„Miasto glin”-najnowsza powieść Karin Slaughter to trzymająca w napięciu, kryminalna historia o tym, jak kobiety przebijały się przez męski świat i pokazywały swoją siłę, spryt i inteligencję.
Akcja książki rozgrywa się w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych w Atlancie, gdzie niejaki „Strzelec” poluje i zabija gliniarzy. Maggie Lawson zaczyna prowadzić własne ciche śledztwo w tej sprawie, zaraz po tym, jak jej brat Jimmy ledwo uszedł z życiem, podczas gdy jego partner zginął. Maggie wychowywana w świecie zdominowanym przez mężczyzn, próbuje walczyć o siebie, co jest niebywale trudne w tym społeczeństwie pełnym mizoginistów, rasistów i ksenofobów. Gdy do policyjnego oddziału trafia piękna, blondwłosa Kate Murphy, obleśnym żartom i poniżaniu nie ma końca. Kate zaczyna służbę u boku Jimmy’ego i już wkrótce wpada na pewien zaskakujący trop. Potem, wraz z Maggie Lawson odkrywają kolejne karty, które prowadzą wprost do seryjnego zabójcy policjantów, zwanego „Strzelcem”. A jednak do końca żaden z kolegów-gliniarzy nie jest w stanie przyznać, że dziewczyny wykonują kawał dobrej roboty.
„Miasto glin” to pełna realizmu, prawdy, bezwzględności opowieść, ukazująca świat nieprzyjazny kobietom, kolorowym, homoseksualistom i wszystkim tym, którzy odbiegają od starych norm i zasad, ustalonych przez prawowitych obywateli Atlanty. Czyli białych, heteroseksualnych mężczyzn.
Powieść ta, oprócz warstwy kryminalno-obyczajowej, oprócz zaskakującej intrygi z suspensem, jest także bolesnym przekrojem amerykańskiego społeczeństwa lat siedemdziesiątych. Patrząc na obecną sytuację polityczną, nasuwa się pytanie, czy faktycznie to miało miejsce czterdzieści lat temu, a nie na przykład… wczoraj?
Polecam, to doskonale skonstruowany kryminał, prawdziwy, brutalny i pełen zaskakujących zwrotów akcji. Wciąga od pierwszej strony, irytuje i wzbudza szereg sprzecznych uczuć, a postaci kobiet-policjantek poruszają realizmem i szczerością. Warto przeczytać, zresztą jak wszystkie książki tej pisarki.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz