Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Akurat (Muza).
Każdy chyba choć raz oglądał amerykański film akcji.
Pościgi szerokimi ulicami, strzelanina, wybuchy, szybkie samochody, luksusowe
rezydencje, miejska dżungla, dobry i zły bohater. Jeśli do tego jeszcze
dochodzi intryga, zaskakujące zakończenie i ktoś, komu kibicujemy, to można
uznać, że to recepta na kasowy sukces filmowej produkcji. A co, jeśli podobne
zabiegi zastosuje się w książce? A co, jeśli zrobi to polski autor? Czy to
gotowa recepta na udaną powieść?
„Easylog” to firma Ben Stillera, zajmująca się
organizacją eventów i różnego rodzaju imprez. Ben nie ma nic wspólnego ze
znanym z komedii amerykańskim aktorem, ale ze spełnionym amerykańskim snem
bardzo wiele go łączy. Ponad dziesięć lat temu, wraz ze „złotym chłopcem”,
synem milionera Devonem Clarkiem, stworzył genialne urządzenie działające w
obszarze social media, które wyparło innych mniej lub bardziej poważnych
konkurentów na tym polu, w tym wszechobecnego facebooka. Wally, bo tak nazywa
się inteligentny komunikator, zawładnął życiem wszystkich, a firma kierowana
przez Clarka stała się jedną, o ile nie jedyną dyktującą warunki, sterującą,
lobbującą i definiującą styl życia firmą na świecie. Jednak zanim do tego
doszło, wydarzyło się wiele złych rzeczy, które teraz nie pozwalają Benowi
normalnie żyć. Mężczyzna ma złamane serce, ale także dręczą go ogromne wyrzuty
sumienia i zdaje się, że nigdy nie będzie mógł osiągnąć wewnętrznego spokoju.
Ben zostawił sukces za sobą, odszedł od Clarka i
zajął się prowadzeniem własnego biznesu. Jednak to i tak nie pozwoliło mu
oderwać się całkowicie od przeszłości i zapomnieć o tym, co było, kogo stracił
i dlaczego, a także co właściwie stało się z jego ukochaną Sally. Mężczyzna
wierzy, że jego pierwsza prawdziwa miłość ciągle żyje i ma zamiar to udowodnić.
Rozpoczyna się gra. I nie ma w tym nic pejoratywnego. To naprawdę jest gra, tylko
nie wiadomo kto rozstawia pionki w tej rozgrywce, kto będzie wygranym, a kto
poniesie sromotną klęskę. Pamiętajmy, że w tego typu opowieściach najważniejszy
jest element zaskoczenia. I w „Easylog” nie będzie inaczej. To właśnie końcowe
pasjonujące sceny sprawiają, że najnowsza powieść Mariusza Zielkego zasługuje
na miano wciągającej sensacyjnej książki z zaskakującą puentą. Autor stworzył
powieść na miarę najlepszych czarnych scenariuszy, co może się stać, gdy za
bardzo pragniemy władzy, pieniędzy i ufamy sile komunikacyjnej
cyberprzestrzeni. W powieści pojawiają się ci źli i dobrzy, mordercy na
zlecenie, mafia, policja i zepsute pieniędzmi i brakiem miłości dzieciaki.
Wyraziste postaci, dynamika, świetny język,
dopracowane szczegóły, intryga i zaskoczenie, to chyba recepta na udaną książkę
sensacyjną. Z pewnością Mariusz Zielke zgłębił wszystkie jej składniki.
Polecam.
„Zadałeś się z
rekinami, Ben. Po co ci to wszystko? Miałeś spokojne życie i wszystko
poukładane, a ty postanowiłeś to przekreślić i wejść na drogę rozgrywek dla
naprawdę dużych chłopców. I z jakiego powodu? Dla miłości? Czy to miłość cię
napędzała? Czym jest? Co takiego znaczy, że jesteś dla niej gotów ponieść
najwyższą ofiarę, że stawiasz wszystko na jedną kartę, ryzykujesz, nawet nie
wiesz jak bardzo, bo zmieniasz się w potwora. Wiesz mi, wiem, co mówię. Nie mam
pojęcia o miłości, ale o zabijaniu wiem więcej niż ty. Znacznie więcej.
Trzydzieści parę razy więcej. To nie twój świat, nie twoja liga.” [1]
Brzmi zachęcajaco. Rzadko sięgam po takie ksiązki, jeśli w ogóle, ale czemu by nie spróbować. Zapiszę sobie tytuł na przyszłość :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marie Bell