niedziela, 13 października 2013

Guillaume Musso "7 lat później"

„7 lat później” Guillaume Musso to dziewiąta powieść wydana w Polsce, w której znany francuski pisarz funduje czytelnikowi prawdziwy sensacyjny rollercoaster, nie zapominając o emocjach, gorących uczuciach i wielkiej sile miłości.

Nowojorski lutnik, Sebastian Larabee i zwariowana artystka, modelka, aktorka w jednym, Nikki Nikovski. Wpadają na siebie przypadkiem, a właściwie to Nikki zostaje przyłapana na kradzieży, a będący tego świadkiem Sebastian, zafascynowany bezczelną piękną kobietą, postanawia wybawić ją z opresji. Chwilę potem sam staje się ofiarą kradzieży, a piękna Nikki ulatnia się wraz z jego portfelem. Lecz to nie koniec, to dopiero początek. Początek ich wielkiej miłości, szalonych rozstań i powrotów i niezliczonej ilości kłótni, aż wreszcie zdrad. Mija siedem lat, są już po rozwodzie, Sebastian mieszka z córką Camille, a Nikki z drugim dzieckiem z bliźniaczej parki – Jeremym. Rozwód odbył się w niezbyt przyjaznej atmosferze i kobieta zgodziła się na taki podział opieki nad dziećmi, bojąc się, że bogaty były mąż odbierze jej całkowicie możliwość widywania się z córką i synem. 

Lecz teraz Nikki i Sebastian będą zmuszeni na nowo nawiązać ze sobą nić porozumienia, ponieważ okazuje się, że ich syn Jeremy został porwany. To dopiero początek kłopotów i to takich przez duże K, na miarę światową, powiedziałabym. Bowiem byli małżonkowie trafiają w sam środek rozgrywek kartelu narkotykowego, ich córka też wkrótce znika, trop prowadzi do Paryża, a potem para ląduje w amazońskiej dżungli, znajdując się pod obstrzałem narkotykowego gangu. A wszystko przez to, że po prostu zapomnieli, że naprawdę cię kochają.

„7 lat później” to całkiem zgrabna i wciągająca historia o miłości rzecz jasna, okraszona wątkiem kryminalno-sensacyjnym, gdzie akcja toczy się w iście zawrotnym tempie, a strzały padają nie wiadomo skąd. Czasami trochę z niedowierzaniem czytałam o kolejnych szalonych akcjach, ale taka jest konwencja tej powieści, coś a’la James Bond, tylko tutaj w roli nieustraszonego agenta występuje dwoje rodziców, szukających swych dzieci, a także szukających czegoś jeszcze, co ich połączyło dawno temu.

Niezła rozrywka na wieczór, sposób przedstawienia bohaterów przywiódł mi na myśl komedię sensacyjną „Pan i Pani Smith”. Polecam, naprawdę fajna, wciągająca książka.

3 komentarze:

  1. Na książkę Musso mam ochotę już od jakiegoś czasu, bo bardzo dużo dobrego słyszałam o tym autorze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wymieniony film był dobrą rozrywką, jeśli taka jest recenzowana książka, to z chęcią poszukam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystkie, jak dotąd wydane powieści Guillaume Musso. Lubię czytać jego książki, są specyficzne. Moje ulubione to "Uratuj mnie" i "Telefon od anioła".

    OdpowiedzUsuń