcząc z własną przeszłością, Marcelina podejmuje pracę na stoisku z pamiątkami w sercu Torunia. Straganik należy do Tadeusza, toruńskiego rzeźbiarza. Jednocześnie kobieta nadal przyjmuje zlecenia na drobne renowacje ram obrazów, zaprzyjaźnia się z Anną, sąsiadką, z którą spotkała się już wcześniej. Okazuje się, że los często zatacza koło, kierując ludzi tam gdzie chce.
Dziewczyna przebywa też często w pracowni Tadeusza i pewnego razu odkrywa mroczną i tragiczną tajemnicę sprzed trzech stuleci. Dotyczy ona zakochanego i niewiernego mężczyzny. Doprawdy, los czasami jest zabawny!
Do czego doprowadzi bohaterkę ta droga ku zamierzchłym czasom? Czy historia Martinusa Teschnera znajdzie swój koniec i zmęczona dusza dozna ukojenia? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na domorosłą panią detektyw?
Zapewniam, "Studnia bez dnia" to prawdziwa wakacyjna przygoda z historią w tle, zatem zagadek i pytań na pewno nie zabraknie.
Katarzyna Enerlich bardzo zaskoczyła mnie tą opowieścią. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jest akcja na miarę sensacyjnej, wątek kryminalny, historyczny, obyczajowy. Wspaniale ukazany Toruń, a także życie bohaterki w mazurskiej wsi. Nawet nawiązania do sytuacji Mazurów po zakończeniu II wojny światowej, co po obejrzanej niedawno "Róży", wciąż we mnie żyje i nie daje spokoju myślom.
Na uwagę zasługują fotografie realnych miejsc, w których przebywa bohaterka, a także historycznych śladów, pozostawionych przez przeszłość. Śladów, które mają ogromne znaczenie dla fabuły.
Dla mnie fantastyczna lektura na wakacyjne dni, idealna też dlatego, że w lipcu wybieram się, między innymi, do Torunia. I na pewno pójdę szlakiem Marceliny, Tadeusza, Anny i Janka Muzykanta. Gorąco polecam tę powieść!
* str. 149, Katarzyna Enerlich, Studnia bez dnia, Wydawnictwo MG, 2012.
Zgadzam się z opinią. Dla mnie to kolejna książka K. Enerlich, którą uwielbiam:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż przeczytałam - polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńkurczę, w takich razach brakuje mi możliwości pójścia do księgarni, tak po prostu, wrócenia z książką i rozpoczęcia jej natychmiast. Ech
OdpowiedzUsuńKsiążka jest naprawdę swietna. Niby lekka, łatwa i przyjemna, a jednak... Zaskakująca. Następna książka pani Kasi i znowu sukces! Polecam! Iza Dominika
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń