Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Videograf.
J.R. Ward to amerykańska pisarka, autorka popularnej
serii paranormalnej o Bractwie Czarnego Sztyletu. Tam bohaterami były wampiry,
natomiast w najnowszej książce, rozpoczynającej nowy cykl, pojawiają się
anioły. „Upadłe anioły” to pierwszy tom nowej serii, zatytułowany „Misja”.
Głównym bohaterem jest tajemniczy Jim Heron, który
na początku zdaje się być najzwyklejszym mężczyzną, pędzącym zwykłe, nawet
nudne życie. Praca na budowie, mieszkanie w zapuszczonej norze, jazda na
motocyklu bez pozwolenia. Koledzy z budowy, którzy także wyglądają podejrzanie,
szybkie piwo w barze, przypadkowy seks. Ale okazuje się, że mężczyzna nie jest
tym, za kogo można go uważać, jego kumple także okazują się być z całkiem
innego świata, nie z tego świata, a wkrótce pojawi się jeszcze więcej zaskakujących
postaci.
Vin diPietro to potentat deweloperki, właściciel
kilkunastu budynków, osiedli, a także pracodawca Jima. Zimny, zamknięty człowiek,
który w przeszłości przeżył coś, co sprawiło, iż teraz nie potrafi otworzyć
swojego serca na drugiego człowieka. Pozostaje w związku z Deviną, z którą
zdaje się go łączyć tylko wyuzdany seks. Jednak, czy naprawdę wie, z kim dzieli
łoże i życie? Wszystko się zmienia, gdy jego robotnik, Jim Heron, ulega wypadkowi
na budowie. Dziwne sploty okoliczności zbliżają obu mężczyzn i nawiązuje się
pomiędzy nimi coś na kształt przyjaźni. Gdy trafiają do nocnego klubu, a Vin
spotyka tam jedną z pracujących dziewczyn, wszystko ulega przewartościowaniu.
Marie-Terese wie, że nie może sobie pozwolić na żaden związek, ma zbyt wiele do
stracenia. Poza tym wszystko w niej jest fasadą, sztucznością, nawet jej imię
nie jest prawdziwe. Ale gdy ujrzy Vina, zda sobie sprawę, że coś nowego
rozpoczyna się w jej życiu.
Nowa książka J.R.Ward to wielowątkowa sensacyjna historia
pewnego romansu, naszpikowana wątkami paranormalnymi. Nie brakuje akcji,
pościgów, bójek i gorących scen seksu. Czyli Ward taka, jaką poznaliśmy w
poprzedniej „wampirycznej” odsłonie. Lektura czysto rozrywkowa, doskonała dla
wielbicieli romansów paranormalnych. Dla fanów „Bractwa Czarnego Sztyletu” na
pewno gratka nie lada. Daję szansę, bo chociaż ta historia mnie nie porwała, to
jednak mam nadzieję, że kolejne tomy o upadłych aniołach będą coraz lepsze.
Ojej, jaka wybuchowa mieszanka. Chyba nie dla mnie, te wszystkie romanse, paranormalne akcje i atrakcje niekoniecznie do mnie przemawiają :)
OdpowiedzUsuńJestem właśnie w trakcie lektury tej książki. Właściwie to już zbliżam się ku końcowi. Książka niestety nie porywa, szału nie ma. Tak ładnie ją zapowiadano i zachwalano twórczość autorki (z którą prędzej nie miałam styczności), więc spodziewałam się czegoś o wiele lepszego. Póki co jestem na etapie "dotrwać do końca i odłożyć". No cóż :(
OdpowiedzUsuńMnie też nie porwała, co zresztą napisałam. Przeczytam kontynuację, dam szansę, zawsze daję ;) Jednak Bractwo Czarnego Sztyletu bardziej mi się podobało. Ale zobaczymy.
Usuń