"Uciec przed cieniem" Ewa Kopsik, Novae Res, 2010
"Bez twojego przyzwolenia nikt nie może sprawić, że poczujesz się gorszy” te słowa Eleanor Roosevelt kołatały się w mojej głowie niemal przez całą lekturę książki Ewy Kopsik „Uciec przed cieniem”. Chciałam je wypowiadać wciąż i wciąż. Ba! Chciałam złapać główną bohaterkę powieści, potrząsnąć jej ciałem i wykrzyczeć jej to w twarz. Może wówczas obudziłaby się ze swojego neurotycznego snu, w którym ciągle była bezwolną marionetką w rękach innych ludzi i zaczęła być normalnym człowiekiem. Jednak im bardziej wnikałam w jej świat, tym mój zapał opadał i potem już tylko obserwowałam jej kolejne poczynania, poznawałam jej jadowite myśli i wiedziałam, że nie ma ratunku.
Książka Ewy Kopsik wciąga od pierwszych wersów. Jest jak fala pochłaniająca czytelnika, pomimo że przedstawia trudny temat uzależnienia człowieka od człowieka, prześladowanego przez nieswoje grzechy przeszłości. Przeszłości, która tak silnie oddziałuje na ludzkie losy, że ciężko jest odnaleźć się głównej bohaterce w teraźniejszości, nie wspominając już o przyszłości.
Poznajemy młodą kobietę, która będąc żoną śpiewaka operowego wyjeżdża wraz z nim na kontrakt do Wiednia. Musi odnaleźć się wśród polskiej emigracji, wśród środowisku polskiej inteligencji, która bardziej na nią pozuje, niż ją naprawdę jest. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie i dzięki temu wiemy, że główna bohaterka jest błyskotliwą, inteligentną, oczytaną i nawet dowcipną osobą, która jednak kompletnie nie umie ujawnić tych cech i jest postrzegana jako gburowaty, zamknięty w sobie a nawet głupkowaty odludek. Kobieta nie potrafi nawiązywać ani kontaktów przyjacielskich, ani partnerskich. Wydarzenie z dzieciństwa prześladuje ją na każdym kroku, wytyczając kierunek, jakim podąża przez całe życie. A kierunek jest tylko jeden. Samounicestwienie. Bo tak jak żyje ona, nie można żyć. To wewnętrzna asceza. Która niszczy bohaterkę i odstręcza od niej innych. Końcówka książki jest niesamowita i nie mam tu na myśli nic nadprzyrodzonego. Bohaterka uciekała całe życie przed cieniem, jednakże cień dogonił ją, pokazał, jak bezsensowne było jej umartwianie się nad sobą i rozpamiętywanie przeszłości. I popchnął ją ku czemuś, co może zmieni jej przyszłość. Może... Bo cień nadal podąża za nią.
„Uciec przed cieniem” jest lekturą pełną alegorii, porównań, filozoficznych odniesień, a jednocześnie wsysa czytelnika, zagarniając całą jego uwagę. Jest napisana bardzo dobrym językiem, którym autorka operuje z zegarmistrzowską dokładnością, budząc u czytelnika całą gamę uczuć. Od złości, przez żal, współczucie, czarny humor, aż po zaskoczenie. I dlatego polecam tę książkę wszystkim, dla których ważna jest i intelektualna rozrywka i głęboka refleksja i długotrwałe myśli, które galopują w głowie czytelnika, jeszcze długo po jej przeczytaniu.
"Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej". Rozmówki, przemyślenia, recenzje młodej pisarki. Bo jestem gadułą, choć czasami milczę. Bo jestem milcząca, choć czasami ględzę. Bo jestem miła, choć czasami trudno mnie znieść. Bo jestem niesympatyczna, choć czasami trudno w moim towarzystwie się smucić. Bo kocham słowo pisane. I kocham słowo czytane. I nie lubię fałszu i zawiści, a frustratom mówię stanowcze NIE. Szkoda czasu i atłasu, a życia to na pewno. :)
super recenzja więc pewnie i książka warta polecenie :) Trzeba będzie ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńpolecam z całego serca, wciąga i nie daje o sobie zapomnieć
OdpowiedzUsuńKsiążka świetna, szczerze polecam
OdpowiedzUsuń