sobota, 9 sierpnia 2014

Joyce Maynard "Ostatni dzień lata"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MUZA.


Uwielbiam historie trudnych miłości, skomplikowane układy międzyludzkie, pierwsze trudne chwile, dalsze jeszcze trudniejsze. Wybory, zdrady, powroty. Marzenia, plany, które muszą ulec zmianie, wskutek nieprzewidzianych okoliczności. Przysłowiowe kłody pod nogi rzucane bohaterom przez innych, przez zwroty akcji, przez nich samych. A wszystko to powinno prowadzić do wyczekiwanego happy endu. Lecz czy zawsze tak być musi? A może czasami fabuła przedstawiona jest w nieco inny sposób, ale tak samo intryguje, wciąga, rozbawia i zasmuca?
Taka właśnie powieść trafiła na moją półkę biblioteczną. Jest to książka Joyce Maynard „Ostatni dzień lata”.

W sumie ciężko mi określić kto jest jej głównym bohaterem. Trzynastoletni Henry? A może jego matka, Adele? Może też nim być przystojny uciekinier Frank. Ta trójka niespodziewanie wpada na siebie w świecie, w którym Adele popada w coraz większe szaleństwo, Henry walczy ze swoją budzącą się dojrzałością, a Frank jest mężczyzną, który znalazł się na skraju piekła i tylko krok dzieli go od jego czeluści.

Fabuła niby prosta, oto matka z synem pojawiają się w jednym z marketów na zakupy, na które wybierają się niezmiernie rzadko. Lepiej zamawiać puszkowane jedzenie z katalogu, niż zjawiać się tam, gdzie są ludzie. LUDZIE. Tych Adele ścierpieć nie może, a już szczególnie kobiet w ciąży i tych z małymi dziećmi. Nastoletni Henry traktuje te rzadkie wyjścia jako jedną z nielicznych rozrywek, jest outsiderem, co nie jest wcale dziwne, biorąc pod uwagę sposób wychowania go przez matkę. Do kolejnych nielicznych rozrywek (jeśli można to tak ująć) należą wyjścia z ojcem i jego nową rodziną do baru na burgera. Henry znosi to cierpliwie, acz bez wielkiego halo. Jednak tym razem wyjście do marketu całkowicie zmieni ich życie. Tam pojawia się Frank, mężczyzna o zniewalającej powierzchowności, stanowczy i… ranny. Prosi Henry’ego o pomoc i ją uzyskuje. Gdy spojrzenia Franka i Adele przecinają się, coś się zmienia. Nieważne są okoliczności, w jakich się poznali, istotne jest to, że coś drgnęło w ich poranionych i zamrożonych sercach. Rozpoczyna się kilka ostatnich dni lata, w których bohaterowie poznają smak prawdziwej miłości i namiętności. Jednak… czy w tej sytuacji możliwy jest happy end?

Na uwagę zasługuje sposób przedstawienia wydarzeń, gdyż narratorem jest nastoletni Henry i całą fabułę widzimy jego oczami, a kwestie wypowiadane przez bohaterów, słyszymy jego uszami. Nieco inna forma narracji nie przeszkadza w odbiorze powieści, która wzrusza, denerwuje i daje do myślenia.
„Ostatni dzień lata” to piękna opowieść o miłości, dojrzewaniu, trudnych wyborach, ludzkich tragediach, a także o tym, że na prawdziwe uczucie nigdy nie jest za późno, a ta jedyna szczera miłość jest w stanie przetrwać lata w oczekiwaniu na spełnienie. Dodam jeszcze, że na podstawie książki nakręcono film pod tytułem „Długi, wrześniowy weekend”, a główne role zagrali Kate Winslet i Josh Brolin.
Gorąco polecam tę powieść, mnie ujęła i wzruszyła, teraz mam zamiar obejrzeć jej adaptację filmową.

„Doszedłem do przekonania, że prawdziwym narkotykiem jest miłość. Taka, która zdarza się rzadko, dla której nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Mężczyzna wyskakuje z okna na drugim piętrze i krwawiąc, dobiega do supermarketu. Kobieta zawozi go do swego domu. Oboje nie mogą nigdzie wychodzić. Tworzą własny świat w czterech - zbyt cienkich - ścianach naszego starego żółtego domku. Przez niecałe sześć dni trzymają się siebie nawzajem ze wszystkich sił. Przez dziewiętnaście on czekał na chwilę, kiedy będzie mógł do niej wrócić. I wreszcie się doczekał.”*


* str. 298, Ostatni dzień lata, Joyce Maynard, Muza, Warszawa 2014

5 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się okładka:) chyba dziś zacznę czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaję sobie do listy. Piękny cytat.

    OdpowiedzUsuń
  3. Potrzebowałam zachęty, no i mam ;) książka czeka na półce, może jutro zacznę?
    PS. Wkrótce zabieram się za "Pochłaniacz" Bondy, jestem ciekawa czy będziemy miały podobne zdanie. Dzięki Pani recenzji się na nią skusiłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki, a z drugiej zniechęciłaś... Przedstawiłaś ją jako idealną lekturę, świeże spojrzenie, książkę lekką, lecz pouczającą. Jednak fragment o tym, że gdy spojrzeli sobie w oczy coś między nimi zaiskrzyło wydał mi się strasznie banalny, naiwny i oklepany. A to z kolei wzbudziło moje obawy, że książka cała taka będzie ;/

    http://ksiazkowy-swiat-niki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń