wtorek, 18 lipca 2017

Dot Hutchison "Kolekcjoner motyli"

Jest to jedna z tych książek, które wbijają się w naszą podświadomość i im dalej zagłębiamy się w fabułę, tym mocniej przenosimy się w przedstawiony świat. A jest to świat okrutny, bezwzględny, chory i drastyczny.

Maya i inne piękne dziewczyny żyją niczym w niebiańskim ogrodzie. Jedzą, śpią, noszą czarne suknie z odkrytymi plecami, aby obnażać piękne i przerażające tatuaże na plecach. Motyle. To właśnie znajduje się na ich ciałach i jest symbolem tego, czym są dla Ogrodnika. Piękne Motyle, które żyją tak samo krótko. Dożywają dwudziestych pierwszych urodzin, aby potem powiększyć kolekcję gospodarza. 
Akcja rozpoczyna się niejako od końca, gdy Ogród został odkryty i zlikwidowany, nieliczne ofiary przeżyły, a Maya, jako jedna z ważniejszych postaci, opowiada historię swego uwięzienia, jednocześnie wplatając sporo wątków z własnego tragicznego dzieciństwa.

Ogrodnik to socjopata, który zbudował Ogród pełen młodych kobiet, które porywa tuż po okresie dojrzewania, aby conajmniej pięć lat cieszyć się ich ciałami. Współsprawcą tego procederu jest jego sadystyczny i równie psychopatyczny starszy syn, a wkrótce pojawia się ktoś jeszcze. Chodzą legendy o jednej dziewczynie, której udało się uciec, ale Maya nie ma pojęcia jak mogła to zrobić. 
Agenci Victor Hanoverian i Brandon Eddison słuchają przerażającej opowieści, którą snuje dziewczyna, mówiąca o okropieństwach w taki sposób, jakby opowiadała o tym, jak spędziła popołudnie.


„Kolekcjoner motyli” Dot Hutchison to na pewno powieść dla czytelników o mocnych nerwach, porywająca od pierwszych wersów i brutalnie wciągająca w chory świat psychopatów. Doskonały thriller, który czyta się jednym tchem. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz