poniedziałek, 29 listopada 2010

za oknem śnieg, w oczach łzy a w sercu wzruszenie, czyli kilka nowych opinii o "Bez przebaczenia"

W ostatnich dniach dostałam na maila kilka świeżych, na gorąco, pełnych ekspresji opinii Czytelniczek i Czytelników o książce "Bez przebaczenia". Na rózne rzeczy była zwracana uwaga, jedna z pań bardzo osobiście odebrała tę historię, gdyż jest żoną żołnierza i to żołnierza na misji. Więc w końcowych rozdziałach, gdy Piotr wyjechał na akcję do Afganistanu wielokrotnie odkładała lekturę, gdyż odczuwała to samo, co Paulina i nie mogła sobie z tym poradzić.
Napisał tez jeden pan, żołnierz... Nie chcę przytaczać czym się ze mną podzielił, bo to bardzo osobiste, powiem jedynie, że było to bardzo wzruszające.
Inna czytelniczka ma bardzo skomplikowany układ z ojcem i zauważyła dużo analogii pomiędzy swoją sytuacją a sytuacją głównej bohaterki "Bez przebaczenia".
Jeszcze inna pani napisała, że weszła w ten świat i bezskutecznie tłumaczyła sobie, że to tylko książka, że to tylko wymyślona historia, że nie można się aż tak wzruszać.
Te wszystkie listy, pełne ciepłych słów, pełne wzruszeń, emocji, przeżyć, są dla mnie jasną, przejrzystą wskazówką. Właściwie drogowskazem.
Nieważne, że czasami Cię zrugają, będą próbowali ośmieszyć, obrazić.
Nieważne, że czasami napiszą miażdżącą recenzję, która będzie wyłapywała rzeczy, nad którymi powinnaś popracować, albo wręcz przeciwnie, nie wyłapie nic, będzie tylko subiektywnym zapisem czyjegoś odbioru.
To wszystko jest nieważne.
Ważne są właśnie takie chwile. Kiedy otwieram laptopa i czytam... Czytam zapiski swobodnych myśli osób, które czytając moje książki, zastanawiały się nad własnym życiem, nad swoimi wyborami, postępkami. Listy osób, które płakały, które po przeczytaniu długo nie mogły zasnąć, które po kilka razy wracały do ulubionych fragmentów.
To jest mój drogowskaz.
Mój azymut.
Kierunek.
I tam zmierzam
I mam nadzieję, że nie zbłądzę:)

3 komentarze: